Kilka rad dobrego wuja, jak kupić rower, aby nie żałować już następnego dnia. Po pierwsze, jeśli kupujemy rower górski, zróbmy wszystko, aby sprawdzić taki rower lub z taką samą ramą w warunkach, w jakich chcemy go używać. Dla mnie oznacza to jazdę rowerem górskim w górach co najmniej kilkanaście minut na zjeździe bądź podjeździe (o zgrozo).
Teraz poważnie, jeśli kupujemy rower nowy, to staramy się znaleźć wypożyczalnię z takim modelem i jedziemy na nim, aby sprawdzić czy rozmiar ramy jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Poza tym pozostaje pożyczenie od kolegi lub testy w trakcie imprez rowerowych. Jeśli nie możemy z różnych względów, starajmy się kierować radami ludzi jeżdżących dużo lepiej technicznie w tej samej dziedzinie aktywności rowerowej co my.
Przy zakupie roweru używanego powyższe uwagi działają tak samo. Rower używany to temat na deal roku lub wprost przeciwnie. Mając upatrzony rower, kierujemy się kilkoma kardynalnymi zasadami:
1. Legalne źródło
Rower musi mieć udokumentowane legalne źródło. Jakiekolwiek okazje z umową spisaną na kartce papieru bez dokumentu zakupu wskazują na potencjalne kłopoty. Nikt z nas nie robi interesów z podejrzanymi typami, jest osobne miejsce w piekle dla złodziei rowerów i paserów.
2. Stan techniczny
Stan techniczny i jego kontrolę zaczynamy od napędu, tj.: łańcucha, zębatek, korby i kasety. Warto zaopatrzyć się w przymiar do łańcucha, aby ocenić zużycie, obejrzeć, jak wyglądają zębatki. Jeśli gołym okiem widać zużycie, a wyciągnięcie łańcucha potwierdza spory przebieg, trzeba liczyć się z kosztami wymiany. Zużycie napędu przekłada się na niedokładną pracę przerzutki i w skrajnych przypadkach przeskakiwanie łańcucha na zębach.
Stan hamulców: sprawdzamy zużycie tarcz i okładzin. Jeśli widoczne są duże różnice grubości tarczy w miejscach, gdzie klocki hamulcowe mają z nią kontakt, zwykle oznacza to koniec żywota. Wartością graniczną jest 1,5 mm, poniżej której producenci zalecają wymianę. Klocki hamulcowe zwykle poniżej 0,5 mm substancji ciernej oznaczają kosz. Aby sprawdzić czy hamulce nie są zapowietrzone, wystarczy obrócić rower kołami w górę i nacisnąć klamkę. Klamka powinna mieć tę samą pozycję co przy próbie z kołami w dole.
Amortyzacja: kontrolujemy stan powierzchni ślizgowych, tj. górnych goleni w amortyzatorze i tłoka w damperze, poza tym stan myk myka (czy nie ma rys lub ubytków anody). W używanej sztycy regulowanej pojawi się luz boczny, jednak póki nie jest on odczuwalny w trakcie jazdy pod siedzeniem, nie przejmowałbym się nim wcale.
Rama: stan lakieru jest wskazówką, jednak nie świadczy o stopniu intensywności użytkowania, ponieważ większość właścicieli okleja ramę folią ochronną, a po zdjęciu nie ma większych śladów.
Kontrolujemy punkty wokół główki sterowej ramy, jak i tylny wahacz, okolice tylnego hamulca itp. Warto zasięgnąć opinii mechaników, czy wybrany przez nas model nie miewa problemów z integralnością. Opinie forów internetowych są zawodne, idiota jak i geniusz mają taką samą siłę głosu.
3. Jazda testowa
Po jeździe testowej, jeśli rower jest ok, należy sprawdzić czy po naciśnięciu na pedał (kiedy korba jest na godzinie 6) nasz egzemplarz nie wydaje niepokojących dźwięków.
Kolejnym punktem jest sprawdzenie luzu na kołach. Chwytamy za oponę i próbujemy przesuwać prawo-lewo względem osi roweru.
Sprawdzamy ogumienie. Stan bieżnika jest widoczny gołym okiem, jednak w oponach kilkuletnich, pomimo dobrego stanu klocków, guma może być twarda lub spękana po długiej ekspozycji na światło. Rower najlepiej przechowywać w ciemnym miejscu, guma butwieje od światła.
Sprawdzamy stan obręczy: wgniotów lub pęknięć. Warto rzucić okiem na dolną stronę siodła, jeśli pręty są proste, a siodełko nie jest pęknięte, to zmierzamy do końca. Sprawdzamy czy nr ramy zgadza się
z tym w karcie gwarancyjnej. Amortyzatory, nawet jeśli nie są użytkowane, powinny co najmniej raz w roku przejść serwis aby utrzymać gwarancję (Fox, Rockshox, Suntour).
4. Dopięcie formalności
Pozostaje spisać umowę i odebrać dowód zakupu, plus zapłacić sprzedającemu (bez entuzjazmu) ;)
Pozdrawia Loża Szyderców Opole!
Tekst: Grzegorz Góra