Tuż przed drugą edycją Pucharu Polski DH postanowiliśmy zapytać kolejnego zawodnika ekipy High Five Racing Team: jak idą przygotowania do startu? Jakuba Kocjana znacie nie tylko z jazdy, ale również z produkcji filmowych Bang-Out Prodakszyn. Czym nas zaskoczył Jakub Kocjan? Przekonajcie się sami!
Justyna John, 43RIDE: Cześć, Wisła Wisła i po Wiśle. Warunki podczas pierwszego Pucharu Polski były wyjątkowo ciężkie. Czy zamiast startów wybrałeś swoją drugą pasję: filmowanie?
Jakub Kocjan: Witaj! Tak naprawdę to ani jedno ani drugie. Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem wystartowania w zawodach enduro, szczególnie że w chwili obecnej to mój jedyny rower (dostawa czarnego jak smoła Fuzza już niedługo!). W ostatni weekend nadarzyła się świetna okazja do sprawdzenia niedaleko domu, więc decyzja była prosta. Niezależnie od zapowiadanych warunków pogodowych zapowiadają się dobre zawody, na które zapisało się sporo znajomych twarzy, trzeba wystartować. Co tu dużo mówić, pogoda dała w kość wszystkim startującym, a w tak ciężkich warunkach nie miałem jeszcze okazji startować. Wyjeżdżając o 9 rano na pierwszy oes przy opadach śniegu na górze trasy przeobrażającej się w intensywny opad deszczu w dolnej, zmiany pogody co kwadrans kojarzące mi się z jednym miejscem – szwedzkim bike parkiem Åre, kończąc zawody przed 16 w słońcu, z resztkami sił po 4 podjazdach i wyczerpujących mierzonych zjazdach.
Można twierdzić, że enduro to uproszczona wersja zjazdu stworzona na potrzeby zabieganych panów w garniturach po trzydziestce. Ja się z tym z nie zgodzę. Mając okazję jeździć po trasach znanych z zawodów Enduro World Series w marcu tego roku w Finale Ligure uważam, że poziom trudności przerasta polskie trasy zjazdowe. W dodatku formuła zawodów skonstruowana jest tak, że przy dobrych wiatrach każdy oes przed startem można przejechać dwa razy. Nie wspominając już o zakazie korzystania z wyciągów i wywożenia busem. To wszystko składa się na jeden prosty wniosek, aby być dobrym w tej dyscyplinie trzeba po pierwsze bardzo mądrze jeździć, być pewnym swoich umiejętności oraz nauczyć się trasy mając często tylko jeden przejazd treningowy za sobą.
Zobaczymy Cię na trasie podczas Pucharu Polski w Wierchomli?
Niestety nie, obowiązki na studiach nie pozwalają mi aktualnie na wolny weekend. Taka kolej rzeczy w tym wieku, pozostaje zacisnąć zęby, aby wraz z końcem sesji oddać się w pełni zajawce, amatorskiemu ściganiu czy kilku projektom fotograficzno–filmowym. Ma to swoje zalety, głównie z tego powodu, że każde wyjście na rower, skrupulatnie planowane oraz ograniczone w czasie, cieszy nieporównywanie mocniej. Mam szczęście i duże ułatwienie mieszkając od kilku miesięcy pod Bielskiem. Nie ma nic lepszego niż szybki popołudniowy wypad na trailsy na Koziej Górce w przerwie od nauki, miejscu które moim zdaniem przeczy stereotypom, pokazującym, że polskie miejscówki mogą konkurować oraz stać się realną alternatywą chociażby dla kultowych Rychlebskich Ścieżek. Widok rodzin z dziećmi znany mi z alpejskich bike parków, jeszcze kilka lat temu niespotykany, powoli staje rzeczywistością także tutaj.
