HR Racing zbliża się do końca sezonu 2025 z bagażem doświadczeń zebranych na Pucharach Europy i Świata. To był intensywny rok – od obozów przygotowawczych w Hiszpanii i Portugalii, przez starty w największych imprezach międzynarodowych, aż po rywalizację na krajowym podwórku. Minione miesiące pokazały, że downhill to nie tylko walka na trasie, ale także strategia, planowanie i konsekwentne budowanie zespołu na kolejne lata.

Sezon 2025 okazał się dla HR Racing czasem sprawdzianu, poszukiwania nowych dróg i tworzenia fundamentów pod przyszłe sukcesy. Zespół, który od trzech lat regularnie startuje w Pucharach Świata, a od dwóch działa w obecnej strukturze, zebrał cenne doświadczenia i umocnił swoją pozycję w międzynarodowej stawce. Prezes klubu HR racing podsumowuje mijający rok, dzieli się refleksjami o kondycji polskiego downhill’u i jego miejscu na tle światowej czołówki, a także opowiada o kulisach pracy z kadrą narodową i wyzwaniach finansowych.

Dlaczego nie startujemy w Lenzerheide i jak podchodzimy do Mistrzostw Polski w Downhillu?

W sezonie 2025 nasz program był ułożony asekuracyjnie – nie mieliśmy pewności, jak będzie wyglądał Puchar Świata po wprowadzonych zmianach, dlatego rozważaliśmy nawet skupienie się wyłącznie na Pucharze Europy, na wypadek gdyby Puchar Świata nas nie przyjął. Startowaliśmy więc trochę tu, trochę tam, przy czym większą uwagę poświęciliśmy juniorom młodszym – Maratowi i Szymonowi, którzy ze względu na wiek nie mogli jeszcze startować w World Cup. Zawodnicy ci w przyszłym roku i kolejnych latach wejdą do głównego składu, dlatego zależało nam, aby zdobywali doświadczenie i uczyli się współpracy w zespole.

Z uwagi na fakt, że żadna seria w tym roku nie była kompletna, postawiliśmy na wsparcie juniorów młodszych w Mistrzostwach Świata młodzików, dlatego odpuszczamy Lenzerheide. Nasz program w 2025 roku był bardzo szeroki – zaczynając od obozów przygotowawczych w Hiszpanii i Portugalii, przez Puchary Europy i Mistrzostwa w Szkocji, Portugalii, Hiszpanii, Francji, Andorze, Austrii i Szwajcarii, nie wspominając już o klasycznej rundzie we Włoszech. Myślę, że możemy być dumni, że udało się to zrealizować.

Starty w Pucharze Europy pokazały nam, że to wcale nie są tańsze ani łatwiejsze zawody, dlatego w przyszłym roku wracamy z pełnym zaangażowaniem na europejskie trasy World Cup. Z niecierpliwością czekamy też na Mistrzostwa Polski, które zawsze są dla nas ważną imprezą. W Polsce jeździ kilku naprawdę szybkich zawodników, dlatego podchodzimy do tych zawodów maksymalnie poważnie. Nowa miejscówka, nowa trasa, nowy organizator – osobiście jestem bardzo podekscytowany.


Ocena wyników zawodników i zespołu w sezonie 2025

Jeśli chodzi o tegoroczny skład juniorski – Marat Harasimowicz, Igor Franek, Kamil Tymon i Alex Gawłowski – jestem bardzo zadowolony. Igor Franek po niespełna roku pracy zaliczył solidny awans w klasyfikacjach Mistrzostw Świata i Europy. Alex Gawłowski, jeśli nie napotka przeszkód, plasuje się w czołowej 15–20 w Europie. Puchary Świata kończymy najczęściej w okolicy trzydziestki. Kamil Tymon na razie nie miał szczęścia w Pucharach Świata, ale potrafi odpalić spektakularny przejazd i osiągnąć świetny czas; obecnie mocno pracujemy nad poprawą jego formy.

Marat Harasimowicz bardzo dobrze radził sobie w tym roku na europejskich arenach, a w przyszłym roku będzie mógł startować w Pucharze Świata. Jest także Szymon Niedziela, niesamowicie utalentowany wychowanek Bartosza Giemzy.

Rozwój zawodnika to proces długofalowy, co doskonale pokazuje przykład Sławka Lukasika – dla nas wszystkich jest inspiracją i niedoścignionym wzorem poświęcenia oraz pracy. W przypadku juniorów pewne symptomy sukcesu stają się widoczne już po roku lub dwóch.

Na uwagę zasługuje progres Leny Szerling – obecnie top 15 kobiet na świecie w pumptracku. Jej rozwój w sezonie 2025 był ogromny i wierzę, że to tylko kwestia czasu, aż zobaczymy ją na podium międzynarodowych zawodów.

Pozostali zawodnicy – Mikołaj, Kacper i Szymon – nie mogą zaliczyć tego sezonu do udanych. Będziemy analizować ich sytuację w październiku.


