Środek sezonu za nami, a to oznacza liczne wyjazdy za granicę i nie tylko. My korzystając z okazji postanowiliśmy ponownie odwiedzić Austrię, ale tym razem nasz wybór padł na rejony Tyrolu. Pierwsze kilka dni spędziliśmy w Serfaus-Fiss-Ladis, by przenieść się „na drugą stronę góry”, do narciarskiego kurortu Sölden. Miejsce to zainteresowało nas głównie dlatego, że nie jest typowym bike parkiem i chcieliśmy sprawdzić co Bike Republic Sölden oferuje rowerzystom.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Widok na lodowiec nawet w pochmurny dzień daje dużo radości

Sölden

Miasteczko Sölden to jeden z najbardziej znanych kurortów narciarskich w Austrii i całej Europie. Znajduje się w austriackim Tyrolu w powiecie Imst i jest położone w dolinie Ötztal na wysokości 1368 m n.p.m. Sezon zimowy praktycznie się tu nigdy nie kończy, a to dzięki lodowcowi Rettenbach, który góruje nad miasteczkiem. Do dyspozycji podczas zimowych szaleństw jest aż 35 wyciągów, z których najwyższy dociera praktycznie na sam szczyt lodowca. Rowerzyści muszą zadowolić się zaledwie trzema wyciągami, a najwyższy punkt zjazdowy to 2666 m n.p.m. Samo miasteczko nie jest zbyt wielkie, liczy zaledwie kilka tysięcy mieszkańców, a całe życie skupione jest przy głównej ulicy gdzie znajduje się kilka sklepów i restauracji.

Oprócz rowerowych i narciarskich szaleństw, w okolicy warto wybrać się na świeżo otwartą instalację 007 Elements. Jest to unikatowa wystawa na szczycie, gdzie znajdziemy liczne eksponaty z filmu Spectre z najsłynniejszym agentem świata – Jamesem Bondem. To właśnie w Sölden były kręcone efektowne sceny śnieżnych pościgów. Oprócz tego, w niedalekiej odległości znajdziemy kompleks therm&spa, czyli aquapark Aqua Dome. Jeżeli wciąż Wam będzie mało adrenaliny, to możecie również odwiedzić słynną Strefę 47, gdzie będziecie mogli wyszaleć się do woli (motory, rowery, skoki itp.).

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Na szczycie było zaledwie 10st, więc pora na obowiązkowe selfie i można jechać w dół

Bike Republic Sölden

Podczas gdy inni budują typowe bike parki, w Sölden postanowili podejść do tematu inaczej. Głównym celem jest przyciągnięcie rowerzystów z całego świata, aby mogli jeździć tu na wszelkiej maści trasach, niezależnie od umiejętności. Z takim założeniem powstała Rowerowa Republika Sölden.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Wallride na Teare Line

Tutejsi budowniczowie postawili głównie na naturalne trasy oraz świeżo zbudowane trasy typu flow. Podział na te dwa typy jest bardzo wyraźny, o czym piszemy w dalszej części tego tekstu. Warto wspomnieć również o fakcie, że w miasteczku znajdują się dwa pump tracki – jeden w samym centrum tuż przy głównym wyciągu, a drugi obok Hotelu Sunny.

Z wizytą w Bike Republic Sölden Z wizytą w Bike Republic Sölden
Nieważne jaki kadr, tło jest przepiękne

Jazdę w regionie należy rozpocząć od zapoznania się z mapą, która jest bardzo dobrze wykonana i zawiera wszystkie niezbędne informacje o trasach. Poza obowiązkowymi przebiegami i informacjami o trudności tras znajdziemy tu także tak przydatne rzeczy jak długość, przewyższenie w dół/górę, oraz krótką charakterystykę (w przypadku tras typu bike park). Filmy prezentujące trasy w większości nagrywaliśmy po raz pierwszy lub drugi daną trasą, stąd liczne zatrzymania i czasem „gubienie trasy”.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Brama do nieba?

Trasy „bike parkowe”

Oficjalnie tras wybudowanych przez człowieka i maszynę mamy w Bike Republic Sölden osiem. Większość z nich jest połączona ze sobą w taki sposób, że kończąc jedną możemy rozpocząć drugą. Dwie niebieskie trasy w okolicy drugiego wyciągu Giggijochbahn doczekają się połączenia dopiero w sezonie 2019.

