Podczas planowania sezonu 2023 Mistrzostwa Europy DH były jednymi z najważniejszych, o ile nie najważniejszymi zawodami w kalendarzu. Udział w Pucharach Świata DH trochę zmienił optykę tego wydarzenia, ale i tak do startu podeszliśmy z taką samą powagą i starannością jak wcześniej. Amelia świadoma swojej prędkości i sytuacji na tle konkurentek oraz dużej szansy na podium, postawiła na długą regenerację. Z kolei Szymon, dla którego był to debiut w zawodach tej rangi, pojechał bez większych oczekiwań.
Les Menuires przywitało nas pięknym krajobrazem, ale dość ciasna infrastrukturą, która nastręczała pewnych trudności w zainstalowaniu naszej bazy. Tutaj jak zwykle niezawodny okazał się Jacek – tata Amelii – niezastąpiony członek naszego zespołu.
Czwartkowy poranek zaczęliśmy pracowicie, od przebudowy roweru Amelii pod kątem następnych tras oraz serwisu roweru Szymona zmęczonego dwutygodniowym tripem treningowym.
Po południu z przyznanymi już numerami ruszyliśmy na track walk . Krajobraz Les Menuires kojarzy się z księżycową pustynią: brak roślinności daje piorunujące wrażenie. Potem wspólnie stwierdziliśmy, że pierwszy raz jeździmy po trasie bez ani jednego drzewa
Górna część trasy składała się z sekwencji bardzo szybkich prostych i łuków zwieńczonych trzema hopami 8, 10 i 16 metrów, do której zawodnicy podchodzili z prędkością nawet ponad 60 km/h! Środkowa część trasy to bardzo dziurawe trawiaste luki z multiwyborem linii oraz strome nawroty zakończone dwoma niemal „endurowymi”, bardzo ciasnymi zakrętami, pomiędzy i po dużych głazach. Trzecia część to z kolei otwarta sekcja po trawie, gdzie ogranicza tylko strach i opór powietrza. Teraz już wiemy co oznacza „typowo francuska trasa”!
Pierwszy trening przebiegł względnie dobrze, ale już drugi tego samego dnia pokazał prawdziwe oblicze tej trasy, która dotknięta tysiącem kół zmieniła się w dziurawą i podstępną piaskownicę. Na osobny akapit zasługuje tu Amelia. Jest ogromną przyjemnością obserwować jaki progres zrobiła nasza zawodniczka w przeciągu sezonu. Jej odwaga i determinacja, ale też chłodna analiza sprawiają, że buduje prędkość w trakcie weekendu bez podejmowania zbytniego ryzyka. Jeśli możemy mówić o braku ryzyka przy lataniu 16sto metrowego gapa ;) Mocnym elementem tego tempa jest Jacek, który w tym wypadku był naszym głównym szpiegiem na trasie i jego analiza górnego odcinka pozwoliła na poprawę czasów naszych zawodników. To plus dostrojenie rowerów przez Szymona sprawiło, że nasze tempo wzrosło.
Sam Szymon, jako debiutant nie do końca odnalazł tempo na tej szybkiej trasie i przed nadchodzącym biegiem kwalifikacyjnym postawił na safe run. Amelia totalnie odwrotnie – pojechała bardzo szybko bez przekraczania granic, badając swoje miejsce w szeregu. Nasze przewidywania okazały się słuszne i zakwalifikowała się na miejscu czwartym tuż za trzema Francuzkami. Szymon dowiózł bezpieczne miejsce dwunaste z nadzieją na finał.
Częstym widokiem podczas tych zawodów były krążące helikoptery – transportujące kontuzjowanych zawodników. By zobrazować skalę, z pięciuset zawodników, aż 87 nie ukończyło zawodów!
Z powodu wypadków na trasie poranne niedzielne treningi były bardzo tłoczne i krótkie. Czasu wystarczyło na dwa przejazdy, podczas których Szymon zaliczył spory upadek. Jako pierwszy wystartował do finału i zameldował się na mecie z trzynastym czasem pośród szesnastu mastersów 40+.
Przejazd finałowy Amelii nazwałbym krótko: „ogień z d..” i „full send”. Niestety, zakończony pechowym uszkodzeniem opony… Najszybszy fragment trasy Amelia pokonała bez powietrza tracąc do podium tylko 1,5 sekundy! Możemy siebie tylko wyobrazić jak mogło się to skończyć.
Finalnie jednak wracamy na tarczy, z kupą doświadczenia i pewności siebie, ale też lekkim niedosytem. W przyszłym roku ich dorwiemy!
ps. Ogromne podziękowania dla Arkadiusza Perina i Dominiki Wolskiej!