Kadra Polski w Downhillu i współpraca z PZKol

Trzeba na wstępie zrozumieć tę relację – dla PZKol downhill jest sportem egzotycznym i o marginalnym znaczeniu, ponieważ nie jest sportem olimpijskim. Wszystkie możliwości, jakie związek ma, mimo najszczerszych chęci, wynikają z ustawy. Osoby, które pomagają nam w sprawach administracyjnych czy podczas wyścigów, gdzie jesteśmy razem, poświęcają niejednokrotnie swój prywatny czas. Tego ludzie często nie rozumieją. Podczas Mistrzostw Świata jesteśmy w tym samym sektorze paddocu co inne federacje narodowe, i reprezentacje Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Francji czy Włoch to jedyne, które reprezentują poziom zaplecza porównywalny z małymi teamami UCI. Reszta, jak Norwegia, Estonia, Australia, Austria, Niemcy i wiele innych, przyjeżdża po prostu vanem, bez żadnego wsparcia technicznego i trenerskiego, i jedyne, co dostają od federacji, to strój i darmowe miejsce do parkowania, także nie jest tak, że mamy się czego wstydzić.

Różnica polega jednak na tym, że małe federacje, jak Austria czy Niemcy, mają zawodników na podiach mistrzostw świata, a mają ich tam dlatego, że są najbardziej utalentowanymi zawodnikami w bardzo dobrych teamach. I tę różnicę staramy się zniwelować. Co kształtu obecnej kadry – myślę, że w kwestii juniorów idziemy w dobrym kierunku. Nie ma lepszej platformy treningowej niż starty w zawodach na najwyższym poziomie.

Obecnie brakuje nam trenera, osoby z większym doświadczeniem zawodniczym i osiągnięciami w downhillu niż moje. Osoby, o których pomyślałem na pierwszym miejscu, niestety nie widzą celu w pracy „Pro publico bono”, mimo pokrycia całości kosztów ze strony teamu. Na tych osobach świat się nie kończy i prowadzimy rozmowy z kilkoma trenerami z dużym doświadczeniem.

Jeśli chodzi o elitę, cóż… ten rok nie był spektakularny. Brak awansu Polaka do finału Mistrzostw Świata w kategorii elita uważam przede wszystkim za swoją porażkę. Wyciągnąłem sporo wniosków z tej sytuacji i na pewno, jeśli nadal będę miał zaszczyt o tym decydować, będę patrzył szerzej przy doborze zawodników. Chciałbym, żeby w 2026 pojechali de facto najszybsi – według klasyfikacji MP oraz doświadczenia. Postaram się załatwić na to finansowanie.


Dlaczego polscy zawodnicy odstają od światowej czołówki?

Czeski trener powiedział mi niedawno: „Anglosasi umieją jeździć, Słowianie nie – i tak jest od 20 lat”. Trudno się z tym nie zgodzić. Główne problemy to brak wewnętrznej ligi czy Pucharu Polski, które mogłyby motywować do rywalizacji; niewielka chęć do częstych startów zagranicznych; dopiero odradzająca się po latach stagnacji „kultura racingu”; oraz brak tras o odpowiednim stopniu trudności. Poza Czarną Górą takich tras wciąż brakuje – np. Szczyrk się do nich nie zalicza. Ale to nie tylko nasz problem – wiele nacji downhillowych boryka się z podobnymi wyzwaniami.


Struktura i plany rozwoju teamu HR Racing

Od momentu przekształcenia stowarzyszenia w klub sportowy, do HR Racing może dołączyć każdy zawodnik powyżej 12. roku życia. Sam team to jednak wyselekcjonowana grupa sportowców, którzy otrzymują pełne wsparcie.

Dla pozostałych działa program HR Racing Development – daje możliwość startów w niższych rangą zawodach (IXS DHC, EDC, Puchary Czech i Słowacji), udziału w obozach i wyjazdach w preferencyjnych warunkach. Spośród tych zawodników co roku wybieramy skład główny HR Racing. W 2026 roku będzie on liczył maksymalnie 4–5 osób.

Planujemy też rozwijać sekcję pumptrack/BMX racing, a być może także kobiece Enduro. Wszystko okaże się w czwartym kwartale roku.


Relacje ze sponsorami i finansowanie zespołu

Temat pozyskania funduszy na racing jest trudny, ale u nas sytuacja jest stabilna. 90% naszych partnerów wyraziło chęć współpracy na kolejny sezon, a z jednym rozstaliśmy się z własnej woli. Udało nam się również pozyskać kolejnego partnera z Wielkiej Brytanii, który przez swoje przedstawicielstwo w Polsce dostarcza nam najnowocześniejszy sprzęt. Czeka nas także zmiana marki ram, na których startujemy.

Generalnie otworzyło się przed nami kilka furtek, które wcześniej pozostawały zamknięte. Firmy coraz częściej dostrzegają, że jesteśmy „real deal” i można nam zaufać. Korzystając z okazji, przepraszam firmy, którym płacimy faktury po terminie – robimy, co możemy, by wszystko się spinało. Dziękujemy za cierpliwość i doceniamy Wasz wkład.

Wracając do tematu, nasi zawodnicy z własnej inicjatywy pozyskali sponsoring indywidualny od Bikeparku Skolnity, którego pilotuję jako manager, ale bardzo doceniam ich inicjatywę w tym zakresie.

Sezon 2025 pokazał, że HR Racing to zespół, który konsekwentnie buduje swoje fundamenty i nie boi się nowych wyzwań. Przed nami kolejne starty – zarówno na trasach międzynarodowych, jak i w kraju. Chcecie być z na bieżąco? Śledźcie treningi i kulisy startów na https://www.instagram.com/hr_team_racing