Welebit Środkowy / Alpy Dynarskie / Karlobag, Chorwacja
Chorwacja, Karlobag, Welebit środkowy, okolice godziny 8:00 rano, 23*C, lekki wiatr i błękitne niebo przetkane delikatnymi chmurami. Po kilku dniach lokalnego halnego a chwilę przed nadejściem silnych burz pojawia się okno pogodowe do wyjazdu w góry, innymi słowy… Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują iż nadszedł czas na wielką przygodę. Wobec tego nie mogliśmy pozostać obojętni, jako poławiacze żądni wrażeń, ruszamy po swoją!
2,5h później, 16,5km dalej i 950m wyżej, meldujemy się na przełęczy Dabarska kosa. W tym miejscu najpiękniejszy szlak Welebitu – ścieżka inżyniera Premužićeva, przecina się ze szlakiem Via Adriatica. Tego dnia będziemy poruszać się obydwoma szlakami jednak najpierw czeka nas niemałe tyranko…
Trójpak 1/3 Visibaba 1160m – crossfit dla ubogich
„Karlobaski Trójpak” (Visibaba 1160m, Prikinuto Brdo 1265m, Budakovo Brdo 1318m) znamy z Anią z 2018 roku kiedy po raz pierwszy przemierzaliśmy najpiękniejsze połoniny środkowego Welebitu. Cztery lata później wracamy do Karlobagu z nadzieją na to, że uda się nam co najmniej odkurzyć wspomnienia tamtego wyjazdu. By nie powtarzać pokonanej poprzednio trasy, postanawiamy przejechać ją w przeciwnym niż wtedy kierunku. Oznaczało to mniej więcej tyle, że tym razem będziemy mieć więcej podejść niż zjazdów. Na pierwszy ogień idzie szczyt o wdzięcznej nazwie Visibaba (chorw. Przebiśnieg).
Napisałem podejść ponieważ nie sposób wjechać rowerem na żaden z wymienionych szczytów, są zbyt strome a podejścia okolicznymi szlakami zbyt dzikie. Tabliczka z czasami przejść na przełęczy Dabarska Kosa, wskazywała czas dotarcia na szczyt w okolicach 45 minut. Z pewnością nie brano pod uwagę czasu przejścia z rowerem, które zajęło nam około 1,5 godziny i wypaliło milion kalorii. To było niekończące się 90 minut pchania, noszenia, przekładania i podawania sobie rowerów wśród skał.
Kiedy zmęczeni wymagającym podejściem stajemy na szczycie Visibaby, 1160m nad poziomem Adriatyku, na twarzach czujemy ciepłe promienie słońca a we włosach ciepły wiatr. Spotkani przed samym szczytem Polacy nie mogą się nadziwić po co robimy to co robimy, jeszcze trudniej przychodzi zrozumienie iż „robimy to dla przyjemności” – każdy ma jakiegoś bzika. Chwila odpoczynku, porcja zdjęć, naklejki na słupek z czasami przejść i kierunek Prikinuto Brdo. Jednak najpierw pierwszy z trzech dzisiejszych zjazdów i miejscami lekko techniczna ścieżka przez bukowy las.
Trójpak 2/3 Prikinuto Brdo 1265m – ot magia krajobrazu
Jedną ze starych prawd o Enduro MTB jest między innymi ta mówiąca że „by zjechać, trzeba najpierw wjechać” – jakże trywialne i jakże prawdziwe. W przypadku Welebitu żeby zjechać przeważnie trzeba podejść, przynajmniej w szczytowych partiach gór powyżej 1000 mnpm. Tak też czynimy z drugim szczytem trójpaku i ponad 100m wyższym Prikinuto Brdo.
