Początek sezonu 2024 w moim wykonaniu to wybitnie dużo jazdy na różnych rowerach elektrycznych. Czy to już starość, albo rowerowa emerytura? Może, chociaż ja cały czas staram się myśleć o tym w takim kontekście, że ze wspomaganiem po prostu czeka mnie więcej fajnych zjazdów niż bez. W ten sposób dałem się (dość łatwo, przyznaję!) namówić na test elektrycznego full’a od KTM’a. Model Macina Kapoho Master miałem okazję sprawdzić przede wszystkim podczas mocno rowerowej majówki, którą spędziłem na pograniczu Polski i Słowacji.

YouTube player
Test został wykonany w ramach płatnej współpracy z firmą TRW Sport, czyli Polskim importerem marki KTM Bike Insdustries

KTM Macina Kapoho – Co to za sprzęt?

KTM to znana austriacka firma motocykli… KTM bike industries to zdecydowanie mniej popularna w naszym kraju marka rowerowa. Nie jest to kompletnie niszowy sprzęt, ponieważ co jakiś czas widać na trasach pojedyncze rowery oraz coraz większą sieć sklepów z nimi w ofercie. Mi osobiście KTM bikes jest bardzo dobrze znany, ponieważ w zamierzchłych czasach mojego ścigania się w Pucharze Polski w Downhill’u miałem okazję ujeżdżać zjazdówkę KTM Aphex, którą bardzo lubiłem (poza tragicznym rozwiązaniem regulacji kąta główki ramy). Obecnie KTM bardzo mocno stawia na elektryki i posiada szeroką ofertę modeli ze wspomaganiem, w praktycznie w każdej kategorii. Model Macina Kapoho Master to rower e-mtb o skoku 160/160 mm i kołach w standardzie MX/mullet. Według magicznej tabelki na stronie KTM, jest to idealny sprzęt do All Mountain i Marathon (??), ale także zahacza o kategorię Tour i nieco mniej o Enduro. Jeśli ktoś szuka roweru z jeszcze większym skokiem, to ma do wyboru jeszcze model Macina Prowler. Z kolei mniejszym i bardziej trailowym sprzętem w ofercie jest model Macina Lycan. Testowana Macina Kapoho wydaje się sprzętem najbardziej uniwersalnym.

KTM Macina Kapoho Master

KTM Macina Kapoho dostępny jest w aż 6. różnych konfiguracjach sprzętowych. Wszystkie z nich wykorzystują system Bosch Performance Line CX 4-tej generacji, który połączony jest z potężną baterią Bosch PowerTube o pojemności 750 Wh. Tańsze wersje oparte są na aluminiowej ramie, a dwa najbogatsze mają przedni trójkąt ramy wykonany z karbonu. Do testu otrzymałem rower KTM Macina Kapoho Master, czyli wersję prawie najwyższą. Wyposażona jest ona w zawieszenie Fox 36 Float Performance oraz Fox Float X Performance. Do tego przerzutka, manetki i cztero-tłoczkowe hamulce Shimano XT. Koła złożone są na piastach DT Swiss 370, szprychach DT oraz obręczach obrandowanych logiem KTM. Całość waży nieco powyżej 25 kg, co jest wynikiem raczej dobrym, biorąc pod uwagę system o pełnej mocy oraz potężną baterię 750 Wh. Obecna cena za taki sprzęt to ok. 32 000 zł.

