W miniony weekend czołówka polskiego kolarstwa zjazdowego stanęła na starcie Mistrzostw Polski – Diverse Downhill Contest. Ich występy oraz obecność tysięcy niesamowitych kibiców sprawiły, że górę Żar opanowała atmosfera prawdziwego sportowego święta, podczas którego emocje sięgały zenitu.
Zawody tradycyjnie już rozpoczęły się od sobotniego konkursu Monster Energy Best Whip. Na starcie tej konkurencji stanęło szesnastu zawodników, którzy mniej lub bardziej efektownymi wyłamaniami roweru chcieli zaimponować zarówno jurorom, jak i publiczności. Z eliminacji do finału awansowało trzech zawodników: Kamil Świercz, Kuba Żbikowski i Łukasz Grabowski. Po zaciętej batalii niesamowitych whip‘ów, zwycięzcą został Kamil Świercz. Drugie miejsce zajął Kuba Żbikowski, a trzecie Łukasz Grabowski.
W niedzielę od rana zawodnicy ostro trenowali na trasie przed przejazdami eliminacyjnymi. Warunki do jazdy na rowerze były idealne, pogoda dopisywała, a na trasie downhillowej wzdłuż stoku góry Żar od rana pojawiali się zagorzali kibice.
Po uroczystej ceremonii otwarcia Mistrzostw Polski żarty się skończyły i machina ruszyła. Każdy z zawodników starał się wybrać najlepszą taktykę na pokonanie trasy oraz rywali. Wielkich emocji nie brakowało! W wyścigu klasy Junior zawodnicy wjechali na metę niemal jednocześnie. Różnicą zaledwie pięciu setnych sekundy tytuł Mistrza Polski wywalczył Michał Ziobro. Warto zaznaczyć, iż uzyskany czas przejazdu dałby czwarte miejsce w najsilniejszej kategorii Elita. Drugi na mecie, Sebastian Macura, musiał się zadowolić tytułem wicemistrza.
Klasę kobiet zdominowała Sonia Skrzypnik, której ostatnio nie widywaliśmy na trasach zjazdowych. Sonia zdeklasowała swoje rywalki już w eliminacjach. W finałach potwierdziła, że jest w świetnej dyspozycji i zdobyła tytuł mistrzowski. Na uwagę zasługuje jednak osoba bardzo młodej zawodniczki Inki Januła, która straciła do Soni niecałe sześć sekund i zdobyła tytuł wicemistrzowski.
W kategorii Masters I niepokonany okazał się Michał Śliwa, który w tym sezonie zdecydowanie dominuje w swojej klasie i do tytułu Mistrza Świata oraz Mistrza Europy dorzucił także tytuł Mistrza Polski. To pierwszy zawodnik w historii polskiego zjazdu, który może poszczycić się takim wynikiem. W klasie Masters II Mistrzem Polski został Rafał Wiszniewski przed Piotrem Gembalikiem i Arturem Karczewskim. Czternasty w rankingu Międzynarodowej Unii Kolarskiej UCI – Sławek Łukasik obronił tytuł Mistrza Polski w klasie Elita, a wicemistrzem został Wojciech Czermak.
Miniony weekend był weekendem wielkich sportowych emocji. Dziewiętnasta już odsłona Mistrzostw Polski w Downhillu pokazała, że dyscyplina ta, jak i same zawody mocno wpisały się w krajobraz góry Żar. Licznie przybyli do Międzybrodzia Żywieckiego widzowie, gorąco dopingowali zawodników i stworzyli wyjątkową atmosferę sportowego święta.
