Bike Park Wales to z całą pewnością bardzo nietuzinkowe miejsce. Miejscówka położona w samym sercu południowej Walii z całą pewnością nie przyprawia rowerowych entuzjastów o szybsze bicie serca. W końcu Wielka Brytania nie może pochwalić się wysokimi górami, a jedyne miejsce kojarzone przez amatorów zjazdu, to szkockie Fort William, gdzie regularnie odbywają się eliminacje Pucharu Świata DH. Jednak nic bardziej mylnego…
zdjęcie: Bike Park Wales
Dzięki firmie WTB miałem okazję wybrać się do Walii, aby poznać tamtejsze trasy. Mój wyjazd był związany z produktami amerykańskiej marki, jednak póki nie mogę Wam o tym nic powiedzieć, to postanowiłem przybliżyć trochę sam bike park. A nóż może się ktoś wybierze? Czasu na zdjęcia niestety nie miałem, na kręcenie konkretnych przejazdów również, więc musi Wam wystarczyć trochę lamerskich pierwszych zjazdów i kilka fotek z GoPro czy oficjalnych materiałów bike parku.
zdjęcie: Bike Park Wales
Bike Park Wales
Jest to pierwsze miejsce w Wielkiej Brytanii do profesjonalnego uprawiania kolarstwa górskiego z zatrudnioną na stałe ekipą dbającą o trasy. Bike Park powstał ponad pięć lat temu i od tamtej pory prężnie się rozwija. Kompleks znajduje się w lesie Gethin Woods niedaleko miasta Merthyr Tydfil w południowej Walii. Na miejscu znajdziemy pełen przekrój tras dla rowerzystów o różnych umiejętnościach, instruktorów jazdy oraz dobrze wyposażoną bazę, gdzie można zjeść i odpocząć. Znajduje się tu również sklep i serwis rowerowy, a dla tych, którzy po jeździe ruszają w drogę powrotną, jest nawet możliwość skorzystania z prysznica. Tak wiem, może to głupie, ale oprócz myjki dla rowerów w wielu miejscach w Europie brakuje jeszcze myjki dla ciała…
zdjęcie: Bike Park Wales
Na miejscu nie ma żadnego wyciągu, więc jak dostać się na górę? Z pomocą przychodzi ekipa Bike Park Wales oraz cała rzesza kierowców w Fordach Transitach, które z przyczepkami załadowanymi rowerami wywożą nas na szczyt góry Myndd Gethin (491m). Dla tych, którzy wolą wjechać samemu na górę, wytyczony jest singiel, który z pewnością Was zmęczy. Karnet dzienny to zaledwie 8 funtów, a jeden busik zabiera (jak dobrze pamiętam) 16-tu żądnych wrażeń rowerzystów. Minusem jest natomiast fakt, że o typowych bike parkowych kółkach w ilości przekraczającej 10 zjazdów dziennie, możemy raczej zapomnieć.
zdjęcie: Bike Park Wales
Najbliższe lotnisko znajduje się w Cardiff i jest oddalone o jakąś godzinę drogi autostradą. Bardziej popularny jest jednak port w angielskim Bristolu, który jest po drugiej stronie zatoki (1,5h jazdy + korki). Niestety nie mam zielonego pojęcia czy w okolice jeżdżą jakieś busy, pociągi etc., ponieważ na lotnisko przyjechał i odwiózł mnie kierowca. W okolicy znajdziemy również sporą bazę noclegową,a dużo przydatnych informacji znajdziecie również na oficjalnej stronie bikeparkwales.com.
Trasy
Według oficjalnej mapy bike parku, na górce znajdziemy aż 44 trasy! Taką liczbą może pochwalić się chyba tylko kanadyjskie Whistler czy francuskie rejony Morzine/Les Gets. W praktyce od samej góry do dołu do dyspozycji mamy około 10-15 tras, a reszta jest krótszymi lub dłuższymi wariantami linii. Jednak, aby przejechać chociaż raz po każdej trasie, z pewnością potrzeba całego tygodnia.
Styl budowania tras w UK jest zupełnie inny niż na kontynencie. Ciężko to opisać, ale te trasy są bardziej dzikie, a zarazem przemyślane i bardzo wymagające. O pełnym relaksie możecie zapomnieć, no chyba że wybraliście się na zieloną ścieżkę. W moim odczuciu niektóre czerwone trasy przez nas oznaczone byłyby jako czarne, a o czarnych brytyjskich wolę już nie myśleć haha.
Samo ukształtowanie terenu sprawia, że nie znajdziemy tu super stromych zjazdów czy odcinków na pełnej petardzie. Miejscami jest szybko, ale bardziej wynika to z przeszkód na trasie niż z samego nachylenia. Bardzo dużo jest tu kamieni (Żar to pikuś), ale są one ułożone w sensowny sposób. Miałem wrażenie, że każdy kamień na górce miał swoje konkretne miejsce i przeznaczenie. Do tego dokładamy sporą ilość hopek, dropów, step-upów i step-downów, niezliczoną ilość korzeni i głazów. Słowem – wszystkiego po trochu.
Osobiście najbardziej przypadła mi do gustu trasa AC/DC (czerwona), która została otwarta tuż przed moim przyjazdem. W sumie w ciągu ostatniego tygodnia ekipa Bike Park Wales otworzyła aż 7 nowych tras! AC/DC to świetny miks freeride’u i downhill’u. Z początku znajdziemy trochę ciekawych hopek, by przejść po rock garden’ach do lasu i wrócić na kolejną polanę z wymagającymi hopkami. Zęby ostrzyłem sobie również na walijskiego airline’a, czyli trasę A470. Wielkie plany pokrzyżowała pogoda. Ta trasa jest głównie na otwartej przestrzeni, a było bardzo wietrznie. Drugiego dnia z kolei trasy były typowo brytyjskie – po całonocnych opadach deszczu. Co ciekawe, tuż obok znajdziemy ogromne kilkunastometrowe hopy na trasie Enter The Dragon. Tam są dopiero loty!
Podsumowanie
Cóż więcej mogę powiedzieć? Czarne trasy są miejscami hardcore’owe, hopki na innych nie posiadają opcji przejazdu (lecisz, albo nie), a na całej górze znajdziemy masę flow i radości z jazdy. Co ciekawe, napotkana większość riderów jeździła w kaskach bez szczęki, na rowerach enduro/all mountain. Na typowych zjazdówkach można zaobserwować pojedyncze osoby, ale i też trasy na takie rowery są w zdecydowanej mniejszości. Czy warto? Zdecydowanie warto pojechać do Walii choćby na jeden dzień by zobaczyć coś kompletnie innego niż jesteśmy przyzwyczajeni w kraju.
Jeśli liczycie na ładne widoki… to niestety nie tutaj ;)
—
Oficjalna strona: bikeparkwales.com
Fanpage: facebook.com/BikeParkWales
Zdjęcia: 43RIDE, archiwum Bike Park Wales