Gdy po raz pierwszy wyjąłem kask Fox Flux z pudełka, to nie mogłem oderwać od niego oczu. Świecąca zieleń z pewnością przyciąga uwagę i sprawia, że z początku czujemy się jak na świeczniku i każdy wytyka nas palcami. Jednak, gdy się już do tego przyzwyczaimy, to kolor nam nie przeszkadza i w spokoju możemy cieszyć się z użytkowania kasku. Zapraszam na podsumowanie testu kasku Fox Flux 2015.

Model Flux to propozycja Foxa do prężnie rozwijającego się enduro. Na pierwszy rzut oka nie różni się on zbytnio od kasków do cross country, ale w porównaniu do nich posiada bardziej zabudowaną tylną część, która ma chronić tył głowy. Skorupa wykonana jest w technologii „in-molding”, czyli zewnętrzna skorupa jest zgrzana w jedną całość ze środkowym styropianem. Fox znalazł tu miejsce aż na 20 otworów wentylacyjnych. Dzięki temu nawet w upalne dni nasza głowa nie gotuje się, ale zarazem podczas niższych temperatur polecam założyć jakąś cienką czapkę.



Nieregularny kształt skorupy może się podobać, jednak fanom kamer na kask nie przypadnie on do gustu. Przykleić mocowania nie idzie, bo powierzchnia jest za mała, a przy zastosowaniu pasków też trzeba się trochę nagłowić. No chyba, że chcemy zamontować kamerę z boku kasku, to wtedy znajdziemy tam kawałek płaskiej powierzchni. Do skorupy przyczepiony jest także przedni daszek, który nie jest regulowany, a jego rozmiar sprawia, że jest on bardziej ozdobny, choć trochę cienia na twarzy daje. Z tyłu kasku jest natomiast mały spojler, który zdecydowanie pełni tylko rolę ozdobną.

Wewnątrz znajdziemy piankę EPS oraz system regulacji obwodu głowy. W komplecie znajdziemy także dodatkowe wkładki, które umożliwiają idealne dopasowanie kasku do naszej głowy. Sam system regulacji jest bardzo prosty w użyciu, wystarczy ścisnąć lub rozciągnąć plastikowe zatrzaski i gotowe. Zarazem system ten jest bardzo pewny, ani razu nie zdarzyło mi się, aby kask się rozregulował. Irytującą rzeczą może być natomiast poprowadzenie tylnego paska mocującego. O ile przedni zaczyna się tradycyjnie z boku skorupy, to tylni pasek jest poprowadzony przez całe wnętrze kasku przez co na początku strasznie mnie on uwierał. Jednak po sprawdzeniu kilku technik zakładania kasku znalazłem najlepszą metodę i od tamtej pory zapomniałem, że problem w ogóle istniał. Fox Flux jest bardzo wygodny, a zarazem dość lekki (~365g). Momentami miałem wrażenie, że w ogóle nie mam nic na głowie.

Tomasz Profic, 43RIDE:
Z początku nie mogłem przyzwyczaić się do dość irytującego paska i przez to denerwowałem się przy każdym założeniu kasku na głowę. Jednak po wypracowaniu odpowiedniej techniki zakładania lisa na głowę problem zniknął. Sam kask mi się bardzo podoba, jest lekki i zarazem bardzo wygodny. Mnóstwo otworów wentylacyjnych sprawia, że moja bujna czupryna jest dobrze wentylowana oraz aż zbyt dobrze chłodzona w zimniejsze dni. Do tego świetny jaskrawy kolor, choć już mocno opatrzony i popularny w tym sezonie wśród producentów rzeczy do enduro. Obecnie mam kilka rodzajów kasków i Fox Flux jest obecnie moim pierwszym wyborem przy wyjściu na rower i nieważne czy jadę na zwykłą przejażdżkę, poskakać na hopki czy w góry.

—
Dystrybucja Fox: Fox Head Polska
Zdjęcia „letnie”: Ola Zagórska – Bałkany i podróże według Rudej (facebook.com)
Zdjęcia „zimowe”: Rafał Czarnecki – facebook.com/Photo-91
Gdyby testowany przeze mnie kask spodobał się także Wam, to zapraszam również do shop.43ride.com w celu zapoznania się z ofertą kasków Fox Flux (i nie tylko).

http://shop.43ride.com/sklep/ubrania-buty-ochrona/kaski/extreme/prod/fox-flux-2015