Kurz już opadł od zakończenia największych targów rowerowych w Europie. Część z nas już zapomniała ze były, cześć z nas już czeka na następne.
Czy było coś nowego, czy nastąpił przełom ? Na pierwszy rzut oka nie. Coś jednak nas zainteresowało, ale o tym za chwile.

Targi można by na ten moment nazwać prezentacją rowerów elektrycznych czy tez cargo. Prawie każda szanująca się firma posiadała w ofercie elektryka, baterie, silniki itp. Co na to matka Ziemia, dowiemy się za parę lat. Zainteresował nas napęd elektryczny o mocy 7kw, który można zamontować do każdego roweru. Uśmiech na twarzy gwarantowany. Jednak zimny prysznic przychodzi, gdy pora wyciągnąć portfel. Koszt samego napędu to prawie 20 tys złotych.


KCNC chwalił się napędem 12 przewidziany jako upgrade do Shimano XT/XTR w wersji 11.

Głośno było o CeramicSpeedem i ich „rewolucyjnym” napędem. Ale tak szczerze, czy to rzeczywiście nowość, czy może ten patent ma swoje lata?

Wędrując od stanowiska do stanowiska, widzieliśmy morze karbonu. Chińczycy robią już chyba wszystko z węgla: kola, ramy, mostki, korby, piasty itd do wyboru do koloru. Jeśli potrzebujesz z naklejka „Kowalski” nie ma najmniejszego problemu. Zamów kontener, a ” male chińskie rączki” przygotują paczkę.
Można by rzec że ten carbon będzie gorszy, ale widząc wykonanie tych komponentów, odnoszę wrażenie że oni są w tym najlepsi. Technologia cały czas się rozwija i prze do przodu. Fabryki, które wykonują elementy z carbonu przypominają tkalnie. Tam już się nie zwozi materiału typu 1mx1m, tylko szpulki z nicią z włókna. I tak, to działa!

Zauważyliśmy masę sprzętu z nowym lakierem, nowymi naklejkami niby kolekcja 2019. Rowery z poprawiona geometria, 0,5 stopnia główka w te czy wewte, splot carobonu teraz w lewo, potem w prawo, lepsze Panie lepsze !

Naszą uwagę przykuła technologia druku 3D tytanem od firmy Titomic z Australii.
60 minut, tyle czasu zajmuje wydrukowanie całej ramy. Czy to nie świetna sprawa? Prezentowane elementy naprawdę robiły wrażenie, możliwości ogromne, ograniczenia kształtu to ograniczenie naszej wyobraźni.

Firma Miranda, która produkuje zębatki i korby, przywiozła urządzenie do testowania napędu, szaleństwo które działo się wewnątrz przyciągało wielu obserwatorów.

Z amorków fajny był DT Swiss, ktory nie ma regulacji tłumienia powrotu, bo nie potrzebuje. DT opracowało tłumik, który ma tzw system adaptacyjny, brzmi dumnie, a znając produkty szwajcarów pewnie będzie tez super działać.

Shimano pokazało nowego XTRa, manetki do sztyc i do blokady amorków, fajne to, szczególnie piasta, w której nie słychać zapadek (pewnie łożysko jednokierunkowe).

Na stoisku Jagwire znaleźliśmy Meride szosowa – tylko 4,5 kg !!
O nagrodzonych na targach produktach celowo nie wspominam bo już dość o tym napisano i czytać kolejne ochy i achy tez by mi się nie chciało.

Pewnie wielu z Was będzie chciało jechać w przyszłym roku na targi, taka mała rada od Mozartta (polskie napinacze), dotycząca noclegów gdzieś we Friedrishafen.
My poszliśmy za jego przykładem i skorzystaliśmy z kempingu oddalonego od targów jakieś 200 m. W cenie 6 euro za osobę porządne toalety i prysznice. Ponadto rozmowy wielonarodowe, nowe kontakty, czeska muzyka disco i wspaniale towarzystwo :) Co jeszcze przemawia za kempingiem? Brak straty czasu na wielogodzinne stanie w korkach. Od najwcześniejszych godzin, jedyna droga dwupasmowa w kierunku targów jest zablokowana i czekają nas co najmniej dwie godziny postoju.


Aaa i najważniejsze, z targów nie wychodzi się o 18.00 ! W pierwszym dniu Shimano zorganizowało impreze. Mieliśmy przyjemność zakosztować dobrego jedzenia i bąbelków. Dziekujemy Shimano ;)

To tyle, na następne targi tez pojedziemy, pomimo tego ze słychać było głosy ze to najskromniejsze targi jak dotychczas.

tekst: Michał Pendro
poprawki: Alicja Pendro