  • Trasa zielona BROATE LINE 6027 – jest to szutrowy łącznik na końcu czerwonych tras Teare Line oraz niebieskiej Ohn Line. W sumie nic długiego, ani trudnego, ale jeżeli będziecie zmęczeni po wcześniejszym zjeździe, to można sobie odpocząć na koniec.

  • Trasa niebieska LETTN LINE 6009 – 1.3 km pełnego flow i zakrętów. Do tego trochę konstrukcji drewnianych i szybkich odcinków. W przyszłości będzie to ostatnia część zjazdu z samego szczytu, a póki co jest to miłe zakończenie wizyty na np. singlu Leiterberg.

  • Trasa niebieska EEBME LINE 6005 – trasa licząca 2.1 km i zaczynająca się od środkowej stacji kolejki Gaislachkogelbahn. Jest ona zarówno łącznikiem pomiędzy dwoma wyciągami, a także początkiem do czerwonej trasy Teare Line. Sporo zakrętów, kilka hopek i mnóstwo flow.

  • Trasa niebieska OHN LINE 6007 – najdłuższa niebieska trasa licząca 3.6 km. Jest to przedłużenie linii Eebme, które zaprowadzi nas do samego dołu. Bardzo płynna, miejscami bardzo szybka, z mnóstwem band i drewnianymi konstrukcjami w dolnej części trasy.

  • Trasa niebieska HARBE LINE 6008 – linia zaczynająca się od szczytu drugiego wyciągu Giggijochbahn. Lekka, łatwa i przyjemna, ale lepiej nie popełnić na niej błędu w postaci wyjazdu poza trasę. Znajdziemy tu mnóstwo płynnych band i muld, ale całość poprowadzona jest trawersami na dość stromym stoku. Po zjeździe bardzo brakuje przedłużenia do Lettn Line, ale jest ono dopiero w budowie, a planowane otwarcie to 2019 rok.

  • Trasa czerwona TEÄRE LINE 6003 – bardzo długa, bo licząca aż 5.2 km, trasa wijąca się pod głównym wyciągiem. Znajdziemy tu mnóstwo flow, band, muld oraz drewnianych konstrukcji. Na myśl przychodzi mi rodzimy Twister, tylko w alpejskim wydaniu. Przydałoby się tylko trochę hopek, bo momentami jest po prostu… nudno.

  • Trasa czerwona OLLWEITE LINE 6010 – nasza ulubiona trasa, która zaczyna się najwyżej ze wszystkich (2666 m n.p.m.) i liczy równe siedem kilometrów. Aby do niej dotrzeć musimy dostać się do wyciągu Langeggbahn, najlepiej niebieską trasą Eebme. Zjazd zaczynamy od przepięknych widoków na lodowiec, by wijącym się singlem najeżonym mnóstwem kamieni, band czy małych hopeczek, dotrzeć do dolnej stacji wyciągu.

  • Trasa czarna ZAAHE LINE 6004 – króciutki alternatywny fragment trasy Teare, który mierzy zaledwie 700 m. Jednak dzieje się tu naprawdę sporo, choć temu odcinkowi daleko do czarnej trasy. Znajdziemy tu hopki oraz kilka stromych zjazdów w bandach. Jest to świetne urozmaicenie dla czerwonej trasy Teare. Jeśli chcesz zobaczyć jak ona wygląda, to obejrzyj film z trasy Teare Line od 6:22 min.

    Z wizytą w Bike Republic Sölden
    Zaahe Line posiada sporo fajnych przeszkód
Single trails

Naturalnych singli w Bike Republic Sölden znajdziemy aż 15, a ich łączna długość to ponad 29 km. Niestety dla nas była to również najbardziej rozczarowująca część tego miejsca. Dlaczego? Otóż wszystkie trasy są tak naprawdę trasami pieszymi (!), na których dopuszczona została możliwość zjazdu rowerem. Z tego powodu momentami musimy się mocno pilnować by w kogoś po prostu nie wjechać. Część z tras jest na przeciwnej górze niż wyciągi, a to oznacza, że dostać się możemy tam tylko za pomocą naszych własnych nóg. My z racji posiadania jednej zjazdówki odpuściliśmy tą część i zwiedziliśmy je… pieszo.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Wąsko, pionowo, a za barierką urwisko

