Człowiek jeździ po całej Europie, żeby znaleźć jakieś fajne miejscówki do jazdy, a tymczasem u nas w kraju też może być ciekawie. Po raz pierwszy miałem okazję zawitać na podhalańskie single podczas Podhalańskiego Zlotu Enduro 2023, który odbył się w ostatni weekend czerwca. Co ciekawego się działo i jak wygląda enduro w cieniu Tatr? Zapraszam na krótkie podsumowanie.
Podhalański Zlot Enduro 2023 – Chata MTB baza zlotu
Cała impreza zorganizowana jest przez lokalne stowarzyszenie „Rowerowe Podhale”. Część bytowo-serwisowo-wypoczynkowa zlokalizowana jest w Chacie MTB (dawniej MTB Hostel) w Kościelisku. Klimatyczna klasyczna willa, przypominająca schronisko górskie, w czasie Podhalańskiego Zlotu Enduro jest jego główną bazą. Tu zbierają się wszyscy uczestnicy i stąd zaczynają się wyjazdy na okoliczne single. Po jeździe to właśnie w Chacie MTB można się pożywić, napić piwka, wypocząć, albo i poimprezować. Na terenie zlotu w tym roku rozstawione było również stoisko serwisowe Shimano, gdzie specjaliści ze sklepu Tomar zajmowali się sprzętami uczestników. W ramach uczestnictwa można było przetestować też rowery z nowej kolekcji Marin Bikes, przymierzyć i kupić ciuchy od FOOGa albo ekipy NJ. Można było zaopatrzyć się też we wkładki Flat Out.
Podhalański Zlot Enduro – Jazda
Jazda w ramach Podhalańskiego Zlotu Enduro jest w formie wspólnych wycieczek, które prowadzą przewodnicy ze stowarzyszenia Rowerowe Podhale. Ta sama ekipa specjalnie przygotowała single i chętnie pokazywała najciekawsze warianty zjazdów. Zapomnijcie tu o gładkich flowline’ach, wszystkie trasy mają charakter naturalny. Linie poprowadzone są po niezliczonych korzeniach, kamieniach zagłębieniach, a czasem też po niezłych ściankach. Aby dobrze się bawić trzeba umieć poruszać się w takim terenie. Żeby jazda była przyjemna i bez zbędnych przestojów uczestnicy dzieleni są na mniejsze grupy i śmigają trasy w dwóch głównych strefach. Do wyboru są zjazdy w okolicy Butorowego Wierchu oraz ze szczytu Mietłówka. Na pierwszy z nich, każdy z uczestników mógł dostać się wyciągiem krzesełkowym. PKL jako partner zlotu oferował karnet na 10 przejazdów w cenie wpisowego na imprezę. Na trasy z Mietłówki trzeba było się dostać o własnych siłach ale zdecydowanie było warto. Uczestnicy na e-bike’ach mieli swoją grupę, która szybciej mogła zaliczać kolejne single. Zlot w tym roku odbył się w połowie lipca co miało przełożyć się na pewną ładną pogodę i dobre warunki na trasach. Natura miała jednak inny plan i już w piątek popołudniu mocno dolało. Sobota nie była lepsza. Po prostu lało cały dzień.
Enduro Kościelisko – moja jazda
Deszczowa sobota to nie był mój dzień. Paskudna pogoda i wcześniejsza trasa Frankfurt-Warszawa-Kościelisko plus uparcie schodzące powietrze z tylnego koła spowodowały że po prostu wybrałem tego dnia czill w Chacie MTB (i przy okazji zleciłem walkę z Cushcorem, chłopakom z Tomaru…). Nie powiem, łapała mnie zazdrość gdy widziałem utytłane ale uśmiechnięte twarze wracających z tras uczestników. W słoneczną niedzielę pomimo że wiadomo było że w lesie „kurzyć się nie będzie” to nie było już opcji odpuszczenia jazdy. Ciśnienie było tak duże że razem z Maciejem dołączyliśmy do grupy e-bike na analogach. Z pomocą niezawodnego Levo, które wyciągnęło naszą dodatkową dwójkę na lince (!) miałem okazję odwiedzić trasy w okolicy Mietłówki. Rzeczywiście sucho nie było, ale zdecydowanie warto było ruszyć. Trasy Ciepły i Długi to konkretne naturalne enduro, które szybko na myśl mi przywołało ulubione Słoweńskie ścieżki z Single Trail Park Jamnica. Dużo korzeni, trochę kamieni plus dobrze wykorzystane zagłębienia i całkiem konkretne ścianki. Pomiędzy tym wszystkim jeszcze „trochę” wody i błota, ale i tak zabawa była przednia.
