W ciągu ostatnich kilku lat dosyć rzadko zdarzało mi się spędzać majówkę w Polsce. Jednak w roku 2024 nie bardzo był czas, żeby ruszać gdzieś dalej. A poza tym wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że wyjątkowo ma dopisać w tym terminie pogoda. Długo się nie zastanawialiśmy i postanowiliśmy razem z żoną odwiedzić znajomą ekipę z Rowerowej Doliny w Piwnicznej-Zdrój. Główny cel – eksploracja okolicznych szlaków i tras na elektrykach. Gdzie udało się nam pojeździć i czy warto było spędzić tam 5 dni? Zapraszam na relację.

Rowerowa Dolina – Piwniczna Zdrój

Pozytywnie zakręconą ekipę z Rowerowej Doliny poznałem już kilka lat temu na festiwalu Joy Ride i systematycznie, co roku, widzę się z nimi również na targach Bike Expo. Zapraszali mnie do siebie już wiele razy, więc stwierdziłem, że w końcu muszę ich odwiedzić i zobaczyć, co tam mają ciekawego w okolicy. Ich siedziba, która jest również wypożyczalnią, serwisem rowerów, kempingiem, strefą nauki i chilloutu, mieści się w malowniczym sąsiedztwie rzeki Poprad, około kilometra od głównego rynku Piwnicznej-Zdrój. Na miejscu mają do wypożyczenia rowery analogowe (również enduro!) oraz elektryczne w różnych konfiguracjach. Możecie tu przetestować w terenie rowery takich marek, jak KTM czy Marin Bikes. Rowerowa Dolna organizuje również wyjazdy z przewodnikiem po bliższej i dalszej okolicy oraz szkolenia zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych.

Piwniczna-Zdrój do tej pory nie doczekała się jeszcze swojej oficjalnej sieci tras (chociaż ekipa mocno nad tym pracuje), ale w niedalekiej odległości ma do dyspozycji zarówno bike park Słotwiny, oficjalne centrum ścieżkowe Cyklostopy oraz oczywiście masę ciekawych szlaków oraz tras enduro Beskidu Sądeckiego. W samej Piwnicznej, tuż obok rowerowej bazy, do dyspozycji jest też asfaltowy pumptrack, który idealnie nadaje się do szlifowania techniki, szkoleń lub po prostu na rozgrzewkę przed wyjazdem w teren. Do wygodnego przemieszczania się po okolicy ekipa posiada pickupa oraz busa z przyczepą do transportu większej ilości sprzętów i chętnych do jazdy. Dla niezmotoryzowanych, lub planujących ciekawe wyrypy po okolicy, do dyspozycji jest też pociąg, który swoją stację ma dosłownie za płotem Rowerowej Doliny.

Szlak ładowarek elektrycznych Bosch

Ekipa Rowerowej Doliny bardzo mocno działa nie tylko w „swoim ogródku”, ale dzielnie walczy o rozwój całej okolicy. Jednym z projektów, którego są współautorami, jest pierwszy w naszym kraju szlak ładowarek elektrycznych do rowerów typu e-bike. Inicjatywa, którą wsparła również gmina Piwniczna-Zdrój oraz firma Bosch, pozwoliła umieścić takie ładowarki w miejscach, gdzie bardzo często rowerzyści na elektrykach docierają i robią krótką przerwę. Konkretniej tymi punktami są cztery popularne schroniska górskie w okolicy: Bacówka nad Wierchomlą, Obidza, Przehyba oraz Chata Magóry. Są to jedne z najwyżej położonych miejsc w okolicznych pasmach górskich, więc każdemu kto wyjechał elektrykiem w to miejsce, może przydać się lekkie doładowanie. W czasie kiedy rowerzyści chętnie uzupełnią płyny i wartości odżywcze, mogą sobie za darmo podładować swój sprzęt aby potem dojechać jeszcze dalej. Piąta ładowarka znajduje się w bazie Rowerowej Doliny, tuż obok Food Trucka z dobrym jedzonkiem i nad brzegiem majestatycznego Popradu. Co ważne, to fakt, że pomimo, iż jest to oficjalna ładowarka Bosch i posiada zarówno starszy typ gniazda oraz najnowszy do Smart Systemu, to dodatkowo jest wyposażona jeszcze w 2 gniazdka. Właściciele innych systemów również mogą bez przeszkód podładować swoje sprzęty, jednak muszą mieć w plecaku ładowarkę.

