W oczekiwaniu na nowy sezon chcielibyśmy przybliżyć Wam tajniki sukcesu polskich zawodników. Na pierwszy ogień idzie znany i lubiany zjazdowiec ze Zgierza – Artur Miśkiewicz. Jaka jest jego recepta na sukces i z kim będzie współpracował w nadchodzącym sezonie? Zapraszamy do lektury!
Justyna John, 43RIDE: Witaj! Wszystko wskazuje na to, że 2015 rok był dla Ciebie szczęśliwy: 2 miejsce podczas Mistrzostw Europy w Wiśle w kategorii Masters I i zgarnięcie generalki robi wrażenie! Jak wspominasz miniony sezon?
Artur Miśkiewicz: Sezon 2015 na pewno dobry sezon. Wyniki zawsze mogą być lepsze, choć te, które osiągnąłem w 2015 roku, też nie można się ich wstydzić. Na pewno ciężka praca jaka została włożona w treningi skutkowała dobrymi lokatami. Również miałem dobry rower, na którym czułem się doskonale, robił tzw. robotę. No i oczywiście dobry klimat w teamie, który na pewno motywuje i uspokaja w momencie, kiedy nerwy próbują dominować. Cieszę się ogromnie ze zdobytego trzeci raz z rzędu Pucharu Polski. Taki wynik na pewno świadczy o stałej dobrej formie przez trzy ostatnie sezony rowerowe.
Zapewne szykujesz się już do nowego sezonu. Nie jest tajemnicą, że „od zawsze” masz bliski kontakt z siłownią, a od kilku lat z crossfitem. W końcu o Tobie Albert z szok.it powiedział kiedyś, że Miśkiewicz to największa łyda Polskiego DH. Czy trening siłowy to tajemnica sukcesu mistrza? Jak wyglądają Twoje treningi przygotowawcze?
Kontakt z siłownią mam na pewno dobry z uwagi na to, że to jedna z moich dwóch prac jaką wykonuję na co dzień. Rano pracuję w Wydziale Sportu w Urzędzie Miasta Zgierz, natomiast popołudnie i wieczory to fitness i siłownia. Jeśli chodzi o moją budowę ciała, a przede wszystkim łydki i czterogłowe uda, to przede wszystkim jest to genetyka, którą przejąłem po tacie i dziadku, którzy też byli sportowcami oraz mieli podobną budowę ciała. Kiedyś mając olbrzymią nadwagę (100kg oraz 102cm w obwodzie) marzyłem, żeby zredukować się do minimum. Cel został prawie osiągnięty, stąd te widoczne mięśnie. Trening, który zazwyczaj robię to przede wszystkim trening z niestabilnym podłożem –piłki fitness ovoball Bosu, ale także TRX ,gumy oraz kettle. Zupełnie nie stosuje dużych ciężarów, sztang czy hantli.
Prowadzisz zajęcia we FRU Fitness, opowiesz nam więcej o pracy w klubie fitness, swoim doświadczeniu w trenowaniu innych itp.?
Tak jak mówiłem wcześniej, popołudniami i wieczorami pracuje w klubie fitness. Zajmuję się tam przede wszystkim prowadzeniem zajęć fitness – prowadzę zajęcia na wzmacnianie brzucha „Atak na Brzuch”, prowadzę również zajęcia z elementami niestabilnego podłoża Body Ballance oraz oczywiście zajęcia spinningowe. Poza zajęciami fitness prowadzę również treningi personalne, a moimi klientami są przede wszystkim osoby chcące zgubić zbędne kilogramy oraz osoby, które chcą przygotować się do zawodów oraz poprawić wytrzymałość i motorykę.
Twoja narzeczona również jest bardzo aktywna, czy Ewa trenuje razem z Tobą i wspiera Cię podczas treningów czy zajmuje się stroną gastronomiczną przygotowań?