Diverse Downhill Contest 2017
WYNIKI
Hobby Hardtail
1. Żołnierczyk Michał
2. Biegun Dawid
3. Bukowiec Marcin
4. Raszka Łukasz
5. Matuszny Marcin – High Five Racing Team
Hobby Junior
1. Ścieżka Adrian – Asphyxiated
2. Zasadni Tomek – Gravity Revolt
3. Gaura Tomasz
4. Sukiennik Sebastian – Gravity Revolt
5. Kaszycki Alex
Hobby Full
1. Purzycki Adrian – Born2Bike
2. Grabowski Łukasz – Rowerowy Lidzbark
3. Paweł Szymkowski
4. Mariusz Jarek – Trek Fox Head
5. Kunrad Kamil – Doka Downhill City Team
Masters II
1. Wiszniewski Rafał – 3CITY RACING
2. Gembalik Piotr – SYNDROME RACING
3. Karczewski Artur – 3CITY RACING
4. Pycia Dominik – BartBass Goodbike DH Team
5. Wypiór Rafał – WypiórTON Project
Masters I
1. Śliwa Michał – HorizonBikes – Myślenice
2. Wieczorkiewicz Aleksander
3. Jasiński Mateusz – GO RIDE Racing Team
4. Mołas Tomasz
5. Bieda Marek- Gravity Revolt
Kobiety
1. Skrzypnik Sonia
2. Januła Inka – ABC Arek Bike Center
3. Figura Elżbieta – AZS AWF Katowice Giant EA
4. Gruszka Martyna – Doka Downhill City Team
5. Durcalkova Dominika – ROCKBIKE CZ
Junior
1. Ziobro Michał – ABC Arek Bike Center
2. Macura Sebastian
3. Żbikowski Jakub
4. Kaczmarczyk Krzysztof – GO RIDE Racing Team
5. Raszyk Tomasz – Born2Bike
Elita
1. Łukasik Sławomir – NS Bikes Factory Racing
2. Czermak Wojciech – GK Planet X-Bogo Szczecin
3. Kral Antonin – ROCKBIKE CZ
4. Kulhanek Martin – Mondraker-661
5. Perin Arkadiusz – ABC Arek Bike Center
Pełne wyniki na: www.race-timing.pl
Teaser oficjalnej relacji video, która pojawi się za kilka dni.
Pierwsze galerie zdjęć dostępne na:
www.facebook.com
drive.google.com
www.JacekSlonik.pl
Oficjalna strona: www.downhillcup.eu
Oficjalny profil na Facebook`u www.facebook.com/downhillcontest
Organizator: SPORTAINMENT www.sportainment.pl
www.facebook.com/SportainmentMarketingAgency/
Na tak ważnych zawodach nie mogło również zabraknąć zawodników objętych przez nas patronatem medialnym. Oto co powiedzieli nam po zaraz po tym startowym weekendzie:
Artur Miśkiewicz – kat. Masters.
Tegoroczne Mistrzostwa Polski bez mojego udziału , właśnie wracam do domu. Upadek, który wydarzył się wczoraj podczas treningu wyeliminował mnie z możliwości rywalizacji o obronę tytułu Mistrza Polski. Zerwana torebka stawowa w prawym łokciu spowodowała, iż zakres ruchowy jest mocno ograniczony i nie ma szans na pełna sprawność. Przepraszam swoich sponsorów, że ich zawiodłem. Życzę powodzenia swoim kolegom i koleżankom podczas jutrzejszych zawodów.
Krzysztof „Kriss” Kaczmarczyk – GORIDE Racing Team – kat. Junior
Na Mistrzostwa Polski jechałem z bardzo pozytywnym nastawieniem. Znałem dobrze trasę, a dzięki treningom rozpisanym przez Artura Hryszkę – #trainforskills czułem się bardzo dobrze przygotowany, więc wiedziałem, że nie pozostało mi nic innego, jak po prostu pojechać tak jak potrafię najlepiej.
Na Żar dotarłem w czwartek po południu. Już w drodze, na facebook’u zobaczyłem, że trasa została trochę inaczej wytyczona niż myślałem więc postanowiłem odbyć krótki trackwalk. Nie zajął mi on długo, ponieważ mało co miałem do obczajenia. Po szybkim przejściu trasy zrobiłem ok 7 zjazdów i stwierdziłem, że jeździ mi się po prostu źle i wolno. Nie uznałem tego za dobry prognostyk przed najważniejszymi zawodami w sezonie, więc cały wieczór siedziałem trochę podenerwowany. Następny dzień był zupełnie inny, jeździło mi się wyśmienicie, skoczyłem wszystkie zaplanowane transfery, jak i dużo pojeździłem z lepszymi ode mnie zawodnikami. Pomimo wielkiej chęci do dalszej jazdy zakończyłem ten jakże intensywny dzień treningów, żeby z niedosytem zacząć następny dzień ostrego śmigania.
Sobota rano, budzik ustawiony na 7:30. Ociężała pobudka, pierwsze co zrobiłem popatrzyłem za okno i zobaczyłem, że pada deszcz. Stwierdziłem wtedy, że nie ma po co jeździć od rana więc poszedłem spać dalej ;). Po kilku leniwie spędzonych godzinach dotarłem na stok. Pierwszy zjazd-kapeć. Szybka zmiana koła i jazda. Drugi zjazd-tak wolno i niepewnie dawno nie jechałem. Po tym przejeździe stwierdziłem, że muszę na chwilę przystopować i się ogarnąć. Kolejne 2 zjazdy zrobiłem już po godzinie 16, na nich już było trochę lepiej, ale dalej bez szału. Wkurzony przestałem jeździć i oglądałem whip contest. Po whip’ie szybki obiad i przysłowiowy rozjazd ;).
