Każdy, kto jeździ w górach, prędzej czy później spotka kogoś, kto zaliczył wywrotkę. A czasem sam ląduje w tej roli. Wtedy pojawia się współczucie, pomoc, adrenalina i… pytanie: kto ponosi odpowiedzialność, gdy coś pójdzie nie tak? Bo w sporcie ekstremalnym – nawet jeśli jeździmy dla zabawy – ryzyko jest realne, a szczęście nie zawsze trwa wiecznie.

Rower górski – pasja z ryzykiem w pakiecie

MTB to nie tylko wolność, emocje i kontakt z naturą, ale też sport, w którym upadek jest tylko kwestią czasu. Nieważne, czy startujesz w zawodach, jeździsz z ekipą po lesie, czy samotnie eksplorujesz szlaki – każdy może się przewrócić. To część gry. Zazwyczaj kończy się na siniakach i śmiechu, ale czasem – na telefonie po karetkę, gipsie albo długiej rehabilitacji. I właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa lekcja pokory.

Kiedy coś się dzieje – solidarność w akcji

Gdy ktoś zaliczy upadek, rowerowa społeczność zawsze reaguje: pomoc, wsparcie, empatia. To piękne i budujące – bo MTB to nie tylko sport, to wspólnota. Chwila po wypadku to też moment, w którym warto pomyśleć o czymś więcej niż o złamanej obręczy czy bólu barku. Bo zaraz po emocjach przychodzi rzeczywistość: transport medyczny, koszty leczenia, rehabilitacja, zwolnienie z pracy.
I wtedy zaczyna się długie rozliczanie – nie tylko z lekarzem, ale też… z samym sobą.

Tsubasa Hara, Crankworx Cairns 2024 / zdjęcie: Clint Trahan

Red Bull Rampage i wielka dyskusja o odpowiedzialności

Ostatnie wydarzenia podczas Red Bull Rampage pokazały, że nawet najlepsi – profesjonaliści z najwyższej półki – nie są odporni na ryzyko. Wypadki na takim poziomie często wywołują burzę: kto odpowiada za zdrowie zawodnika? Organizator, sponsor, a może sam uczestnik?

Odpowiedź, choć niewygodna, jest zwykle jedna: każdy ponosi odpowiedzialność za siebie. Choć organizator ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo, to nikt nie zdejmie z nas decyzji o tym, jak jedziemy, na co się porywamy i czy jesteśmy ubezpieczeni.

Co na to sami zawodnicy? Głos ludzi z MTB

Żeby nie mówić o bezpieczeństwie tylko teoretycznie, zapytałem znanych zawodników, ludzi, którzy w środowisku MTB nie potrzebują przedstawienia. Każdemu z nich zadałem te same dwa pytania:

1️⃣ Czy organizator zawodów wymaga od zawodnika posiadania ubezpieczenia?
2️⃣ Jakie środki lub rozwiązania stosujesz, by zabezpieczyć się w przypadku wypadku na zawodach?

Tak, organizatorzy wymagają numeru polisy, jednak w praktyce nikt nie weryfikuje, czy to faktyczna ochrona, ani jakich kwot dotyczy.

Poza całorocznymi polisami ubezpieczeniowymi, których mam kilka, na każdy start wykupuję dodatkowo jednorazową polisę NNW Sport — zawsze z maksymalną sumą kosztów leczenia. Wolę mieć pewność, że w razie wypadku nie zostanę z tym sam.

Dawid Godziek, zawodnik freestyle MTB, Red Bull Athlete

Sławek Łukasik – zawodnik enduro Yeti Factory , aktualny mistrz EDR World Cup 2025

Zarówno organizator zawodów, związek sportowy oraz mój team wymagają posiadania ubezpieczenia. Ubezpieczenie wykupuję indywidualnie, zawsze adekwatne do ryzyka, które może mi towarzyszyć w trakcie sezonu i zawodów. To dla mnie standardowy element przygotowań — równie ważny jak sprawny sprzęt i forma fizyczna.

Sławomir Łukasik, zawodnik Yeti / Fox Factory Race Team, vice-Mistrz Świata Enduro oraz zdobywca Pucharu Świata Enduro 2025

Marcin Matuszny – organizator zawodów, eksplorator świata MTB

Każdy zawodnik startujący w naszych zawodach (Local Downhill Series / Hard Downhill League) podczas rejestracji w biurze zawodów podpisuje stosowne oświadczenie, w którym potwierdza, że bierze udział w zawodach na własną odpowiedzialność oraz jest świadomy zagrożeń wynikających z uprawiania sportów ekstremalnych. Każdy uczestnik jest dodatkowo objęty grupowym ubezpieczeniem NNW, jednak jego kwoty są stosunkowo niskie.

Sam posiadam wykupione indywidualne ubezpieczenie NNW o wysokiej wartości, a na każdą podróż zabezpieczam się dodatkowo odpowiednim ubezpieczeniem KL, obejmującym uprawianie sportów wysokiego ryzyka i dostosowanym do kierunku wyjazdu. Kompleksowe polisy zawierają również dodatkowe świadczenia, takie jak OC czy ochrona bagażu – co zdecydowanie warto rozważyć przy dłuższych podróżach.

Marcin Matuszny, organizator zawodów Local Series of Downhill i Hard Downhill League, eksplorator świata MTB

Świat MTB to pasja, adrenalina i wolność, ale też sport, w którym ryzyko jest realne. Każdy, kto wsiada na rower w góry, powinien pamiętać: wypadki się zdarzają, a konsekwencje bywają poważne — od kontuzji po wysokie koszty leczenia.

Rozmowy z zawodnikami i organizatorami pokazują jasno, że empatia i solidarność wobec upadających to jedno, a odpowiedzialność za siebie i swoje przygotowanie to drugie. Ubezpieczenie, wiedza o pierwszej pomocy i plan awaryjny to nie formalności — to realne zabezpieczenie zdrowia i finansów.

Ostatecznie zasada jest prosta: umiesz liczyć – licz na siebie, ale pomagaj innym tak, jakbyś liczył razem z nimi. W MTB, tak jak w życiu, świadome przygotowanie i odpowiedzialność idą w parze z pasją i emocjami.

Mam nadzieję, że wszyscy zakończyli sezon zdrowi i teraz mogą spokojnie przygotowywać się do kolejnego — pamiętając przy tym o odpowiednim ubezpieczeniu. Może uda mi się przy współpracy przygotować specjalne oferty ubezpieczeń skierowane do rowerzystów MTB.

Tymczasem dbajcie o siebie i jeździjcie tak, jakby jutra miało nie być!