Od kilku dni cała freestylowa Polska żyje tym wydarzeniem! Mowa o Cracworx Dual Jam, który odbył się w minioną sobotę w Krakowie. Impreza ta z roku na rok jest coraz bardziej popularna wśród dirtowców, bmxiarzy i rozrastającej się rzeszy slopedurowców. Dlaczego?


Dual Trails – zaginiona Atlantyda
O jej lokalizacji wiedzą nieliczni… Znajdziesz tam nie jedno dzieło sztuki począwszy od antycznych kolumn po mistyczne malowidła Szczękiego. Panują tu określone, rygorystyczne zasady – zakaz śmiecenia i wjazdu na traktorach. Paszport wjazdowy na takim ogumieniu mają tylko najlepsi zawodnicy, którzy nie zniszczą efektów pracy budowniczych.


Organizacja i wsparcie budowy
Za organizację Cracworx odpowiada Oskar Soczyński i jego ekipa. Budowę miejscówki finansują ze środków własnych i cegiełek w postaci t-shirtów czy skarpet, które były widoczne na niemalże każdym kroku. Chcesz oglądać? Daj dwadzieścia! Chcesz śmigać? Daj pięćdziesiąt! W dzisiejszych czasach są to raczej niewielkie opłaty za uczestnictwo w takim wydarzeniu, które moim zdaniem warte jest o wiele więcej.
W tym roku niestety, z uwagi na atakujące Małopolskę burze, jam odbył się w nieco okrojonej formie. Te linie, nie należą do łatwych, a organizatorzy dbają o bezpieczeństwo, dlatego też duża część trasy została wyłączona z obiegu.


Rozkład jazdy? Jazda z kumplami!
Tu znają się niemal wszyscy! Spotkasz tu mnóstwo twórców, influencerów, rowerowych legend i patoriderów. Panuje atmosfera, którą ciężko opisać słowami. Tam trzeba być! Mam nadzieję, że zdjęcia, które tu zobaczycie, przybliżą Wam nieco tę imprezę!












Tekst i zdjęcia: Artur Tokarski – fotograf i emerytowany freerider. Niegdyś główny trailbuilder i organizator eventów na Pumptrack Kalwaria.