Podczas naszego majówkowego kręcenia się po okolicy, odwiedziliśmy i wykorzystaliśmy cztery z pięciu dostępnych ładowarek. Nie dojechaliśmy tylko do Chaty Magóry. Ładowarki przydały nam się podczas dwóch najdłuższych pętli wycieczkowych po okolicy, z których jedna miała 80 km dystansu i ponad 1700 metrów przewyższeń, a druga 79 km i ponad 2200 metrów wzniosu. Zdecydowanie możemy potwierdzić, że wybrane punkty idealnie pasują na krótką przerwę, podczas której można dobić od kilku do kilkunastu kilometrów zasięgu więcej. Po ruchu ludzi na elektrykach w paśmie Beskidu Sądeckiego można łatwo stwierdzić, że takie rozwiązania są potrzebne. Gdy dotarliśmy do Bacówki nad Wierchomlą, to ładowarka przez pierwsze kilkanaście minut była obstawiona na full różnymi elektrykami. Ale zanim nacieszyliśmy się widokiem, zjedliśmy szarlotkę i uzupełniliśmy płyny, dało radę podładować też nieco nasze sprzęty. Opis naszych stricte wycieczkowych tras po okolicy znajdziecie w obszernym wpisie oraz niemalże długometrażowym filmie na blogu podróżniczym Bałkany Rudej. Tutaj skupimy się na wariantach bardziej enduro. W kontekście szlaku ładowarek elektrycznych dobra informacja jest taka, że ekipa Rowerowej Doliny działa z tematem dalej i jeszcze w tym roku, prawdopodobnie, pojawią się kolejne 4 sztuki!

YouTube player

Enduro w Beskidzie Sądeckim

Podczas naszego wyjazdu udało się zobaczyć tylko część z tego, co do zaoferowania ma to pasmo górskie. Przewodnicy z Rowerowej Doliny wskazali przede wszystkim totalne klasyki. Na pierwszy ogień poszła wycieczka enduro przez Obidzę, Radziejową i w okolicę Przehyby. Stamtąd jeden z dłuższych naturalnych zjazdów w okolicy, czyli niebieski szlak do Rytra. Jest to absolutnie klasyczny zjazd szlakowy, który jest ciekawy ze względu na swoją różnorodność. Na całej długości coś się dzieje i pomimo braku typowo rowerowych elementów, zdecydowanie nie jest nudno. Są tu i trawersy, i stromsze ścianki, dużo kamieni oraz sporo korzeni. Kilka wypłaszczeń też się znajdzie, ale trasa jest na tyle rozciągnięta że zjazd jest naprawdę długi.

Enduro w Beskidzie Sądeckim – Żółty szlak z Przehyby

Kolejny zjazd to znów jazda szlakowa z okolic Przehyby. Jednak słynny żółty szlak dużo bardziej niż niebieski, przypomina typowego singla enduro. Mocno trawersująca, wąska ścieżka oferuje bardzo ciekawą linie zjazdową. Nie ma tu jakichś bardzo dużych czy trudnych przeszkód, ale jest sporo korzonków do zabawy, a w niższej części również całkiem ciekawe stromsze ścianki. Jak na typowo naturalną trasę jazda jest tu bardzo płynna. Trawersujący szlak dosyć łagodnie obchodzi się z wysokością i jest to kolejny długi, ale zdecydowanie nie nudny zjazd. Zdecydowanie już nie dziwi mnie fakt że wszyscy polecają ten zjazd jako absolutny „must”. W dolnej części żółty szlak wypada na szerszą drogę leśną, ale po przejechaniu ok kilometra można odbić na kolejne 2 świetne ścieżki, które są fajnym dopełnieniem do wycieczki.

YouTube player

Enduro w Beskidzie Sądeckim – Salamandra i Tajemny

Bezpośrednio od żółtego szlaku odbija trasa enduro Salamandra. Krótki ale konkretny odcinek oznaczony na Trailforksie jako czarny, czyli trudny. Na tym dość stromym kawałku pełnym mniejszych kompresji, znajdzie się też jeden większy drop do polecenia. Po pokonaniu stromizny wjeżdża się prosto na singla Tajemny (Secret FR Trail na Trailforks). Bardzo przyjemny i szybki singletrack, który wije się między drzewami wzdłuż grani. Jest tu kilka dobudowanych profilowanych zakrętów i parę niewielkich uskoków. Bardzo przyjemne uzupełnienie do całego przejazdu żółtym szlakiem i Salamandrą. Cały zjazd kończy się w miejscowości Skrudzina skąd, jeśli mamy ochotę na więcej, możemy dosyć łatwo wrócić, asfaltowym podjazdem na Przehybę. Tam możemy skorzystać z oferty schroniska, wyposażonego również w bezpłatną ładowarkę do elektryka i ruszyć na kolejny zjazd.