Przede wszystkim na początek zapomnijcie o oznaczeniach. Niebieskie, czerwone, czarne – to nie ma tu znaczenia. Dla przykładu czarna trasa BODENEGG TRAIL składa się w 1/3 z asfaltu, 1/3 ścieżki przez łąkę oraz 1/3 pionowego szlaku pieszego, po którym zjazd nie jest ani specjalnie możliwy, ani przyjemny. Jednak po przeciwnej stronie góry znajdziemy np. czerwoną LEITERBERG TRAIL, która oferuje 4.6 km zjazdu i jest kompletnym przeciwieństwem Bodenegg’a. Przez większość trasy jest fajnie i przyjemnie, a na końcowym odcinku znajdziemy kilka elementów, które spokojnie mogłyby być zakwalifikowane jako czarne + masa podjazdów. Coś dla fana prawdziwego enduro!

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Gdzieś na podjeździe

Jedyne niebieskie single BARTIGS BÖDELE TRAIL czy RETTENBACHTRAIL to typowe łączniki między trasami. Pierwsza jest podjazdem, a druga długim i całkiem przyjemnym trawersem między dwoma górami. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziecie patrzeć w dół, bo momentami jest naprawdę stromo (poza trasą) i wąsko. Podobnym dwukierunkowym łącznikiem jest czerwona ścieżka LÖPLE TRAIL, tyle że wiedzie cały czas przez las.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Miliony zakrętów na Teare Line

Prawdziwym hardkorem może być czarny szlak NENE TRAIL, który na swoim pierwszym odcinku wiedzie po typowym odcinku pieszym najeżonym ogromnymi kamieniami (rzadko kiedy nie trzeba zsiadać z roweru) na wąskiej i stromej ścieżce. Z kolei czarna trasa TRAIEN TRAIL to jej kompletne przeciwieństwo. Przypomina raczej rajd dziką ścieżką w lesie, która do zaoferowania ma totalny brak przyczepności na ściółce (frajda!) oraz miejscami bezsensowne zakręty (zero frajdy!) 180 stopni, w których niemożliwością jest wyłamanie się rowerem.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
Ollweite Line oferuje mnóstwo zabawy i surowego klimatu

Pętle enduro

W ofercie znajdziemy również 6 pętli enduro. Są to proponowane trasy przejazdu, które łączą ze sobą odcinki dojazdowe, naturalne oraz bike parkowe. Więcej informacji o nich można znaleźć pod tym adresem.

Paszport Rowerowej Republiki

Bardzo fajnym i miłym dodatkiem jest Paszport Obywatela Rowerowej Republiki Sölden. Na czym to polega? Wpierw trzeba zaopatrzyć się w paszport (my dostaliśmy w noclegu) i zarejestrować się na stronie. Następnie podczas jazdy, na trasach znajdujemy specjalne skrzynki, w których umieszczone są pieczątki. Po znalezieniu takiej skrzynki przybijamy pieczątkę, a za zebranie odpowiedniej ilości możemy otrzymać drobne upominki. Sześć stempli to błotniczek, za dwanaście dostaniemy dodatkowo skarpetki, a za osiemnaście dorzucą nam jeszcze stylowy metalowy kubeczek.

Z wizytą w Bike Republic Sölden

Jest to bardzo fajny i niespotykany nigdzie indziej pomysł, który zachęca rowerzystów do przynajmniej jednokrotnego odwiedzenia każdej trasy. Niestety są też wady tego rozwiązania. Na początku radzę przestudiować mapkę z lokalizacjami stempli. Niektóre skrzynki znajdują się na początku lub końcu trasy, a inne na środku lub w pobliskiej chatce restauracyjnej. Są również pieczątki, których… nie ma… bo ktoś je ukradł, wziął sobie na pamiątkę lub gdzieś się zapodziały. Również mapki pokazujące trasy nie są do końca zaktualizowane i tym samym możecie szukać pieczątki na trasie, która już nie istnieje.

Z wizytą w Bike Republic Sölden Z wizytą w Bike Republic Sölden

Jednak pomimo logistycznych niedociągnięć, sam pomysł jest świetny, a organizatorzy idą nam na rękę, bo wiedzą o problemie. Na naszą sugestię aktualizacji systemu stwierdzili, że w końcu muszą się za to zabrać, a my zebraliśmy w sumie 17 pieczątek (+2 których nie było) i wróciliśmy z fajnymi pamiątkami.

