Rozpoczynamy kolejny cykl artykułów, tym razem związanych ze zjazdem – startami, sprzętem i szeroko pojętym lifestyle’m. Relację z pola bitwy będzie składał znany i lubiany Jakub Rutkowski – najmłodszy z grupy The Old Pricks, utytułowany zawodnik wielu dyscyplin kolarskich. Oddajmy głos Jakubowi:

Karpiel Armagedon na kołach 29″.

Po prawie dziesięciu latach wróciła polska Legenda. Jan Karpiel znów zbudował ramę, która na jesieni tego roku ma wejść do sprzedaży. Pod koniec kwietnia mieliśmy okazję zobaczyć prototyp nowego Karpiela Armagedona na kole 29″. Pojawiły się nawet komentarze w stylu „Armagedon 29″ – koniec świata”. Jeżeli tak wygląda i jeździ koniec świata to ja w to wchodzę!

Jaśka poznałem w 2016 roku na wyjeździe na zawody Mountain of Hell. Był tam ze swoim kosmicznym pomysłem o nazwie Gravity Coaster. Zawsze chciałem go poznać i porozmawiać z konstruktorem, wynalazcą, kimś kto inaczej patrzy na normalne rzeczy, które nas otaczają. Mieliśmy dużo czasu na rozmowy, a jak Jan zacznie mówić to dyskusja trwa godzinami.

Właśnie tam padł pomysł odnowienia starej ramy zjazdowej na ramę z nowoczesną geometrią. Często o tym rozmawialiśmy, ale ja chciałem poczekać aż stanę się mastersem, a Jan miał dużo pracy przy swoim Gravity Coasterze.

W 2018 roku wybierając rower, który miał być szybki do Mountain of Hell miałem wiele opcji do wyboru.  Bardzo się bałem przy wyborze, ale wybrałem Treka Slash 29″ w rozmiarze XL. W tym wyścigu nie było wielu zakrętów, ale trzeba było być szybkim na prostych. Według rozmiaru mieściłem się w dolnej granicy, bo mam 186cm. Naprawdę bałem się tego wyboru… Kiedy rower przyszedł i zacząłem na nim jeździć to chwilę zajęła mi przesiadka na wielkie 29″. Po tygodniu jazdy na dużym kole zadzwoniłem do Jana i powiedziałem, że budujemy rower na kołach 29″.

Karpiel Armagedon i Trek Slash.

Jan spytał co budujemy, Disco Volante czy Armagedona. Wychowany na starych filmach i zdjęciach stwierdziłem, że wolę Armagedona. Wyznaczenie geometrii roweru nie było aż takie trudne, ponieważ wiedziałem jak stoję na Treku i taką samą pozycję chciałem mieć na zjazdówce. Miałem świadomość, że przez kąt główki rower jeszcze bardziej się wydłuży. 

W międzyczasie w internecie pojawiły się geometrie nowych rowerów 29″. Dzięki temu mieliśmy granice, które są używane. Potrzebowaliśmy trzech najważniejszych zmiennych. Reach wzięliśmy z mojego roweru enduro, minimalnie go skracając, aby baza kół nie wyszła z kosmosu. Kąt główki wybrałem najbardziej pionowy jaki pojawiał się w rowerach i było to 63.7st.

Przy projektowaniu wahacza wyszły pierwsze problemy. Okazało się, że wahacz Santa Cruz V10 czy Intense M29 różni się zaledwie o 1mm. Wymiary są praktycznie identyczne jak w starym Armagedonie. Jeżeli stare zawieszenie było świetne to musimy zrobić identyczne jak w starym. Janowi udało się upchnąć duże koło do starych długości i punktów co nie było łatwym zadaniem, bo wszystko trzeba było zmieniać. Ostatecznie udało się, a długości i geometria wyszły tak jak zakładaliśmy na początku.

Rama powstała, przed oddaniem do hartowania Jasiek pozwolił mi się na niej przejechać. Nie miałem pojęcia czy będzie dobrze. Miałem obawy, a Jasiek był spokojny. Kiedy pierwszy raz na niej stanąłem wiedziałem, że to jest to! Moja pozycja nie jest niczym wymuszona, po prostu staję i jadę. Mam mnóstwo miejsca na balansowanie ciałem. Sądziłem, że pierwszy zjazd będzie zachowawczy, będę jechał i coś ustawiał, ale nie… Od razu był ogień!

Nie sądziłem, że rower z 200 mm skoku będzie potrafił tak nabierać prędkość i ją utrzymywać. To po prostu niesamowite uczucie, podejrzewałem, że będzie dobrze, ale nie aż tak! Kąt główki i długość sprawiają, że granica błędu jest bardzo daleko. Ta granica jest tak daleko, że wchodząc w zakręt, czując te pokłady przyczepności, śmiejesz się, bo na małym kole by się tego tak nie zrobiło. Kamienie, których się obawiałeś przestają istnieć, bo Ty wiesz, że rower Cię obroni. To czego najbardziej się obawiałem to to, że rower może „tonąć” przez duży skok. Moje zaskoczenie było ogromne kiedy rower zaczął przeskakiwać wszystko co się da. Poczułem szaleństwo, którego nie czułem na Treku. Trek był tylko szybki i stabilny, a ten rower jest w dodatku szalony, bo w tej konfiguracji nie czuć dużego koła. Duże koło w ogóle mi nie przeszkadza i dokładnie taki rower sobie wymarzyłem.

Kolejną rzeczą, którą się obawiałem to waga. Tu też zostałem zaskoczony bo rama w rozmiarze XL z powietrznym damperem Fox X2 222mm waży 4650g. Cały rower widoczny na zdjęciach waży 16,57kg.

Już niedługo zobaczymy Kubę na nowym Karpielu Armagedonie na zawodach i czekamy na więcej :)