Grzegorz Góra – zeszłoroczny Wicemistrz Polski DH w kategorii Masters II, zdobywca drugiego miejsca w Pucharze Polski DH 2015, a zarazem jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników w kraju. Co porabia przed sezonem i skąd bierze motywację do jazdy? Przekonajcie się sami! Zapraszamy na krótką rozmowę z Grześkiem.

Grzegorz Góra: rower był inspiracją do zmiany stylu mojego życia
Fot. Jacek Kaczmarczyk

Justyna John, 43RIDE: Witaj! Od kiedy pamiętam jesteś obecny na polskiej scenie rowerowej. Kiedy i jak to wszystko się zaczęło?

Grzegorz Góra: Zaczęło się w roku 1997. Pojechałem razem z moim dobrym kumplem Michałem Dudą (znanym jako Długi) na Kopę Biskupią. Mieliśmy pożyczone dwa stalowe rowery, a mój nie miał klocków hamulcowych (okazało się na zjeździe). Miesiąc później kupiłem pierwszego górala.

Grzegorz Góra: rower był inspiracją do zmiany stylu mojego życia
Fot. Jacek Kaczmarczyk

Jesteś z tych, którzy tworzyli zjazd w Polsce czy spodobały Ci się zastane warunki i postanowiłeś spróbować swoich sił w zjeździe?

Moje wspomnienia z początków downhillu to kibicowanie w Nokia Cup. Pamiętam jak bardzo imponował mi styl Petera Drabika. Znajomość Ziela czy Siary była nobilitująca. Te sceny pobudzały moją wyobraźnię i chęć dołączenia do tego sportu. Co do warunków, to nagroda w postaci samochodu do teraz wydaje się czymś fantastycznym.

Jak wyglądają warunki do jazdy w Opolu?

Opole to miejsce dość płaskie, nie ma tutaj dobrych warunków do treningu zjazdowego. Kilka ścieżek w kamieniołomach lub w parku, gdzie parę zakrętów i małe hopki dają szansę na wstępu do sezonu kiedy śnieg leży w górach. Kopa Biskupia to szczególna góra dla ludzi z naszego miasta, tam trenujemy wiosną. Moim ulubionym miejscem w sezonie są Kouty.

Grzegorz Góra: rower był inspiracją do zmiany stylu mojego życia
Fot. Jacek Kaczmarczyk

Czytając fora można natrafić na ślady działalności Loży Szyderców, opowiesz nam o niej?

Loża Szyderców to była grupa bikerów, szlajająca się od miejscówki do miejscówki, zafascynowana pierwszymi filmami rowerowymi w stylu Sprung. Budowaliśmy pierwsze hopy, jeździliśmy na festiwal do Szklarskiej lub do Szczawna. Nazwa wzięła się z tego, że ulubionym zajęciem była szydera i rozmowy o rowerach. W 2006 roku zorganizowaliśmy jedyne Mistrzostwa Opolszczyzny w DH na Kopie Biskupiej: dwa stopery i dwa telefony. Było nas kilkunastu, jednak nikt legitymacji nie wydawał, tak więc skład był zmienny. Startuję jako członek Teamu Loży Szyderców od 2003 roku.

Grzegorz Góra: rower był inspiracją do zmiany stylu mojego życia
Fot. Jacek Kaczmarczyk

Co polski Greg Hill sądzi o planowanym kalendarzu Pucharu Polski 2016?

Sądzę, że sukcesy tzw. dużego sportu jak: ręczna, kopana i inne, zabierają nam sponsorów i podobnie jak w 2012 przy okazji Euro mieliśmy zapaść w Pucharze Polski, tak i w tym roku. Moje krytyczne zdanie o PZKol i kalendarzu układanym w styczniu, zamiast jesienią, jest regularnie kontestowane przez sędziów. Moja opinia o naszym związku jest zbieżna z opinią Steve Peat’a o UCI.

Skąd czerpiesz motywacje do jazdy, jeśli Twoja kategoria liczy 3-4 zawodników?

Staram się w treningu koncentrować na dążeniu do poprawy stylu, szybkości i eliminacji słabszych elementów, ścigam się z samym sobą. Porażka to najlepszy trener, uczy ludzi ambitnych i pracowitych.

Grzegorz Góra: rower był inspiracją do zmiany stylu mojego życia
Fot. Jacek Kaczmarczyk

Czym jest dla Ciebie rower?

Rower był inspiracją do zmiany stylu mojego życia i sposobu zarobkowania. Zrezygnowałem z pracy w korporacji i 2 lata uczyłem się zawodu mechanika rowerowego w jednym z najlepszych serwisów w Dublinie. Nadal robię to co lubię i na czym się znam, to sprawia, że czuję się spełniony.

Jakich rad udzieliłbyś rozpoczynającym swoją przygodę z downhillem?

Trzeba podążać za swymi marzeniami, nawet jeśli wydają się nierealne. Mniej mieć, więcej być.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na trasach!


Zdjęcia: Jacek Kaczmarczyk jacekslonik.pl