YouTube player

Enduro w Beskidzie Sądeckim – Kicarz

W krajobrazie podziwianym z Piwnicznej-Zdrój, zdecydowanie wybija się góra Kicarz, która wyrasta po drugiej stronie Popradu niż Rowerowa Dolina. Imponująca góra o dosyć stromych zboczach miała doczekać się wyciągu krzesełkowego i tras rowerowych, ale niestety inwestycja stanęła przed ukończeniem wyciągu. Nie zmienia to faktu, że na jej zboczach można znaleźć też ciekawe ścieżki o naturalnym charakterze. Przewodnicy z Rowerowej Doliny zabrali mnie na elektryku na objazd okolicznych, bardzo widokowych pagórków oraz ciekawy zjazd z samego Kicarza. Góra z poziomu Piwnicznej nie wygląda na jakąś wybitnie dużą, ale oferuje niezłe stromizny i całkiem dużo przewyższeń. Dodatkowo w okolicy Piwnicznej-Zdrój i Rytra, Trailforks pokazuje jeszcze kilka tras, o których słyszałem sporo dobrego. Zachwalany zjazd Rogasiowy czy Raciczka, która uznawana jest za jedną z trudniejszych tras enduro w kraju, to trasy, na które podczas majówki niestety zabrakło czasu. Zdecydowanie do nadrobienia!

Cyklostopy – Oficjalne trasy enduro na Słowacji

Ekipa Rowerowej Doliny zabrała mnie na objazd jednej z ciekawszych, oficjalnych miejscówek w regionie, czyli Cyklostopów. Znajdują się one na Słowacji, ale raptem kilkanaście kilometrów od Piwnicznej-Zdrój, więc dojazd zajmuje chwilę. Nawet można tu zrobić wycieczkę elektrykiem bezpośrednio z Piwnicznej i też miło pojeździć. Na miejscu czeka centrum oferujące 8 oficjalnych tras. Nie ma tu wyciągu czy żadnego systemu shuttle busów. Na start trzeba dostać się o własnych siłach, lub z pomocą e-bike’a. Do góry wyjeżdżamy drogami leśnymi oraz jedną trasą podjazdową, która pozwala się dostać w najwyższy punkt Cyklostopów.

YouTube player

Cyklostopy – trasy flow

Rozgrzewkę na Cyklostopach warto zacząć od łatwych wariantów typu flow. Oczywiście nie ma na nich jakichś bardzo wielkich przeszkód, ale trasy „Sarnia stopa”, „Jelenia stopa” i „Wilcza stopa” dobrze nas wprowadzą w klimat. Ścieżki te bardzo przyjemnie się wiją przez klimatyczny las i dobrze wykorzystują dużą ilość naturalnych zagłębień i rowów. Większość zakrętów jest dobrze wyprofilowana, chociaż czasem jest ciasno. Na elektryku musiałem się momentami nakombinować, żeby się dobrze zmieścić w ciasne bandy. Na wybranych odcinkach znajdą się też usypane rollery, które czasem można połączyć w jakieś niewielkie loty.

Cyklostopy – trasy enduro

Kolejne do odwiedzenia są trasy z większym pazurem, czyli czarne warianty enduro. Tutaj moim zdecydowanym faworytem jest dolna część „Lisiej Stopy”. Ścieżka ta oferuje dobry łomot, momentami jest też stromo i całkiem technicznie. Niestety nie starczyło czasu, aby zjechać nią z samej góry. Kolejne ciekawe warianty znajdują się na ostatniej ściance, chwilę przed parkingiem. Tam do wyboru jest jeszcze „Rysia stopa” oraz „Dzicza stopa”. Obydwie, choć krótkie, to dosyć konkretne. Lekko wyprofilowane zakręty położone są tu w stromym terenie, więc jest ciekawie, choć nieco brakuje naturalnych przeszkód typu korzonki i kamienie.