Tak, Ewa wspiera mnie zarówno podczas zawodów, gdzie sama pokonuje kilometry rowerem na trasach cross country, ale również przygotowuje nam posiłki i dba o prawidłową dietę podczas ekstremalnych wysiłków. W dzień zawodów zawsze kibicuje, wyczekując mnie na mecie jak i udziela wsparcia psychologicznego kiedy jest to konieczne. Trenujemy bardzo często razem, głównie fitness, biegi i wspólny rower. Ewa też jest trenerem personalnym i prowadzi zajęcia w klubie fitness. Interesuje się dietetyką i ludzie zgłaszają się do niej po pomoc we wdrożeniu zdrowych nawyków żywieniowych. Ja mogę korzystać z jej wiedzy codziennie i dzięki niej odżywiam się prawidłowo. Jest dla mnie ogromnym wsparciem zarówno w sporcie, jak i życiu codziennym.
Przejdźmy do kwestii sprzętu, od lat jeździsz na kolejnych rocznikach Mondrakera Summum, zostałeś ambasadorem marki, jak się to wszystko zaczęło? Planujesz zmiany sprzętowe w nowym sezonie?
Firma 7ANNA jest dystrybutorem między innymi marki Mondraker i nieprzypadkowo trafiłem właśnie na taką maszynę. Szymon Kobyliński, właściciel firmy, z końcem lat 90-tych zaszczepił we mnie downhill i pokazał świat kolarstwa grawitacyjnego. Tak mocno spodobało mi się to, że zostało to ze mną do dziś. Od 2011 roku jeżdżę na rowerze Mondraker i już tak pewnie zostanie. Rowery te poza niesamowitą pracą zawieszenia, designem oraz wagą spisują się znakomicie i co chyba najważniejsze jeździ się na nich po prostu lekko i przyjemnie. Posiadałem przez te lata naprawdę różny sprzęt, ale Mondraker wyróżnia się tą lekkością prowadzenia. Od tego roku jeszcze mocniej współpracuję z firmą 7NNA oraz Mondraker i dzięki temu zostałem ambasadorem tej marki na Polskę. Czyli mam za zadanie promować markę, pokazywać rowery w większych skupiskach ludzi związanych z rowerami (zawody, festiwale, treningi, ustawki itp.), ale także można za moim pośrednictwem zakupić rower w dobrej cenie. W sezonie 2016 będę po raz pierwszy ścigał się w downhillu na Summumie z karbonu, dokładnie jest to Summum Pro, który 7ANNA już mi przysłała, oraz dostanę również świeżutkiego Foxy RR Carbon, który przyjedzie do mnie na dniach.
Świetnie znasz środowisko rowerowe, ścigasz się od początku zjazdu w Polsce, możesz porównać downhill w Polsce na początku XXI wieku i w chwili obecnej?
Mało kto z obecnych zawodników Polskiej sceny downhillowej pamięta czasy Pucharu Nokii czy Żywca. Po tym okresie sport ten jakby lekko ochłonął w swoim rozwoju w naszym kraju, ale dzięki osobom, które mocno zaangażowały się w organizacje zawodów, festiwali czy pucharów oraz pomysłem na nowe urozmaicone trasy, sport ten przetrwał słaby okres i wierzę, że przetrwa na kolejne lata.
Mieszkałeś w Wielkiej Brytanii, miałeś okazję poznać tamtejsze trasy – jaka jest różnica między trasami, bike parkami, zawodami w Polsce i tymi na wyspach?
