Zawitaliśmy z kamerą na Szczebel w Beskidzie Wyspowym. Dla wielu bikerów to bardzo znana góra, z której zjazdy należą do długich, trudnych i niezwykle malowniczych. Pokazując enduro w Polskich górach po prostu nie mogliśmy jej pominąć.

Szczebel, czy też Strzebel, jak niektórzy określają to śmiałe wzniesienie, reprezentuje charakterystyczny typ ukształtowania terenu dla Beskidu Wyspowego. Góry w tej okolicy nie układają się w długie grzbiety, jak to ma miejsce w innych częściach Beskidów, ale strzelają w górę samotnie, bez żadnego towarzystwa.

Z wierzchołka Szczebla prowadzą dwa fantastyczne zjazdy – zarówno na wschodnią jak i zachodnią część góry – oba czarnym szlakiem turystycznym. Przewyższenie jakie mamy tu do pokonania wynosi ponad 600 metrów, przy długości zjazdów – 4,2 km na wschód i 5,4 km na zachód.

Absolutnym hitem jest ta krótsza linia. Łatwe i szybkie odcinki po gładkich gliniastych ścieżkach przeplatają się tu z trudnymi fragmentami wśród skał, progów i rumowisk. Kiedy myślisz, że kluczowe trudności są pokonane teren robi się coraz bardziej stromy, by w końcu przejść w „ściankę”, na której szlak przybiera postać niewygodnej rynny, ukształtowanej zapewne przez pędzącą tu podczas deszczu wody. Zjechanie „rynną” jest możliwe tylko w dobrych warunkach. Lepiej nie mierzyć się z tą stromizną kiedy jest mokro, jeśli ziemia dawno nie widziała deszczu też może się nie udać, bo grunt robi się tu sypki niczym cukier.

Tym razem mieliśmy jednak szczęście – górna część „rynny” była w sam raz, od połowy ciemniała od wilgoci, ale i tu przyczepność okazała się nie najgorsza. W konsekwencji czego po raz pierwszy udało nam się tu zjechać. Podobno udało się to tylko kilu bikerom.

 info: www.endurome.com i fanpage http://www.facebook.com/EnduroMe