YouTube player

Cyklostopy – jump line / freeride

Ostatnia dostępna trasa to prawdziwa ciekawostka, ponieważ jest to gruba linia lotna „Niedźwiedzia stopa”. Ponoć została ona stworzona przez ekipę znaną z bike parku w Kalnicy. Jest tu kilka sporych lotów, ale przede wszystkim mnóstwo różnych transferów, shark fin’ów i latania po zakrętach. Tylko nieliczne przeszkody prowadzą na wprost, przy reszcie trzeba się trochę powyginać, żeby ładnie się zmieścić w lądowanie. Będąc pierwszy dzień w górach na testowym elektryku od KTM zaliczyłem tylko kilka mniejszych przeszkód na starcie, ale „utknąłem” na bardzo mocnym transferze. Jednak już na tym krótkim kawałku czuć było bardzo fajne flow i pięknie zgrane ze sobą hopy. Linia dla tych, którzy lubią techniczne loty. Chętnie kiedyś podejmę wyzwanie na swoim rowerze. Poniżej zapraszam więc na przejazd autorstwa Koło Południa.

YouTube player
Autor: Koło Południa

Cyklostopy – podsumowanie

Całościowo Cyklostopy bardzo przypadły mi do gustu. Pomimo, że niektóre trasy są bardzo krótkie, to zdecydowanie jest tu co robić. Może przydało by się jeszcze trochę więcej enduro w naturalnym klimacie. Chociaż z drugiej strony, do jazdy tego typu jest w okolicy już sporo tras i mnóstwo dzikich szlaków. Ciasne flow line’y są dobrym miejscem aby podszkolić technikę jazdy. Do tego klimat miejsca położonego w środku lasu, bez żadnych barów i atrakcji ale z przyjemnymi wiatkami do wypoczynku w ciszy i w naturze. Chociaż większość tras jest tu zupełnie inna, to szybko przychodzi mi na myśl klimat naszych „Jeleniowskich Ścieżek”, który osobiście bardzo mi pasuje. Ważny jest też fakt że Cyklostopy to projekt tworzony przez lokalnych wolontariuszy. Można pojeździć tu za darmo, bez żadnego karnetu czy wejściówki, natomiast oczywiście warto wspomóc lokalne stowarzyszenie, aby miejsce to było utrzymane w jak najlepszym stanie. Więcej informacji o miejscówce znajdziesz na oficjalnej stronie cyklostopy.sk.

Trasy rowerowe i szlaki w Piwnicznej Zdrój oraz w okolicy – Podsumowanie

Podsumowując, nasz 5-dniowy wypad do Piwnicznej-Zdrój był wielce udany. Ekipa z Rowerowej Doliny ugościła nas po mistrzowsku oraz pokazała co ciekawego można robić w okolicy. Szlaków oraz tras enduro jest tu dużo i zdecydowanie nie wyczerpaliśmy tematu. Część czasu poświęciliśmy na turystyczną jazdę szlakową. Dzięki wspomaganiu e-bike’ów oraz sieci ładowarek w górach mogliśmy sprawnie robić całodniowe trasy po 80 km. W temacie enduro też było bardzo pozytywnie. Od ciekawej jazdy po naturalach, przez przygotowane trasy enduro, aż po niesamowitego jump line’a na Cyklostopach. Opcji do jazdy jest bardzo wiele, natomiast wciąż nie docierają tu wielkie tłumy ludzi. Dzięki temu majówkę spędziliśmy w bardzo fajnym klimacie, bez kolejek i tłoku na trasach. Zdecydowanie polecamy zagłębić się w eksplorację Beskidu Sądeckiego, w który idealnym punktem wypadowym jest Piwniczna-Zdrój oraz Rowerowa Dolina.

O Rowerowej Dolinie

Rowerowa Dolina to wypożyczalnia, sklep oraz serwis rowerów położony nad Popradem, tuż obok centrum Piwnicznej Zdrój. W ofercie posiada rowery analogowe (również enduro) oraz elektryczne. Możecie tu również umówić wycieczkę z przewodnikiem lub szkolenia na pobliskim pumptracku lub w terenie. Jest to idealny punkt startowy do odkrywania tras i szlaków Beskidu Sądeckiego.

Oficjalna strona: rowerowadolina.pl
Media: facebook, instagram