Nasz wesoły błotny pociąg prowadził Mariusz Bryja, który pomimo lekkiego zmęczenia poprzednim wieczorem narzucił oczywiście dobre tempo. Wspólnie odblokowaliśmy nowe przeszkody, które powstały specjalnie na z myślą o zlocie. Na dole tras organizatorzy przygotowali niewielki punkt gastro gdzie można było uzupełnić płyny i cukry. Zdecydowanie nic nie brakowało, wliczając nawet ekipy video i foto, które polowały na uczestników by uwiecznić ich najlepsze przejazdy, najdziwniejsze gleby itp. Niestety z racji że była to niedziela i czas był ograniczony to większość grupy zdecydowała o wcześniejszym odwrocie do Chaty. Ja stwierdziłem że muszę jeszcze odwiedzić Butorowy, więc znów grana była linka podczepiona pod elektryka, który doholował mnie od razu w okolice szczytu. Tam na deser zjechałem trasą Lewobocek, którą potem pomieszałem z którąś inną bo wyjechałem w innym miejscu… no ale zabawa była dobra. Trasy w okolicy Butorowego są nieco bardziej wyjeżdżone, ale też ciekawe. Na tym zakończył się mój rekonesans tras. Zdecydowanie chciałbym tu kiedyś wrócić. Chętnie przy lepszych warunkach/pogodzie no i spędzić tu więcej czasu. Dobry klimat, ciekawe naturalne enduro i widoki na tatry to idealny wstęp do dobrej jazdy.
Podhalański Zlot Enduro – Atrakcje po jeździe
Głównym założeniem imprezy jest dobra jazda i wycieczki enduro, ale oczywiście każdego dnia po powrocie Chaty MTB czeka integracja i atrakcje. Żeby nabrać siły po konkretnym wysiłku przygotowywany jest wspólny przepyszny obiad. Do dyspozycji jest sauna i cała strefa relaksu Chaty. Wieczorem dodatkowo odpalany jest grill, a nad ogniskiem zawisa kociołek rozmaitości z miksturą wspomagającą. Sobotni wieczór to też czas integracji w postaci konkursów zręcznościowych takich jak rzut zębatką do celu, zmiana dętki na czas czy nawijanie ciężarka na kij. Ogólnie dużo śmiechu, dobrej zabawy oraz sporo nagród do zgarnięcia od marek które wspierały zlot. Po części konkursowej był też kolejny tradycyjny element zlotów czyli słynna „Herbata Briana”. Po niej muzyka stała się jakby głośniejsza, świat nieco bardziej kolorowy, a rozmowy i tłumaczenia trochę mniej zrozumiałe. Ogólnie działo się.
Podhalański Zlot Enduro – Podsumowanie
Pomimo że mój wyjazd był trochę na wariata i w sobotę przyznaje się że po prostu zamuliłem, to całościowo wypad był jak najbardziej udany. Ekipa Rowerowe Podhale wspólnie z Chatą MTB bardzo mocno walczy o to żeby zlot trzymał wysoki poziom i żeby każdy się tu dobrze bawił. Zbiera się tu ekipa pozytywnych pasjonatów którzy lubią enduro w bardziej naturalnym wydaniu i po prostu to wszystko dobrze działa. Na miejscu widać duże zaangażowanie w fajny i ciekawy projekt jakim jest Podhalański Zlot Enduro. Na całe szczęście Kościelisko nie ma w sobie nic z klimatu Zakopanego i jest tu po prostu przyjemnie. Zdecydowanie wyjazd ten zachęcił mnie żeby odwiedzić więcej tras w tym regionie, a jeśli tylko będę mógł to chętnie wybiorę się na zlot również w przyszłym roku.
O stowarzyszeniu Rowerowe Podhale
Stowarzyszenie powstało pod koniec roku 2014. Stworzyli je ludzie z różnymi pomysłami, zainteresowaniami, wykonujący różne zawody. Wśród członków SRP są zawodnicy enduro, certyfikowani specjaliści z zakresu budowy tras rowerowych IMBA, handlowcy, grafik komputerowy i administrator stron www, geomatyk, fotografowie oraz osoby zajmujące stanowiska kierownicze, mające doświadczenie w zarządzaniu projektami i zasobami ludzkimi. Wspólnym mianownikiem dla całej grupy jest pasja, czyli kolarstwo górskie, oraz inicjatywa promowania tego niesamowitego sportu.
Oficjalna strona: rowerowepodhale.eu
Media: Facebook, Instagram