Nie pamiętam ile dokładnie trwało mozolne podejście na szczyt drugiej z połonin. Jednak pamiętam, że na tamten moment nie miało to większego znaczenia. W trakcie podejścia wokół nas roztaczała się panorama na górską przestrzeń w otoczeniu wybrzeża Adriatyku. W takich miejscach trudno patrzeć pod nogi, prawdę mówiąc było to niemal niewykonalne – ot magia Welebickiego krajobrazu. Tym chętniej wspinamy się w górę po naszą nagrodę w postaci 360 stopniowej panoramy, która prezentowała się tak jak na poniższym filmie ->
Po dotarciu na szczyt dajemy sobie 15 minut na złapanie oddechu. Od momentu startu wyjazdu, minęło już kilka godzin a nasza trasa wiodła praktycznie cały czas w górę. Szybka konsumpcja prowiantu, seria zdjęć i kilka filmów na pamiątkę. Po tej chwili zbieramy nasze klamoty i kierujemy się na ostatnią i najwyższą z połonin. Droga w dół na przełęcz Soline pomiędzy dwoma wysokimi wzgórzami (Prikinuto i Budakovo) wiodła już w odsłoniętym terenie. Ciesząc się kolejną chwilą zjazdu wąską, szutrową ścieżką, zaliczamy każdy możliwy do pokonania górski „ficzer”.
Choć termin „enduro” dla każdego jest czymś trochę innym, to jednak mam wrażenie że dla wszystkich oznacza „zabawę”. Bawimy się więc i korzystamy z ukształtowania terenu. Choć zjazdy z połonin nie są szczególnie techniczne a tym samym wymagające, warto się na nich skupić i patrzeć „przed koła” bo jest gdzie przytulić chorwacką glebę i krasowe kamienie.
Trójpak 3/3 Budakovo Brdo 1318m – mała wielka góra
I tak po zjeździe na przełęcz Soline zaczynamy nasze ostatnie podejście tego dnia. Nie najdłuższe i nie najbardziej strome, +/- 130m w pionie na odcinku niespełna 800m. Wąska kamienno-szutrowa ścieżka prowadzi na szczyt krok za krokiem a te wdają się krótsze od kroków stawianych na poprzednich podejściach. Zmęczenie? Z całą pewnością kombo pokonanych kilometrów i przewyższenia, słońca, wiatru, upału oraz nieodpowiedniego nawadniania – zbyt mało piliśmy.
To co mogę napisać napewno o chorwackich górach to porada dla wszystkich chcących je zdobywać – zabieraj ze sobą więcej wody niż Ci się wydaje że potrzebujesz. W górach zawsze jest chłodniej, mimo tego temperatura na szczycie najwyższej z połonin 25 sierpnia wynosiła 24*C. To 10*C różnicy pomiędzy szczytem a poziomem morza, czyli całkiem spora amplituda. Zwłaszcza wtedy, kiedy przez cały dzień uprawiasz wysiłek a w górach nie ma schronisk lub strumieni, z których możesz zaczerpnąć wodę.
Kiedy w końcu docieramy na szczyt siadamy na ziemi wśród pożółkłych i klujących traw. Taaak teraz na dłuższą niż poprzednio chwilę. Przestrzeń wokół i towarzyszące jej poczucie wolności są tutaj wyraźne i absolutnie niesamowite, w takich chwilach życie jest po prostu piękne! Budakovy olbrzym zdobyty, można odpocząć i wsiąknąć w naturę. Nie musimy się śpieszyć, do końca dnia pozostawało 3,5 godziny (światła) i choć przed nami jeszcze zjazd z Budakowego wzgórza oraz „creme de la creme” w postaci ścieżki Premužicia, to mimo wszystko dajemy sobie ten dodatkowy czas na kontemplację widoków.
Niestety zjazd z Budakovego okazał się jednym wielkim niewypałem :( Odcinek z samego szczytu do granicy lasu – tak jak poprzednie, elegancki. Odcinek przez bukowy las do momentu przecięcia szlaku Premužicia – dramat. Nieuprzątnięty, zawalony wiatrołomami koszmar, na którego pokonanie tracimy więcej czasu niż pierwotnie planowaliśmy. Większość idziemy z buta, przenosząc rowery pomiędzy zwalonymi drzewami – ahhh ta przygoda! Hłehłe… Z planowanych 30 minut robi się ich 90… W połowie 2km odcinka przez las, po przedarciu się do nowo powstałej drogi stokowej ratujemy się zjazdem w dół. Nawet nie próbujemy szukać szlaku, który nagle zniknął pomiędzy powalonymi drzewami.
