Na naszych łamach mieliście okazję czytać już podsumowania sezonu niemal wszystkich naszych podopiecznych: był Artur Miśkiewicz, była ekipa High Five Racing Team … Przyszła pora na podsumowanie od najmłodszego ze wspieranych przez nas zawodników – jego najtrudniej było zagonić do klawiatury. Przed Wami Krzysztof Kriss Kaczmarczyk!

Krzysztof „Kriss” KaczmarczykGORIDE Racing Team

Właśnie spadł pierwszy śnieg, smog znów zawitał do Krakowa, a rowerowe miejscówki powoli zaczynają przekształcać się w zimowe stoki. W tym momencie nie pozostaje mi nic innego, jak w dość sporym skrócie podsumować jak minął mi ten sezon.

Szczerze powiedziawszy ten sezon pod względem startów, nie wyróżniał się zbytnio od poprzednich. Wystartowałem w prawie wszystkich zawodach jakie planowałem na początku sezonu (początkowo myślałem jeszcze o jakimś starcie w enduro, ale jednak się nie złożyło), plasując się w nich na bardzo różnych miejscach. Plany startowe zostały w większości spełnione, ale również nie obyło się też bez wielkich rozczarowań jak i niedosytów, jak to miało miejsce w chyba najważniejszym starcie w tym roku podczas mojego pierwszego udziału w Pucharze Europy odbywającego się w Leogang’u. Tam w obu przejazdach zaliczyłem wywrotkę tracąc tym samym szansę na podium.
Niestety w tym roku w czasie starów również bardzo dużo kalkulowałem: ile mogę zyskać, a ile mogę stracić. Często sprawiało to, że jechałem „na pół gwizdka”, szczególnie w pierwszych przejazdach. Na szczęście w większości przypadków udawało się to bez problemu ogarnąć i w następnych przejazdach cisnąć na 100%, a niekiedy nawet na jeszcze więcej. Takiej pełnej mobilizacji doznałem na Mistrzostwach Polski na Żarze, gdzie w finale pocisnąłem na maxa i zająłem 4 miejsce w bardzo mocno obsadzonych Juniorach, wykręcając 9 czas wśród Polaków (11 czas zawodów).

Ten sezon różnił się natomiast pod względem mojej jazdy. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że na rower „wychodziłem” dużo częściej niż w poprzednich latach. Jeździłem też dużo agresywniej, ale też wydaje mi się, że również płynniej. Właśnie ta zmiana pozwoliła mi osiągnąć tegoroczny progres, który po zajmowanych miejscach może nie był aż tak widoczny, natomiast uwidaczniał się w coraz mniejszych różnicach czasowych do najlepszych zawodników. Nauczyłem się cieszyć nie tylko zjazdami, ale także i najnudniejszymi podjazdami (jak je do tej pory odbierałem), wszystkimi pięknymi widoczkami (i tymi trochę mniej) i o dziwo przestałem się tak stresować przed zawodami. W tym roku odkryłem też bardzo dużo nieznanych mi wcześniej, różnego rodzaju ścieżek jak i miejsc – nawet w mojej najbliższej okolicy, które na długi czas pozostaną w mojej pamięci i do którym mam nadzieję będę jeszcze wielokrotnie wracał w przyszłych sezonach. Poznałem również wielu nowych ludzi, dzięki którym jazda na rowerze stała się jeszcze fajniejsza i ciekawsza.

Oczywiście ten sezon nie byłby tak udany, gdyby nie osoby, na które zawsze mogę liczyć. Przede wszystkim chciałbym podziękować rodzicom, za codzienne wsparcie i motywację na każdych zawodach. Dzięki Mateusz Jasiński i Go Ride za mega wsparcie sprzętowe i za możliwość ścigania się w barwach Go Ride Racing team’u. Marce Kross, a przede wszystkim Arkowi Trzcińskiemu oraz Krisowi Kurowskiemu, za rowery dzięki którym mogę jeździć jeszcze więcej, szybciej i coraz lepiej. Marce Fox za ochronę mojego łba i stylowe ciuszki. Firmie Mozartt, dzięki której mój łańcuch jest zawsze na swoim miejscu. Artro-med za sprzęt pozwalający na dokładne prowadzenie i analizowanie moich treningów. Arturowi Hryszko z ekipy Train for Skills za treningi przygotowujące mnie do Mistrzostw Polski jak i do nadchodzącego sezonu. I oczywiście 43RIDE za wsparcie medialne i możliwość opublikowania choćby tego podsumowania :D.

Do zobaczenia w przyszłym roku, peace!

Zdjęcia: Jacek „Słonik” Kaczmarczyk