Planuję pojawić się na festiwalu w Kluszkowcach z końcem maja. Plan to jak zawsze: dobra zabawa, czyli popołudniowe lapsy po bike parku oraz wspólne nakręcanie się z mordeczkami. Racing schodzi na drugi plan, chodzi o powrót do korzeni, momentu od którego wszystko się zaczęło, przywracającym wspomnienia oraz wywołującym zadowolenie na twarzy. Mówiąc o korzeniach nie sposób nie wspomnieć o organizowanym dual slalomie, konkurencji która w najlepszy sposób łączy ducha rywalizacji bezpośrednio z nieformalną atmosferą w gronie znajomych riderów. To właśnie jej nie mogę się doczekać tuż po pump tracku oraz w starcie (nie mogę się zdecydować) enduro lub zjeździe.
Skupisz się w najbliższym sezonie na jeździe, czy planujesz relacje z zawodów?
Wchodząc w sezon z taką ilością motywacji, będąc spragnionym jazdy odpowiedź może być tylko jedna. Trzeba robić to na co ma się ochotę w życiu oraz starać się wykorzystać każdą okazję. Mój plan na sezon jest bardzo prosty. Cieszyć się z każdej chwili spędzonej na rowerze, zaliczając po drodze kilka startów w różnych dyscyplinach, pojechać jak co roku w towarzystwie znajomych na tydzień do alpejskich bike parków śpiąc pod namiotem, odcinając się od internetu i oczywiście tworzyć nowe odcinki Gvpsies.
Był Bang-Out Prodakszyn, jest Gvpsies. To nowy projekt czy kontynuacja?
Bang-Out Prodakszyn był doskonałą odpowiedzią na kontuzję, która wyeliminowała mnie na dłuższy okres z jazdy, chcąc jednocześnie pozostać blisko sceny oraz spróbować czegoś nowego na co od dłuższego czasu miałem ochotę.
Gvpsies (Cyganie) – projekt współtworzony przeze mnie i Marcina Polaka z Suck My Bars to naturalna ewolucja zamiłowania naszej do jazdy na rowerze, to co nas najbardziej w niej kręci, czyli odkrywanie nowych miejsc, zaliczanie epickich zjazdów, a przede wszystkim spędzanie czasu w taki sposób jaki chcemy oraz możemy sobie wymarzyć, połączony z odrobiną umiejętności w zakresie obsługi kamery i aparatu, przedstawiony w minimalistycznej oprawie strony internetowej.
Pomysł narodził się w naszych głowach po bardzo udanym wyjeździe do norweskiego Hafjell oraz szwedzkiego Åre (wysoka piątka dla Totalbikes za organizację!) zeszłego lata, gdzie udało nam się zrealizować 5-minutową relację nie rezygnując z ani jednego zjazdu w ciągu tygodnia, zbierając materiał po zamknięciu wyciągów, nieraz siedząc w lesie do 9 w nocy, korzystając z możliwości, które daje wysunięta na północ Skandynawia.
Fakt, że sami kręcimy, fotografujemy oraz jeździmy, następnie edytując oraz tworząc wpisy na stronie, czyni Gvpsies unikatowym przedsięwzięciem w skali kraju.
Czyli szykują się grupy tripy z kamerą w roli głównej.
Z grubsza mamy już zaplanowany cały sezon, celujemy w kilka zagranicznych, mniej lub bardziej znanych bikeparków nie zapominając o tym co nas otacza, a ostatnimi czasy stało się mocno niedocenione, zapomniane – polskie lokalsy.
Czekamy w takim razie na Twoje produkcje, a z mojej strony: powodzenia w sezonie!
Dziękuję za wywiad, ze swojej strony chciałbym zaprosić do śledzenia naszych poczynań teamowych na
facebook.com/HighFiveRacingTeam. Wpadnijcie także po pełną foto i video relację na stronie gvpsies.com (uważajcie, żeby nie pominąć filmu). Zapraszam również do śledzenia nas na facebooku, ponieważ w planach mamy kolejne tripy i relacje! Do zobaczenia na trasie!
—
Fanpage High Five Racing Team: facebook.com/HighFiveRacingTeam
Strona Gvpsies: gvpsies.com
Zdjęcia: Jacek Kaczmarczyk jacekslonik.pl, Monika Marcinkowska, archiwum Jakuba Kocjana