KTM Macina Kapoho Master – Pierwsze wrażenia

Moje wrażenia odnośnie testowego KTM Macina Kapoho Master to prawdziwy roller coaster. Zaczęło się dobrze. Rower na żywo robi wrażenie solidnej, austriackiej roboty. Wszystko tu jest duże, porządne, sztywne, ale po wzięciu go do rąk waży w sumie mniej, niż by się wydawało. Wygląd to oczywiście kwestia gustu, ale mi osobiście KTM się spodobał. Jednak dokładniejsze przyjrzenie się z bliska temu egzemplarzowi wykazało jego spore wyeksploatowanie. Model ten miał swoją premierę już jakiś czas temu i zdecydowanie nie była to świeża sztuka, a jak wszyscy wiemy, testówki lekkiego żywota nie mają. Podczas pierwszych krótkich przejażdżek wokół komina szybko wyszło na jaw, że potrzebny jest pilny serwis i wymiana napędu oraz tylnej opony, przez którą wyglądała do mnie dętka. Postawiłem sprawę jasno, że nie ma opcji, żebym go brał w takim stanie w góry i po szybkiej interwencji i wymianie kilku podzespołów, rower był znów gotowy na haratanie w terenie. W sumie nie zawsze musimy pokazywać rowery dopiero co wyjęte z pudła. Tym razem będzie to test roweru, który zanim go dobrze dosiadłem miał już przejechane prawie 2700 km. Dzięki temu łatwiej ocenić jest prawdziwą jakość użytych komponentów. Jak więc się sprawował?

KTM Macina Kapoho Master – e-wspomaganie od Boscha

Nie będę ukrywał, że już zanim dosiadłem KTM’a, to zdążyłem bardzo polubić się ze Smart systemem Boscha w innych rowerach. Na pokładzie testowego Macina Kapoho Mastera do dyspozycji jest silnik Bosch Performance Line CX czwartej generacji, zasilany przez potężny 750 Wh akumulator. Jest to typowy system tzw. „full power” idący w dużą moc i duży zasięg. Sterowanie wszystkim odbywa się przez sporych rozmiarów manetkę, która obsługuje też funkcje kolorowego wyświetlacza Kiox 300. Zdecydowanie nie jestem entuzjastą takich dużych i wystających gadżetów, które w terenie są mocno narażone na uszkodzenia. Manetka odstaje na tyle dużo, że obracając rower do góry kołami, zawsze kładziemy ciężar na niej. Widać było już trochę rys na osprzęcie, ale na szczęście wszystko działało tak, jak powinno. Chociaż osobiście wolę bardziej minimalistyczne systemy, to muszę jednak przyznać, że ekran przedstawia dużo ciekawych informacji na czele z dokładnym, procentowym wskaźnikiem naładowania baterii. Dzięki temu łatwo na bieżąco monitorować ilość zużywanego prądu. Ci, którzy będą chcieli zagłębić się w więcej statystyk ze swojej jazdy, mają tu kilka stron przewijanego menu i sporą dawkę różnych informacji. Przydatny jest też ekran pokazujący nam pozostały zasięg na różnych trybach wspomagania. Nie są to może idealne wskazania, bo jest mnóstwo zmiennych, ale plus za to, że są na bieżąco aktualizowane i jeśli jedziemy równo, to można z nich wywnioskować co i jak. Jeśli połączymy system ze swoim smartfonem i w aplikacji Bosch e-bike Flow ustawimy swoją trasę, to wyświetlacz może również robić za ekran nawigacji.

Cały system wspomagania został dobrze wkomponowany w rower. Nie ma tu nadmiaru luźno latających kabli czy innych niepewnych rozwiązań. Port do ładowania akumulatora umieszczony jest wysoko, w okolicy główki ramy. Dodatkowo zasłonięty jest magnetycznie domykaną klapką. To wszystko powinno eliminować problemy z wilgocią podczas jazdy w deszczowych i błotnistych warunkach. Główną baterię można też oczywiście dosyć łatwo wyjąć i ładować bez noszenia całego roweru do gniazdka. Plastikowa pokrywa zakładana jest od góry na dolną rurę, więc nie musimy nurkować pod rower aby się do niej dostać. Jedyne, czego musimy pilnować, to aby nie zgubić dedykowanego kluczyka. Wszystko jest spasowane bardzo dobrze i nie wydaje dziwnych dźwięków. Taka konstrukcja eliminuje też obawy o wypadnięcie ciężkiej baterii dołem, czego byłem już świadkiem przy okazji systemu Shimano.

KTM Macina Kapoho Master – wspomaganie w praktyce

To, co wyróżnia nowe systemy Boscha na tle konkurencji, to mocno progresywne tryby Tour + (niebieski) oraz EMTB (fioletowy). W praktyce oznacza to, że jeśli pedałujemy spokojniej, to rower też mniej nas wspomaga, ale jeśli zwiększymy naszą siłę i kadencję, to rower bez zmiany trybu da nam od siebie więcej mocy. Całość działa na tyle dobrze i naturalnie, że czasem przez cały dzień jeździłem jednym z tych dwóch trybów, pomimo bardzo zróżnicowanego terenu. Przy systemie Shimano w podobnych warunkach z pewnością więcej wachlowałbym różnymi trybami wspomagania. Tour + do tego obchodzi się dosyć oszczędnie z baterią pozwalając osiągnąć niezłe dystanse. EMTB dedykowany jest do bardziej wymagającego terenu i świetnie sprawdzał się przy pokonywaniu typowo górskich szlaków. Najdłuższe trasy jakie udało mi się przejechać podczas testu w Beskidzie Sądeckim to 80 km dystansu i 1709 metrów przewyższeń z jednym 30-min postojem na doładowanie oraz 79 km i 2200 metrów wzniosu przy dwóch krótkich doładowaniach na trasie. Trzeba tutaj dodać też, że nie jestem lekką osobą i podróżowałem jeszcze z dosyć mocno wypakowanym plecakiem. W obu wycieczkach towarzyszyła mi 2x lżejsza żona, której na koniec wycieczek zostawało ok. 35% baterii. Przy moich krótszych, 30 km wyjazdach na Cyklostopy, lub inne szlaki z ok. 1000 m przewyższeń, w ogóle nie przejmowałem się stanem baterii. Dodatkowo w wypadku doładowania na trasie, Smart system ładuje się stosunkowo szybko. W czasie postoju z piwkiem i szarlotką, bez zbędnego przeciągania czasu, stan baterii rósł o ok. 15%. Mając doświadczenie z systemem Shimano z baterią 630 Wh, Bosch zdecydowanie przebija go zasięgiem. Z drugiej strony mając porównanie też do Speca Levo z baterią 700 Wh, mam wrażenie że system Boscha jest od niego, nieco bardziej prądożerny.

Dodatkowy bonus przemierzając region Beskidu Sądeckiego jest taki, że we współpracy z Rowerową Doliną, powstał tu szlak ładowarek elektrycznych Bosch. Są one dostępne za darmo przy najbardziej popularnych schroniskach górskich w regionie np na Przehybie, albo przy Bacówce nad Wierchomlą. Podczas wycieczek więc nawet nie musiałem wozić swojej ładowarki, żeby podczas przerwy podładować KTM’a.

KTM Macina Kapoho – Jak to jeździ?

Jak wspominałem wcześniej, główny test roweru odbywał się w terenach Beskidu Sądeckiego oraz w okolicach. Miejsce okazało się bardzo uniwersalne ponieważ zafundowało mi po trochu wszystkiego. Jest tu mnóstwo opcji klasycznej jazdy szlakowej w wersji natural 100%. Z drugiej strony w lasach w okolicy Piwnicznej i Rytra znajduje się kilka przygotowanych tras o charakterze enduro. Wisienką na torcie były Cyklostopy, czyli ciekawe oficjalne trasy enduro znajdujące się na Słowacji. Tam mogłem potestować KTM’a zarówno na wygładzonej i płynnej, ale ciasnej trasie typu flow, stromej, kamienistej i technicznej „Lisiej stopie”, a nawet na bardzo technicznym jump linie pełnym ostrych transferów czyli „Niedźwiedziej stopie”. Testowy KTM Macina Kapoho Master był w rozmiarze L, który dobrze pasował na mój wzrost i do moich preferencji. Jego geometrii nie nazwałbym bardzo nowoczesno-progresywnej, raczej klasyczno-endurowa. Co ciekawe, to fakt, że w kilku parametrach jest ona bardzo zbliżona do mojego prywatnego analogowego Speca Enduro w rozmiarze S3. Niemal identyczny Reach 463 mm oraz długość widełek 442 mm. KTM ma trochę bardziej zachowawcze kąty widelca (65,3 stopnie) i rury podsiodłowej (76,5 stopnia). To co głównie odróżnia go od mojego roweru to znacznie większa wysokość suportu. Podsumowując Macina Kapoho jest rowerem raczej krótkim i wysokim co w terenie ma swoje wady, ale też zalety.