Niedziela-Showtime. Szybka pobudka, duże śniadanie, ostatnie szlify przy sprzęcie oczywiście wyszły jak zwykle, czyli chce jak najlepiej a wychodzi kupa (popsikałem brunoxem po przedniej tarczy hamulcowej). Po szybkim ogarnięciu małej usterki zacząłem jeździć. Pierwszy zjazd bardzo asekuracyjnie, drugi nieco szybciej, ale na samym dole się wywróciłem, trzeci już w miarę szybko, ale uznałem, że do poprawy, czwarty już kozacki. Po przejazdach treningowych chill w teamowym namiocie i ogarnianie roweru. Na eliminacje pojechałem dużo wcześniej, żeby mieć czas na górze. Wszystko było spoko, w ogóle się nie stresowałem, byłem wyluzowany i nie napalałem się. Mimo tego mój przejazd była to jedna wielka porażka. Na wlocie do lasu uciekł mi przód i postawiło mnie bokiem, a w dolnej części w zasadzie zszedłem z roweru i nie wiem dlaczego nie mogłem na niego wsiąść, a potem nie mogłem jeszcze się wpiąć w pedały. Dojechałem do mety z czasem 2:48, który skomentowałem ironicznym „aha”. Niby wiedziałem, że to tylko eliminacje i że nic od tego nie zależy, ale i tak się pospinałem i chciałem jak najszybciej poprawić się w finale. Do kolejki wsiadłem trochę pospinany, kończąc loda ;). Na górze rozgrzewka, ploteczki i czekanie na start. Po kilku długich minutach zawołano mnie na start, już wtedy wiedziałem, że pokażę na co mnie stać. Od samej góry jechało mi się bardzo dobrze i płynnie, ale i tak uważam, że kilka zakrętów pojechał za bardzo asekuracyjnie. Gdy dojechałem na metę wiedziałem, że będzie dobrze. Kiedy Maciek Kiwak powiedział, że dojechałem z czasem 2:38 byłem bardzo zadowolony i z niecierpliwością czekałem na następnych zawodników. Na wieść, że nowym mistrzem juniorów Polski został Michał Ziobro bardzo się ucieszyłem, od razu zbiłem z nim pionę i go uściskałem. Sam zająłem 4 miejsce w kat. Junior wykręcając 11 czas zawodów.
Mateusz Jasiński – GORIDE Racing Team – kat. Masters
Mistrzostwa Polski to dla większości zawodników najważniejszy start w sezonie, więc nic dziwnego, że już od samego piątku, podczas treningów czuć było atmosferę mocnej rywalizacji. Mimo, że udało mi się w miarę zapoznać z trasą podczas treningów jeszcze tydzień przed zawodami, ku mojemu zaskoczeniu w ostatniej chwili uległa ona zmianie – było to jednak ciekawe urozmaicenie, a zastrzeżenia można mieć jedynie co do samej końcówki. Przez to, że trochę na siłę trasę poprowadzono szykaną przez polanę, finisz był znacznie wolniejszy i mniej widowiskowy dla kibiców :)
Co do samego startu. Przygotowany byłem dość dobrze, jedyne obawy związane były z tym, czy starczy pary aby cały przejazd zrobić tempem na 100%. Dlatego też w pierwszym przejeździe zdecydowałem się pojechać nieco wolniej, ale płynnie i trzymać się wyznaczonej linii. Na metę dojechałem na drugiej pozycji ze stratą 2.9s do pierwszego, z rezerwą i nawet bez zadyszki:) Całkiem niezły wynik dobrze rokował na finał, przy okazji zorientowałem się ile trzeba poprawić i kto może zagrażać. Najważniejszy zjazd trzeba już było polecieć na pełnym gazie! 5,4,3,2,1,start i lecę! Od samego startu szło bardzo dobrze, czułem że jest szybciej. Cały czas skupiałem się aby utrzymywać prędkość i jak najmniej dotykać hamulców. Wszystko pięknie, jednak w połowie przez moment straciłem kontrolę nad rowerem i wyjechałem z trasy – na szczęście bez upadku, ale kosztowało mnie to stratę kilku cennych sekund. Rozpędziłem się ponownie i do mety dotarłem już bez przygód, z czasem niemal identycznym jak w eliminacjach, jednak tym razem o jedno miejsce niżej. No i jest! Brązowy medal, wynik taki jak rok temu, jednak dało się odczuć, że walka tym razem była znacznie bardziej zacięta.. i to lubię :)