Słowo na koniec

Na koniec należą się podziękowania dla Biura Turystycznego Ötztal, które bardzo nam pomogło w zorganizowaniu wyjazdu oraz właścicielom Garni Rustica, gdzie nocowaliśmy (polecamy!). Dziękujemy!

Tomasz Profic, 43RIDE:

Pomimo posiadania roweru enduro nie jestem wielkim fanem jazdy po dzikich ścieżkach, które bardziej przypominają zjazd na krechę niż trasę rowerową. Spodziewałem się po kompleksie Bike Republic Sölden czegoś na kształt naszego rodzimego Enduro Trails, tyle że w alpejskim wydaniu. Czy się zawiodłem? Trochę tak…

Trasy bike parkowe są fajne. Długie, płynne, dają dużo radości, ale na dłuższą metę nic się na nich nie dzieje. Banda, mulda, banda, dwie muldy, banda, mostek, banda, banda… i tak dalej. Jednak można na nich się dobrze wyjeździć i czerpać radość z jazdy samej w sobie. Każdemu polecam natomiast wizytę na Ollweite Line, gdzie mamy widok wprost na lodowiec, a w drugą stronę… ech, zapiera dech w piersiach! Takie widoczki i zjazdy to ja lubię.

Z drugiej strony mamy natomiast dzikie single, które może i byłyby fajne, gdyby nie to, że są to szlaki piesze! Na trasach nie możemy się zbytnio rozpędzić, bo ryzyko wpadnięcia na turystę jest spore, a z drugiej strony specyfika górskich pieszych szlaków sprawia, że niektóre sekcje pokonujemy z rowerem pod pachą. Dla fana prawdziwego enduro i dzikich ścieżek polecam Leiterberg Trail, a dla tych, którzy chcą się dowiedzieć dlaczego nie puszczać rowerów z pieszymi niech spróbują pokonać czarną trasę Bodenegg Trail.

W przyszłym sezonie do użytku zostanie oddana trasa, która połączy dwa niebieskie szlaki pod drugim wyciągiem. W tym momencie mniej zaawansowanych riderów czeka długi zjazd asfaltem, a tych lubiących na dziko, jednym z dwóch czarnych singli. Gdy połączenie będzie czynne, to Bike Republic Sölden będzie miało trzy wyciągi połączone ze sobą trasami i całkiem fajną „bike parkową” specyfiką.

Czy warto tu przyjechać? Jeśli jesteś bike parkowym szczurem kręcącym kolejne kółka, to będziesz tu miał zabawę przez maksymalnie przez dwa dni. Jeśli jednak jesteś rasowym wyjadaczem enduro, lubiącym jazdę na dziko itp., to z pewnością będziesz miał tu co robić. Na pewno nie bierz zjazdówki, bo jest ona w Sölden bezużyteczna. Po zapoznaniu z większością tras ja porzuciłem nawet fullface’a na rzecz zwykłego otwartego kasku.

Z wizytą w Bike Republic Sölden
I kolejny widoczek w tle

Ceny i dojazd

1-dniowy karnet na rower w środku sezonu dla osoby dorosłej to wydatek rzędu 37€ (ulgowy 20€). Najdłuższy możliwy karnet to 5 dni i wydatek 151€. Pojedynczy wjazd na górę z rowerem to zależnie od wyciągu 12.5-17.5€. Obiad na miejscu zjemy przeważnie w granicach 15€, a nasz nocleg w Garni Rustica kosztował nas 36€ od osoby za noc.

W kwestii dojazdu, to z Warszawy do Sölden rekomendowaną trasą przez mapy Google trzeba liczyć niecałe 1300km i 12-15h jazdy (trasa przez Niemcy na Monachium, jest sporo remontów; w Austrii wymagana jest winieta). My jechaliśmy samochodem z instalacją LPG, co oznaczało dość spore utrudnienia w Austrii. Po pierwsze trzeba wyposażyć się w przejściówkę, a po drugie, najbliższe stacje są na przejściu granicznym w Fernpass (70km na północ od Sölden) oraz w Innsbrucku (~90km na północny wschód).

Przydatne linki: