Marka ION na rynek rowerowy weszła stosunkowo niedawno, bo dopiero w tym sezonie. Linia produktów, które oferują jest bardzo bogata i dość ciekawa, więc postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej ich nowościom. W nasze ręce wpadły dwie pary rękawiczek – męskie ION Ledge oraz damskie ION Wisp, które zostały przetestowane przez naszą redakcję..


Rękawiczki męskie ION Ledge

Tomasz Profic – „Rękawiczki ION Ledge nie wyrózniają się designem spośród innych, ale jeśli chodzi o technologie i wykonanie, to już zdecydowanie inna sprawa. Rękawiczki są dobrze wykonane, szwy po kilku miesiącach używania nie prują się, a silikonowe dodatki nie odpadają. Materiał, z którego są uszyte, sprawia że nie trzeba ich co chwilę prać, a w lecie ręka nie poci się nadmiernie. Również chwyt kierownicy jest pewny i ręka nie ześlizguje się z gripów. Model ION Ledge posiada specjalne silikonowe dodatki na palcu wskazującym i środkowym, które mają pomgać w lepszym chwycie dźwigni hamulcowej. Z kolei na końcu kciuka i palca wskazującego są specjalne tzw. „digital tip’y”, czyli specjalnie materiałowe wstawki sprawiające, że można obsługiwać smartfona w rękawiczkach – dla mnie genialne posunięcie, bo w końcu nie muszę zdejmować rękawiczki by odebrać telefon.

Wady? Trochę dziwna rozmiarówka. M-ka była dla mnie za duża, a z kolei S-ka posiadała zbyt krótki kciuk, który na szczęście się delikatnie rozciągnął i dzięki temu wygodnie mogę korzystać z rękawiczek. Na początku również rękawiczki podwijały mi się na chwycie, ale to była zdecydowanie kwestia dopasowania się dłoni z nową rękawiczką. Jedyną wpadką, którą zaliczył mój egzemplarz jest złe zszycie digital tip’a na kciuku, szew na samym środku wyszedł na zewnątrz i powoli zaczyna się odpruwać materiał – na szczęście nie jest to dziura w rękawiczce tylko odpruwanie się specjalnego smartfonowego dodatku. W tym miejscu muszę nadmienić, że w pozostałych egzemplarzach, które miałem do dyspozycji nie było podobnych uszczerbków w wykonaniu.


fot. Przemysław Kostecki / Kazury Polish 4X Open
Podsumowując, wykonanie bardzo dobre (aczkolwiek duży minus za moją małą wadę na kciuku), wentylacja i przyczepność na wysokim poziomie oraz genialny pomysł ze specjalnym materiałem do obsługi smartfona. Zdecydowanie mogę polecić!”


Rękawiczki damskie ION Wisp

Justyna John – „Wczesnym latem do moich rąk trafiły damskie rękawiczki ION Wisp. Jako osoba wybredna w kwestii ochrony łapek i pazurków postanowiłam porządnie sprawdzić czy naprawdę są takie dobre jak wieść gminna niesie.

Zacznijmy od materiału, z którego są uszyte – producent twierdzi, że jest to lekka, mocna i oddychająca tkanina połączona z eko skórą. Co prawda osobiście wolę prawdziwą skórę i nawet tłum rozszalałych ekologów tego nie zmieni, więc ten chwyt marketingowy nie miałby u mnie racji bytu. Trzeba jednak przyznać, że łapka w IONach się nie poci, nie śmierdzi (tak tak, dziewczynkom też zdarza się śmierdzieć) i frotka na kciuku świetnie sprawdza się w postaci nosowego pudrościeracza. Jakość wykonania rękawiczki na pierwszy rzut oka wydawała się świetna, jednak po pół roku użytkowania szwy na kciukach zaczynają się pruć. Dla uściślenia – nie po długości, ale raczej z nitki wychodzą w niekontrolowany sposób małe kłaczki. Dziury więc póki co nie stwierdzono.


Testowe rękawiczki ION Wisp oraz ION Ledge, jeszcze przed pierwszym użyciem

Kolejna sprawa dotyczy unikalnej powłoki na palcach, dzięki której bez zdejmowania rękawiczki można obsłużyć smartfona. Z Xperią taki myk nie przeszedł, ale sprawdził się już przy S3 Mini (obstawiam, że to kwestia dziadowskiego ekranu telefonu), więc tu duży plus dla ION za ułatwianie dziewczynkom życia.

Po czasie doczytałam, że rękawiczka dedykowana jest do XC i AM stąd żelowa wstawka w wewnętrznej części łapki. Przy zjazdach i zabawie z rowerem do niczego się nie przydaje, ale i kompletnie nie przeszkadza, więc jak dla mnie mogłoby jej nie być. Czy sprawdza się przy dłuższych dystansach? Nie mam pojęcia, bo 15km to żaden dystans, a na dłuższe trasy wkładam rower do auta i w drogę ;) Rękawiczki ION Wisp wyposażone są w rzep, który znacznie ułatwia zakładanie i ściąganie, szczególnie w przypadku przemoczonej dłoni.


Zdjęcie: Natalia Klonowska

Co do wyglądu – kwestia sporna. Akurat w moim przypadku miłą sprawą była w miarę neutralna szaro-czarna kolorystyka z czerwonym logo, bo różowe teamowe ciuszki i tak dostatecznie przyciągają wzrok, więc kolejny kolor byłby nie na miejscu. Gdybym jednak jeździła w bardziej stonowanej kolorystyce, pewnie pokusiłabym się o bardziej krzykliwe kolory. Tak więc kwestia gustu – najważniejsze, że rękawiczki są po prostu estetyczne.

Zdarzyło mi się przez nieuwagę wrzucić po zawodach rękawiczki do pralki razem z ręcznikami, a więc na 90 stopni. Przeżyły. Co więcej – nie skurczyły się, napis nie zszedł, nie odbarwiły się, a jedynie czerń lekko zszarzała (cóż, w pralce był też wybielacz :P ). Nie powtarzajcie jednak mojego wyczynu, bo nie był zbyt mądry.


Zdjęcie: J. Dąbrowska

Wydawałoby się, że testowana rękawiczka jest ideałem na polskim rynku. Otóż niestety nie… Ma tylko jeden minus, za to niestety dla niektórych decydujący. Rozmiarówka… Moja łapka jest całkiem wymiarowa, ba, najdłuższa ze wszystkich Lolkowych. Palce mam długie, dłoń szczupłą, pazury też z reguły zapuszczone na szpony, a rękawiczka w rozmiarze S (a takie zawsze noszę z rozmiarówki męskiej, z damskiej S/M) jest za duża. Sprawa jest dziwna, bo chociaż na dłoni leży jak ulał, w palcach na długość spokojnie zmieściłby się jeszcze pokaźny tips…

Więc drogie Panie – jeśli już zamierzamy kupić owe rękawiczki, to polecam dokładnie zmierzyć łapkę, a najlepiej przymierzyć na własnej skórze. Jeśli wstrzelicie się w rozmiarówkę, gwarantuję że będziecie z rękawiczek bardzo zadowolone.”


Rękawiczki ION do testu użyczył polski dystrybutor – Woodride.pl.