Pomysłów na wakacyjne wyjazdy zawsze jest sporo, ale gdy przychodzi co do czego, to trzeba zawęzić potencjalne cele, przeliczyć koszty i wybrać najrozsądniejsze rozwiązanie. W taki oto sposób wraz z redaktorką Justyną wybraliśmy się do austriackiego regionu Saalfelden Leogang by zakosztować tamtejszych tras rowerowych.

Jadąc na miejsce wiemy, że jesteśmy blisko, jak widzimy takie rzeczy.

Dzięki małej kooperacji naszego magazynu z Biurem Turystycznym Saalfelden Leogang, zostaliśmy wyposażeni w dwa tygodniowe karnety oraz całe mnóstwo przewodników i informacji o regionie. Jako, że był to nasz pierwszy wyjazd w to miejsce, to również podpytywaliśmy znajomych o takie prozaiczne rzeczy jak nocleg, trasy czy polecane miejsca do zjedzenia posiłku. To wszystko złożyło się na naprawdę dobry wyjazd, który może nie był zaplanowany idealnie, ale nie jechaliśmy w ciemno i mogliśmy zaoszczędzić trochę czasu na planowanie.

Codzienne widoczki z noclegu w Saalfelden.

Krótko o regionie

Region Saalfelden Leogang położony jest w środkowej Austrii w kraju związkowym Salzburg. Rozciągające się tu góry to pasmo Alp Wschodnich, a dokładniej Alpy Kitzbühelskie. Najwyższym szczytem jest góra Kreuzjoch (2558m), która leży w sąsiadującym regionie – Tyrolu. W skład największej rowerowej mekki Austrii wchodzą trzy miejscowości: Leogang, Saalbach oraz Hinterglemm. Najbliższym większym miastem jest Saalfelden am Steinernen Meer, które zamieszkuje nieco ponad 16 tysięcy mieszkańców. Najbardziej znanymi imprezami rowerowymi jakie odbywają się w regionie są Puchar Świata DH w Bike Parku Leogang (w 2020 roku odbędą się tu Mistrzostwa Świata DH) czy zawody slopestyle Glemmride w Saalbach. W przeszłości odbyły się tu także jedne z pierwszych zawodów slopestyle w historii – Adidas Slopestyle w Saalbach-Hinterglemm (2004 rok!).

Bike Park Leogang z poziomu dolnej stacji – parking oraz główna stacja kolejki, a zarazem centrum bike parku.

Bike Park Leogang

Bike park w Leogangu jest jednym z pierwszych, które powstały w Europie. Dzięki temu ma już wyrobioną odpowiednią markę, a tutejsi budowniczowie dbają o to, aby co roku pojawiło się coś nowego na dobrze już znanych trasach. W trakcie wyjazdu porównywałem odcinki zaledwie sprzed dwóch lat, do tego co zastałem na miejscu, i zawsze coś było zmienionego – a to przebieg linii, a to nowa przeszkoda – słowem, na brak nudy nie można tu narzekać. Bike park obsługiwany jest przez gondolę Asitzbahn, która rozpoczyna się na wysokości 836m npm, środkowa stacja to wysokość 1320m npm, a górna to już 1740m npm. Wjazd na górę zabiera zaledwie 15 minut, a do jednej gondolki może wejść maksymalnie trzech rowerzystów (dwa rowery do środka + jeden na zewnętrznym haku).

Zadowolona redakcja przed zjazdem.

Do wyboru mamy w sumie pięć tras, z których podczas naszego wyjazdu dostępne były cztery (trasa Bongo Bongo składająca się m.in. z ogromnej ilości north shore’ów, była zamknięta z powodu remontu).

  • Hangman I – Trasa wiedzie od górnej stacji kolejki do środkowej i jest oznaczona jako trudna. Ta 3,5 kilometrowa trasa najeżona jest w pierwszej części niezliczoną ilością korzeni i jest bardzo wąska. Jak już przetrwamy początkowe trudności, to reszta trasy wiedzie skrajem nartostrady i ogromną liczbą band. Warto dodać, że całość po jednej stronie oferuje wysoką skarpę, więc lepiej nie przewracać się w prawą stronę.

Hot Shots powered by GoPro
  • Hot Shots powered by GoPro – 3,2 kilometra bardzo szerokiej trasy zbudowanej z myślą o nagrywaniu kamerami akcji. Chyba najfajniejsza trasa na górce, którą jest w stanie przejechać każdy. Amator wszelkie hopki i bandy pokona co prawda powolutku, ale dla lepszych osób ilość zabawy jest już ogromna. W skrócie: duża ilość hopek, band i prędkości podchodzących pod 60km/h. Dla użytkowników Stravy dodatkowa atrakcja – jest to odcinek mierzony, więc można wirtualnie się pościgać z innymi użytkownikami. Nasza redaktorka Justyna jest obecnie najszybszą kobietą na tej trasie.
Hangman II
Hangman II
Hangman II
  • Hangman II – Wydawałoby się, że będzie to kontynuacja pierwszego Hangmana, ale charakter tego odcinka jest kompletnie inny. 3,2km trasy, którą można przyrównać do naszego bielskiego Twistera. Bardzo fajna i płynna trasa, na której poradzi sobie każdy. Niestety posiada również spory odcinek szutrowej dojazdówki i kończy się kilkaset metrów od wyciągu, więc trzeba trochę popedałować.

Flying Gangster z kilkoma odcinkami Speedstera
  • Flying Gangster – Jedna z pierwszych tras w bike parku liczy zaledwie 2,55km, ale zarazem jest chyba tą najpopularniejszą. Jej linia idzie praktycznie tuż obok zjazdowego Speedstera, a momentami dzieli z nim odcinki. Jednak różnica jest taka, że jest to typowa trasa freeride, na której znajdziemy wszystko to co tygryski lubią najbardziej (hopki, wallride’y, bandy) i nie znajdziemy tego czego kurczaczki się boją (kamienie i korzenie). W skrócie mnóstwo zabawy na momentami wysokiej prędkości.
Flying Gangster
Flying Gangster
  • Speedster – Trasa znana między innymi z Pucharu Świata DH, to właśnie na niej cudów dokonywał Aaron Gwin jeżdżąc bez łańcucha czy na samej obręczy. Zaledwie 2,3 kilometra długości, ale za to z elementami, od których wypadają włosy na głowie. Mnóstwo hopek, korzeni, kamieni i stromych odcinków. Dla fanów zjazdu pozycja obowiązkowa, a dla czikenów są na szczęście objazdy… Co ciekawe, podczas zawodów dla światowej czołówki organizatorzy inaczej ustawiają taśmy, więc kilka linii, dzięki którym jesteśmy w stanie przetrwać na tej trasie, na zawodach jest niedostępnych.

A jazda chickenami na trasie Pucharu Świata DH wygląda tak
  • Dolna strefa – Na polanie pod wyciągiem znajdziemy z kolei strefę do zabawy i nauki. W jej skład wchodzą znane z imprezy 26TRIX dirty, małe dropiki dla najmłodszych czy Greenhorn Trail (trasa stricte dla najmłodszych), a także rozmaite inne hopki i przeszkody. Znajdziemy tu również hopkę na poduszkę, na której można poćwiczyć co bardziej zwariowane triki.
Dolna strefa dla początkujących i nie tylko.
Dolna strefa dla początkujących i nie tylko.

Krzywdzące by było twierdzenie, że w Leogangu można jeździć tylko w Bike Parku. Nie tylko! Jest tu również sporo tras enduro czy cross country, ale o tym powiemy w kolejnym odcinku opisującym drugą stronę góry, czyli Saalbach i Hinterglemm.

Tomasz Profic, 43RIDE:

Spędziliśmy cały tydzień eksplorując region i zdecydowanie najbardziej podobało mi się w Bike Parku Leogang. Do dyspozycji co prawda nie ma tu zbyt wiele tras, ale zabawy jest tyle, że nie sposób ogarnąć to wszystko w ciągu tygodnia. Wjazd gondolką na sam szczyt zajmuje 15 minut, a zjazd w dół co najmniej drugie tyle.

Jedna z wielu hopek na trasie Flying Gangster, zresztą kogo obchodzą hopki? te widoki!

Co prawda nie znajdziemy tu zbyt wielu tras, bo zaledwie 2 na każdą połówkę wyciągu (w pierwszej części jest jeszcze trasa Bongo Bongo i North Shore, ale były w remoncie przez cały wyjazd), ale żeby skoczyć wszystkie przeszkody i przejechać płynnie poszczególne odcinki, to trzeba chwilkę poświęcić. U góry znajdziemy świetną trasę Hot Shots powered by GoPro, która została stworzona z myślą o nagrywaniu kamerami akcji, więc jest szeroko, płynnie i skocznie. Z kolei dolna część to świetna kombinacja tras freeride (Flying Gangster) oraz znanego z Pucharu Świata DH – Speedstera. Konkretne odcinki co chwile łączą się i rozdzielają, więc możemy naprawdę zrobić kilka konkretnych i różnorodnych przejazdów. Na „latającym gangsterze” znajdziemy kilka konkretnych przeszkód, których nie było mi dane skoczyć (ach ten strach), a na trasie zjazdowej po raz pierwszy cieszyłem się, że wybierałem chicken line’y. Całość przejazdu wieńczy coś na kształt strefy dla początkujących lub najbardziej pionowa ścianka jaką zjechałem. Dla każdego coś miłego.

Do wyboru mamy sekcję zjazdową (Speedster, otaśmowany poniżej) lub milion band na Latającym Gangsterze.

Ogólnie rzecz biorąc sam bike park jest naprawdę fajny. Można się tu wyjeździć i dobrze bawić przez ładnych kilka dni na każdym typie roweru. Jeżeli jednak będziecie chcieli wybrać się poza ramy parku, to już lepiej wybrać typową endurówkę, która po prostu umożliwi dojazd (a przede wszystkim podjazd) na każdy szlak. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę prędzej niż później, bo mam niedokończone sprawy z kilkoma przeszkodami, a na pewno chciałbym więcej czasu poświęcić na trasę zjazdową.

Justyna John, 43RIDE:

Urlop w porządnych, zagranicznych górach od dawna był moim marzeniem. Po podsumowaniu wszystkich za i przeciw wybór padł na Austrię i osławiony Leogang. Czego ja się nie nasłuchałam od znajomych o tamtejszych trasach, to głowa mała!

Trasa Hot Shots oferuje niesamowite widoki oraz mnóstwo zabawy.

Jestem typem osoby, która lubi, jak trasa pomęczy, przemieli i wypluje, więc nie ukrywam, że po pierwszym dniu, spędzonym na Hot Shotsach i Hangman II, byłam trochę rozczarowana. No bo jak to, trasy szerokie, w miarę gładkie, owszem z dużymi stołami i w ogólnym odbiorze bardzo przyjemne, ale po co mi w takim razie zjazdówka? Urok tras Hangman i Hot Shotsów doceniłam dopiero po glebie, kiedy moje możliwości zostały ograniczone siniakami oraz otarciami i zaczęłam się cieszyć z gładkiej trasy z malowniczymi widokami. Doszło nawet do tego, że namówiona przez Tomasza ściągnęłam Stravę i podczas 3 przejazdów mierzonych zrobiłam tegoroczny najlepszy czas wśród kobiet, a podczas ostatniego przejazdu – globalnie najlepszy czas kobiet w historii Stravy na trasie Hot Shots!


Rekordowy przejazd Hot Shots z redaktorką Justyną.

Był to jednak tylko przerywnik, bo cała magia bike parku otworzyła się przede mną po przejazdach na trasie Flying Gangster i przede wszystkim Speedster. O tak – trasa Pucharu Świata to to, co tygryski lubią najbardziej i nie wstyd mi na niej za jazdę czikenami, które na polskich trasach uznane by były za podstawowy i trudny odcinek. W całym bike parku mnóstwo jest też elementów pozwalających na przełamywanie psychiki – zarówno długie, ale bezpieczne stoliki, jak i ścianki. Do ostatniej stromizny na Speedsterze zabieraliśmy się z Tomaszem jak pies do jeża, ale ostatecznie nasze wątpliwości rozwiał rezolutny dzieciak, który bez wahania zjechał kamieniami pionową ścianką („Ej, on dał radę, to my nie damy?!”). W ogóle w kwestii dzieci, prowadzone są tu zorganizowane zajęcia dla grup w wieku na oko 8-10 lat i starszych, gdzie młodsi jeżdżą pod okiem instruktora łatwiejszymi trasami, a starsi nawet trasą pucharową. Piękny widok stanowią maluszki uczące się skakania z dropików w dolnej strefie, pod czujnym okiem instruktorów i dopingujących rodziców.

Wallride’y zbudowane są tak, że każdy sobie na nich poradzi.

Bike parkowe przeszkody są w większości przemyślane i to widać – poza trasą Speedster wszystkie hopki są przejezdne, a te z drewnianymi wybiciami mają płynne objazdy. Bandy są w dobrym lub bardzo dobrym stanie i z reguły są płynne (poza kilkoma końcowymi na Flying Gangster). Wrażenie zrobiły na mnie drewniane wallride’y, bo nie miałam wcześniej okazji jeździć po takich przeszkodach i krok po kroku opanowałam jazdę na nich.

Podsumowując – dla każdego znajdzie się coś dostosowane do jego preferencji i umiejętności. Jest to zdecydowanie najbardziej wszechstronna miejscówka na jakiej do tej pory jeździłam.

Wskazówki i informacje

  • Transport – jadąc z Warszawy najlepiej kierować się autostradą A1 na czeskie Brno, następnie Znojmo, austriackie Sankt Pölten i Salzburg. Z Salzburga mamy natomiast dwie drogi: przepiękną widokową przez Niemcy, lub autostradową z konkretnymi pionami (oj hamulce w Saabie błagały o litość) pomiędzy Bischofshofen, a Saalfelden. Pamiętajmy o winietach na Czechy i Austrię, a jadąc samochodem z instalacją LPG trzeba wziąć pod uwagę bardzo małą ilość stacji z gazem w Austrii (z pomocą przychodzi mylpg.eu).
  • Nocleg – ceny za noc w dwuosobowym pokoju zaczynają się średnio od 25€, ale im bliżej bike parku, tym drożej. My nocowaliśmy w pobliskim Saalfelden (polecane noclegi bikepark.saalfelden-leogang.com) i bardzo polecamy taki wybór. Jest tu sporo knajpek, kilka urokliwych miejsc, a do Leogangu czy Saalbach i tak jechaliśmy samochodem. Istnieje również opcja rozbicia namiotu bezpośrednio na parkingu przed wyciągiem – z pewnością będzie troszkę taniej (cennik tutaj).
  • Prognozy pogody – wyjeżdżając do Austrii prognozy były takie, że przez cały tydzień miały być burze na zmianę z apokalipsą. Będąc na miejscu prognozowane były ciągłe opady i burze. Jak było w praktyce? Kilka razy przelotnie padało w dzień, przeszła jakaś burza w nocy, a poza tym mieliśmy piękne słońce i wysokie temperatury. Co ciekawe, po całej nocy i poranku ulewnego deszczu, wjechaliśmy na trasy koło godziny 12 i tylko w środku lasu w mocno zacienionych miejscach tworzyły się kałuże lub błoto. Oczywiście jest też nikła szansa, że prognoza pogody się sprawdzi…
Czasem słońce…
…czasem deszcz.
  • Wyżywienie – stołowanie się w restauracjach to wydatek w przedziale 7-20€ za posiłek od osoby. Śniadania często wliczone są w cenę pokoju, a ceny w marketach są podobne jak u nas w kraju. Będąc na miejscu pozycja obowiązkowa to austriackie wursty, sznycel po wiedeńsku, a przepić to trzeba almdudlerem.

  • Joker Card, Löwen Alpin Card – część noclegów oferuje w ramach bonusu karty Joker lub Löwen Alpin. Dla rowerzystów Joker Card jest lepszy, ponieważ uprawnia m.in. do darmowych wjazdów wyciągami, a Löwen Alpin Card w zasadzie ogranicza się do zniżek na atrakcje do 30% zniżki na karnety rowerowe w całym regionie [aktualizacja 2022].

  • Ceny i karnety – na wstępie należy zaznaczyć, że karnety uprawniają do nieograniczonej ilości wjazdów nie tylko w Bike Parku Leogang, ale również na wyciągach w Saalbach i Hinterglemm. 1-dniowy karnet dla osoby dorosłej kosztuje 39€, a tygodniowy 183.5€. Pełen cennik i wszystkie rodzaje karnetów znajdziecie w tym miejscu.

W kwestii bazy noclegowej polecamy Saalfelden.
Jest tu chyba wszystko.
  • Ubezpieczenie – chyba nie trzeba o tym wspominać, ale przed każdym wyjazdem lepiej zaopatrzyć się w ubezpieczenie w razie wypadku. Przede wszystkim powinno ono obejmować zwózkę ze stoku (znamy przypadki ubezpieczeń dopiero od parkingu, a z kontuzją na trasie radź sobie sam), a najlepiej i kolarstwo górskie (przeważnie jako sport podwyższonego ryzyka). Obowiązkowym punktem jest również karta EKUZ, dzięki której koszty leczenia pokrywa nasz rodzimy NFZ.
  • Serwis i części – usługi serwisowe jak i części zamienne na miejscu są na koszmarnie drogim poziomie. Niestety musieliśmy skorzystać i uwierzcie nam, nie chcecie płacić 2.5€ za jedną zwykłą szprychę! Za to sklepy są bardzo dobrze wyposażone i istnieje spora szansa, że będziecie w stanie naprawić każdą usterkę, a na pewno już będziecie mogli ubrać się w najnowsze kolekcje ubrań i akcesoriów. Dostępne są również wypożyczalnie sprzętu.
Na koniec ostatnia ścianka w wykonaniu Justyny…
…oraz Tomasza.
Ta ścianka jest naprawdę bardziej pionowa niż na zdjęciach.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o naszą przygodę z Bike Parkiem w Leogangu. Chyba o niczym nie zapomnieliśmy, a w drugiej części przybliżymy Wam drugą stronę góry, czyli Saalbach i Hinterglemm. Powiemy także jak połączyć wszystkie trzy miejsca w jedno by jak najbardziej skorzystać z oferty regionu. Ale o tym w przyszłym tygodniu!


Więcej informacji: bikepark-leogang.com, saalfelden-leogang.com