Każdy, kto jeździ w górach, prędzej czy później spotka kogoś, kto zaliczył wywrotkę. A czasem sam ląduje w tej roli. Wtedy pojawia się współczucie, pomoc, adrenalina i… pytanie: kto ponosi odpowiedzialność, gdy coś pójdzie nie tak? Bo w sporcie ekstremalnym – nawet jeśli jeździmy dla zabawy – ryzyko jest realne, a szczęście nie zawsze trwa wiecznie.

Rower górski – pasja z ryzykiem w pakiecie
MTB to nie tylko wolność, emocje i kontakt z naturą, ale też sport, w którym upadek jest tylko kwestią czasu. Nieważne, czy startujesz w zawodach, jeździsz z ekipą po lesie, czy samotnie eksplorujesz szlaki – każdy może się przewrócić. To część gry. Zazwyczaj kończy się na siniakach i śmiechu, ale czasem – na telefonie po karetkę, gipsie albo długiej rehabilitacji. I właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa lekcja pokory.
Kiedy coś się dzieje – solidarność w akcji
Gdy ktoś zaliczy upadek, rowerowa społeczność zawsze reaguje: pomoc, wsparcie, empatia. To piękne i budujące – bo MTB to nie tylko sport, to wspólnota. Chwila po wypadku to też moment, w którym warto pomyśleć o czymś więcej niż o złamanej obręczy czy bólu barku. Bo zaraz po emocjach przychodzi rzeczywistość: transport medyczny, koszty leczenia, rehabilitacja, zwolnienie z pracy.
I wtedy zaczyna się długie rozliczanie – nie tylko z lekarzem, ale też… z samym sobą.

Red Bull Rampage i wielka dyskusja o odpowiedzialności
Ostatnie wydarzenia podczas Red Bull Rampage pokazały, że nawet najlepsi – profesjonaliści z najwyższej półki – nie są odporni na ryzyko. Wypadki na takim poziomie często wywołują burzę: kto odpowiada za zdrowie zawodnika? Organizator, sponsor, a może sam uczestnik?
Odpowiedź, choć niewygodna, jest zwykle jedna: każdy ponosi odpowiedzialność za siebie. Choć organizator ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo, to nikt nie zdejmie z nas decyzji o tym, jak jedziemy, na co się porywamy i czy jesteśmy ubezpieczeni.
Co na to sami zawodnicy? Głos ludzi z MTB
Żeby nie mówić o bezpieczeństwie tylko teoretycznie, zapytałem znanych zawodników, ludzi, którzy w środowisku MTB nie potrzebują przedstawienia. Każdemu z nich zadałem te same dwa pytania:
1️⃣ Czy organizator zawodów wymaga od zawodnika posiadania ubezpieczenia?
2️⃣ Jakie środki lub rozwiązania stosujesz, by zabezpieczyć się w przypadku wypadku na zawodach?


Tak, organizatorzy wymagają numeru polisy, jednak w praktyce nikt nie weryfikuje, czy to faktyczna ochrona, ani jakich kwot dotyczy.
Dawid Godziek, zawodnik freestyle MTB, Red Bull Athlete
Poza całorocznymi polisami ubezpieczeniowymi, których mam kilka, na każdy start wykupuję dodatkowo jednorazową polisę NNW Sport — zawsze z maksymalną sumą kosztów leczenia. Wolę mieć pewność, że w razie wypadku nie zostanę z tym sam.
Sławek Łukasik – zawodnik enduro Yeti Factory , aktualny mistrz EDR World Cup 2025


Zarówno organizator zawodów, związek sportowy oraz mój team wymagają posiadania ubezpieczenia. Ubezpieczenie wykupuję indywidualnie, zawsze adekwatne do ryzyka, które może mi towarzyszyć w trakcie sezonu i zawodów. To dla mnie standardowy element przygotowań — równie ważny jak sprawny sprzęt i forma fizyczna.
Sławomir Łukasik, zawodnik Yeti / Fox Factory Race Team, vice-Mistrz Świata Enduro oraz zdobywca Pucharu Świata Enduro 2025
Marcin Matuszny – organizator zawodów, eksplorator świata MTB


Każdy zawodnik startujący w naszych zawodach (Local Downhill Series / Hard Downhill League) podczas rejestracji w biurze zawodów podpisuje stosowne oświadczenie, w którym potwierdza, że bierze udział w zawodach na własną odpowiedzialność oraz jest świadomy zagrożeń wynikających z uprawiania sportów ekstremalnych. Każdy uczestnik jest dodatkowo objęty grupowym ubezpieczeniem NNW, jednak jego kwoty są stosunkowo niskie.
Marcin Matuszny, organizator zawodów Local Series of Downhill i Hard Downhill League, eksplorator świata MTB
Sam posiadam wykupione indywidualne ubezpieczenie NNW o wysokiej wartości, a na każdą podróż zabezpieczam się dodatkowo odpowiednim ubezpieczeniem KL, obejmującym uprawianie sportów wysokiego ryzyka i dostosowanym do kierunku wyjazdu. Kompleksowe polisy zawierają również dodatkowe świadczenia, takie jak OC czy ochrona bagażu – co zdecydowanie warto rozważyć przy dłuższych podróżach.
Świat MTB to pasja, adrenalina i wolność, ale też sport, w którym ryzyko jest realne. Każdy, kto wsiada na rower w góry, powinien pamiętać: wypadki się zdarzają, a konsekwencje bywają poważne — od kontuzji po wysokie koszty leczenia.
Rozmowy z zawodnikami i organizatorami pokazują jasno, że empatia i solidarność wobec upadających to jedno, a odpowiedzialność za siebie i swoje przygotowanie to drugie. Ubezpieczenie, wiedza o pierwszej pomocy i plan awaryjny to nie formalności — to realne zabezpieczenie zdrowia i finansów.



Ostatecznie zasada jest prosta: umiesz liczyć – licz na siebie, ale pomagaj innym tak, jakbyś liczył razem z nimi. W MTB, tak jak w życiu, świadome przygotowanie i odpowiedzialność idą w parze z pasją i emocjami.
Mam nadzieję, że wszyscy zakończyli sezon zdrowi i teraz mogą spokojnie przygotowywać się do kolejnego — pamiętając przy tym o odpowiednim ubezpieczeniu. Może uda mi się przy współpracy przygotować specjalne oferty ubezpieczeń skierowane do rowerzystów MTB.
Tymczasem dbajcie o siebie i jeździjcie tak, jakby jutra miało nie być!