Startowałem na wyspach tylko raz i to za czasów Megasportu. Byliśmy wtedy na zawodach w Fort William. Nie sadzę, żeby trzeba było się tu rozpisywać o trasie, po prostu mega miejsce. Byłem również w bike parku Hamsterley, gdzie bardzo często trenuje Danny Hart. Miałem okazję z nim porozmawiać i popatrzeć jak śmiga. Trasy oczywiście są wymagające i bardzo zadbane. Mała górka, na której jest np. 20 różnych opcji jazdy. Super pomysł, ale co ciekawe, większość tras w UK, to góry bez wyciągu. Zazwyczaj tzw. liftem zajmuje się gospodarz bike parku, który posiada samochód z przyczepą i wwozi chętnych do jazdy na szczyt. Nikt nie narzeka, że nie ma wyciągu, że trzeba czekać na auto itp. Doceniajmy nasz piękny kraj i nasze możliwości.
Razem z Olkiem i Gitarą tworzycie 3racing Downhill Group. Szykuje się zmiana teamowa czy zostajesz w starym składzie? Jak układa się współpraca z chłopakami?
Jeśli chodzi o zmiany teamowe, to chyba nie moja sprawa. Założycielem i prezesem klubu jest Olek Wieczorkiewicz i myślę, że do niego trzeba kierować to pytanie. Jeżdżę w teamie od 2012 roku i jestem bardzo zadowolony. Jest przede wszystkim wesoło. Sportowa rywalizacja jest zdrowa i nie ma mowy o spinach czy słabym klimacie. Dla mnie to jest najważniejsze. Chłopaki dobrze jeżdżą i dzięki temu ja też mogę podnosić swoje umiejętności.
Zauważyłam, że w Twoim mieście każdy Twój sukces jest opisywany na lokalnych portalach, doceniają Cię również władze Zgierza. Opowiesz nam o współpracy z władzami i mediami Zgierza?
Cieszy mnie fakt, że władza wspiera, rozgłasza sukcesy i sport, który uprawiam ja i moi koledzy. Zadowalające jest też to, że pomimo zmiany władzy w moim mieście, nowy Prezydent zauważa sport ekstremalny i bardzo dopinguje nas w dążeniu do dalszych sukcesów. Każdy wie, że w Zgierzu jest kilku bardzo dobrych zjazdowców, którzy odnoszą sukcesy na zawodach rangi mistrzowskiej. Przypomnę tylko, że Zgierz nie słynie z żadnej górki. Jedyne wzniesienie, które posiadamy jest zupełnie nieaktywne.
Z niecierpliwością czekamy na kalendarz zawodów na 2016 rok, celujesz w Puchary Polski, czy planujesz ścigać się za granicą?
Cel na 2016 rok, to na pewno kontynuacja jazdy w Polsce. Postaram się uczestniczyć we wszystkich zawodach downhillowych jakie zostaną zorganizowane w kraju. Na pewno też pojawię się na zawodach enduro, ponieważ dzięki 7Annie mam już nową endurówkę. Być może uda się też pojechać na jakieś zawody za granicę – może na iXS? Ale to wszystko zależeć będzie od zdrowia, wolnego czasu i funduszy.
Czy na koniec chciałbyś jeszcze dodać cos od siebie naszym czytelnikom?
Tak, bardzo chciałbym podziękować moim sponsorom, bez których nie byłoby jazdy w moim wykonaniu. Przede wszystkim dziękuję Quicker za fundusze na zawody,7Annie za rowery oraz nowe możliwości współpracy z Leatt, Crankbrothers oraz V8. Dziękuję firmie Olimp za suplementy, dzięki którym mam siłę do działania, firmie Brubeck za doskonałe ubrania termoaktywne, firmie O’neal za doskonały look, sklepowi Grawitacyjny za każdą pomoc w sezonie 2015. Dziękuję również moim lokalnym sponsorom – firmie Apak-Fol, za już piąty sezon współpracy oraz firmie Italooptica, za świetne okulary na rower oraz do użytku codziennego.
Dziękuję za wywiad i trzymam kciuki za sukcesy w przyszłym roku!
—
Zdjęcia: Mariusz Rzeźniczak facebook.com/mariuszrzeczniczakfoto
Fanpage Artura: facebook.com/arturmiskiewicz