Trzecia edycja imprezy Downstairs w Ustroniu czyli downhill po schodach i nie tylko schodach. Trójkątne Sanatoria w Ustroniu Zawodziu, pomiędzy którymi wytyczona jest trasa zawodów Downstairs symboliką nawiązują do wielkich statków o betonowych żaglach pływających na falach Beskidu Śląskiego. Metafora trudna do uchwycenia dla kogoś kto nie zna historii tej dzielnicy i charakterystycznych gierkowskich zabudowań – jak będziecie na szczycie Czantorii to zerknijcie w kierunku Zawodzia i spróbujcie dopatrzeć się architektonicznych podobieństw do majestatycznych żaglowców. Mnie się czasem udaje…
Ale nie o architekturze miało być, 25 lipca na ustrońskim morzu panował sztorm i śmiałkom startującym w Downstairs przyszło się zmagać nie tylko z trasą, czasem ale i z deszczem. W związku z tym muszę zmienić swoją teorię na temat krzywej Gaussa i pogody, chyba lepiej pasuje tu teoria błądzenia przypadkowego, ponieważ ostatnio podejrzanie za często odchylenie standardowe przyjmuje postać anomalii o ekstremalnym odchyleniu. Ale nie ma co narzekać, zawody pomimo, że przerywane akompaniamentem Dj Deszczu Strugi i tak były fajne.
Na starcie imprezy pojawiło się 118 zawodników w tym dwie sympatyczne Panie, które również postanowiły zmierzyć się z trasą Downstairs, która w tym roku została lekko zmodyfikowana. Trasa została skrócona o fragment estakady, co odbyło się kosztem skrócenia czasu przejazdu i było trochę nie w smak naszym kolegom z wybrzeża przyzwyczajonym do kręcenia po płaskim. Dzięki temu jednak trasa stała się bardziej techniczna i dynamiczna – fragmenty schodów, dokręcanie na betonowych alejkach, dohamowanie przed zakrętami i znowu dokręcanie przed przeszkodami, wszystko to trwało niewiele ponad minutę. Chcąc tu wygrać trzeba było przejechać trasę na maxa i nie pozwolić sobie na błędy.
Downstairs 3: jedne zawody dwie trasy, a właściwie nawet cztery: sucha, mokra, sucha, znowu mokra. A zaczęło się sympatycznie, treningi odbywały się jeszcze przy ładnej pogodzie i nic nie wskazywało, że już za chwilę nadejdzie the perfect storm. Na razie hardcore odbywał się przy przejeździe przez drogę powiatową, która przecinała trasę zawodów, a która podczas treningów otwarta była dla ruchu samochodów co trudno było sobie przyswoić przez nabuzowanych adrenaliną zawodników. Przez padający w nocy deszcz od samego rana na trasie było już dosyć ślisko, przy double’u – czyli podwójnej chopie podczas treningów i przymiarek do jej pokonywania byliśmy świadkami prawdziwego festiwalu gleb, który na szczęście zakończył się bez nieprzyjemnych reperkusji. Przeszkoda budziła respekt bardziej zachowawczo jeżdżących zawodników, tym bardziej, że najazd na nią znajdował się tuż za szykaną zrobioną z beczek snickersa napełnionych wodą i trudno się było na nią napędzić.
Podczas eliminacji, mniej więcej w połowie, lunęło pierwszy raz – prawdziwe oberwanie chmury zaskoczyło zawodników i kibiców licznie zgromadzonych przy trasie. Po krótkiej chwili cała trasa zamieniła się w jeden wielki strumień wody z wodospadami na schodach. Na chwilę przerwano rywalizację gdyż na horyzoncie pojawił się promyk nadziei w postaci przejaśniającego się nieba i szalejącej burzy pozwoliliśmy się spokojnie wypadać. W pierwszym przejeździe najlepszy czas w dosyć trudnych warunkach ustanowił faworyt zawodów Maciej Jodko, który kiedy dokręcał na kostce brukowej to o mało nie wyrwał jej z chodnika. It’s raining back… znowu musieliśmy na chwilę przerwać rywalizację, bo elita finały musiałaby jechać podczas kolejnego oberwania chmury. Podczas oczekiwania na start zawodnicy rozgrzewali się siedząc w autobusie i kręcąc na sucho. W takich trudnych warunkach jasne stało się to, że czasy z eliminacji zadecydują o kolejności na pudle… Kolejność rzeczywiście się nie zmieniła, z tą tylko różnicą, że Joda objechał swój pierwszy czas z pomimo śliskich warunków udowadniając, że nie przypadkow po raz drugi jest królem Downstairs w Ustroniu.
Szczegółowe wyniki:
http://www.race-timing.pl/pliki/File/downstairs.pdf
1. Maciej Jodko – RMF FM Pepsi Max (1: 03. 10)
2. Jonasz Rożdżyński – Dębnicki KS PKS (1: 05. 02)
3. Jacek Cieniała – Dębnicki KS PKS (1: 05. 40)
4. Tomasz Gagat – Bielsko Biała (1: 06. 59)
5. Bartosz Bugalski – HCFR.pl Gdynia (1: 08. 06)
Kolejną edycję Downstairs mamy za sobą, było to ciekawe aczkolwiek ciężkie doświadczenie zarówno dla nas jak, zawodników i sprzętu foto/video ze względu na panującą trudną pogodę.
Zawodnikom i kibicom dziękujemy za obecność i sympatyczny odbiór imprezy. Nie pierwszy raz nie obyło się również bez nieprzyjemnych ekscesów w postaci kradzieży elementów brandingowych, mogę zrozumieć, że flagi Snickersa czy banery Dakine ze względu na swój fajny design są atrakcyjnym trofeum lub elementem wystroju czyjegoś mieszkania, tym nie mniej jeśli macie ochotę na tego typu gadżety to zgłaszajcie się bezpośrednio do dystrybutora, a nie przywłaszczajcie sobie mienia sponsorów stawiając organizatorów w trudnej sytuacji. Tomek Gagat kazał przekazać specjalne pozdrowienia dla koneserów cudzych elementów brandingowych…
Dziękujemy sponsorom imprezy Downstairs 3 za współprace: tytularnym sponsorem imprezy była marka Snickers, zaplecze muzyczno energetyczne dostarczył Red Bull, technicznie wspierał imprezę DaKine – producent akcesoriów sportowych: (plecaków, rękawiczek, toreb, torebek, pokrowców itp.) używanych podczas uprawiania dyscyplin sportów ex.