Szlak Premužicia – najpiękniejszy szlak Welebitu
Szlak Premužicia (chorw. Premužićeva staza) – pieszy szlak górski, który prowadzi szczytowymi partiami północnego i środkowego Welebitu. Szlak ma długość 57 km, a pierwsze 16 km (8-9 godzin marszu) prowadzi terenem PN Welebit Północny. Zwyczajowo ruch na szlaku odbywa się od północy, ze schroniska górskiego Zavižan (1594 m n.p.m.), przez przełęcz Veliki Alan (1412 m n.p.m.) do Oštarijskich vrat (927 m n.p.m.). W książce Željka Poljaka „50 najljepših planinarskih izleta u Hrvatskoj” (50 najpiękniejszych wycieczek górskich w Chorwacji) tylko Szlak Premužicia dostał najwyższą ocenę.
Wikipedia.org
Nic dodać nic ująć ;) W konsekwencji „zjazdu” z Budakovego wzgórza lądujemy na 35km szlaku Premužica. Do punktu startu i przełęczy Dabraska kosa pozostało nam zaledwie jego 6,5km. Niby niewiele ale tak jak w przypadku Via Adriatica, szlak pana inżyniera nie był planowany pod jazdę rowerem. Według niektórych to najłatwiejszy szlak Welebitu – może dla pieszych, dla rowerzystów niekoniecznie.
W trakcie jazdy towarzyszy nam poczucie co do tego, że tym razem jesteśmy w pełni przygotowani do jazdy po skałach, luźnych kamieniach i żwirze. Koła 29″, opony 2.5″, ciśnienie w okolicach 1,3 atmosfery i wkładki od Flat Out Bang robią niesamowitą robotę. Czas się kurczy, a my pędzimy przed siebie bardzo skutecznie pokonując kolejne kilometry tego kamiennego duktu.
Na 57km szlaku Premužicia jest sporo punktów widokowych, zwłaszcza w jego początkowym odcinku i w najwyższych jego partiach w okolicach schroniska Zawizan. Naszych 6,5km wiodło głównie przez klimatyczny bukowy las. Kiedy jednak dojeżdżamy do końca naszej trasy, znów pojawiają się przepiękne widoki na góry i wybrzeże a słońce powoli chyli się ku zachodowi potęgując efekt WOW!
Takie momenty, takie widoki, takie wrażenia i takie chwile są absolutnie bezcenne. To uczucia, których nie zabierze nam nikt i które wspominać będziemy przez wiele lat nie zapominając ich nigdy. Z pewnością będzie nam o nich przypominać relacja opublikowana na łamach magazynu 43RIDE ;) Cały trud tego pięknego dnia pełnego wrażeń to prawdziwa nagroda dla nas „poławiaczy wrażeń”.
Mapy / Ślad GPX
Ślad GPX wygenerowany przy pomocy mapy.cz / 27km, 1032m, 8h
Tips & Tricks
- Wertując materiały dotyczące szlaku Premužicia nie natknąłem się na żadną informację zakazującą jazdy rowerem poza granicami Parku Narodowego. Zakaz jazdy rowerem istnieje jedynie na terenie Parku Narodowego Welebit Północny.
- Nie znalazłem również żadnych informacji zakazujących jazdy rowerem po szlaku Via Adriatica – o ile nie biegnie przez tereny P.N.W.P.
- Górskie schroniska istnieją, jednak poza sezonem w zdecydowanej większości są zamknięte. Źródeł, strumieni i rzek praktycznie nie ma, a jeśli są, to na wiosnę, wtedy kiedy w górach wytapia się śnieg. Pod koniec lata źródła i strumienie są już dawno wyschnięte. Pamiętaj o zabraniu większej ilości wody niż zakładasz, najwyżej wylejesz nadmiar pod koniec, ale nie wyschniesz na wiór gdzieś w górach z dala od cywilizacji.
- Wybierając się w góry na cały dzień warto również zaopatrzyć się w krem do opalania z mocnym filtrem. My używaliśmy na przemian dwóch: UV30 i UV50.
- Bardzo przydatna będzie również czapka z daszkiem lub kapelusz z szerokim rondem.
- O pompce, łyżkach do opon, łatkach/dętkach, zapasie mleka/kabanosach do opon bezdętkowych nie wspominam – to absolutny MUST HAVE w Chorwackich górach.