KTM Macina Kapoho Master – Cyklostopy

Na dobry początek górskiego testu, lokalna ekipa z Rowerowej Doliny, zabrała mnie na Cyklostopy, czyli pobliski, słowacki kompleks tras enduro. Zaczęliśmy rozgrzewką na dość łatwej, ale ciasnej trasie typu flow, czyli Sarniej Stopie. Pomimo sporej wagi, rower okazał się całkiem zwinny i już po kilku zakrętach poczułem się na tyle pewnie, żeby bawić się na przeskokach między niewielkimi muldami. Tutejszy teren oferuje sporo ciekawie wkomponowanych w trasy kompresji, w których można dobrze pobawić się w pompowanie i przeskoki. Jak na elektryka o sporym skoku to KTM’em jeździło się tu stosunkowo lekko. Dosyć krótka geometria z umiarkowanymi kątami sprawia, że łatwo było zmieścić się w ciasne zakręty. KTM zachęca bardziej do żywej i aktywnej jazdy. Zdecydowanie nie ma tu efektu, że rower jedzie sam przed siebie, a my jesteśmy tylko pasażerami.

YouTube player

KTM Macina Kapoho Master – Trasy enduro

Na Cyklostopach nie omieszkałem sprawdzić też trudniejszych wariantów enduro z których najciekawszymi były dolny odcinek Lisiej Stopy oraz Dziczej Stopy. Pierwsza z nich prowadziła po dosyć wymagającym terenie ze skał i korzeni, gdzie można było dobrze przetestować zawieszenie. To pomimo prostego systemu jednozawiasowego, radziło sobie z nierównościami bardzo dobrze. Może przydałoby się nieco więcej czułości w początkowym zakresie, ale gdy pod kołami pojawiało się więcej korzeni i kamieni, albo większe uskoki to byłem bardzo zadowolony z jego pracy. Na trasach tych pojawiły się bardziej strome sekcje, na których nieco przeszkadzała dosyć wysoka pozycja na rowerze. Jednak nawet w trudniejszym terenie rower łatwo było kontrolować i bawić się jazdą. Dzicza Stopa zaoferowała ciekawe zakręty na stromiźnie przy ograniczonej przyczepności. Wyższa pozycja pozwalała łatwo przerzucać tylne koło i wklejać je w niewielkie bandy. Jak na rower, który według producenta tylko kawałkiem łapie się w kategorii „enduro”, to jazda była dużo lepsza, niż się spodziewałem. Oczywiście nie mówimy tu o tempie wyścigowym, ale o jeździe stricte dla zabawy.

YouTube player

KTM Macina Kapoho Master – Jump Line

Podczas eksploracji Cyklostopów przewodnicy z Rowerowej Doliny zabrali mnie też na dosyć nową linie lotną, czyli Niedźwiedzą Stopę. Trasa ta została wybudowana przez ekipę z bikeparku w Kalnicy i składa się z mnóstwa hop, transferów, band i kilku większych gapów. Zazwyczaj czuje się dosyć dobrze na lotnych liniach, ale jednak tu po pokonaniu kilku pierwszych przeszkód wolałem odpuścić. Elektryczny KTM oczywiście był tu bardzo mocno poza swoim przeznaczeniem. Długie, wysokie, ale też dosyć ostro wyprofilowane bandy to nie jest dobry teren na dużą wagę oraz geometrię krótko i wysoko. Nie mniej, na kilku pierwszych łagodniejszych transferach można było miło polatać i sprawdzić zachowanie KTM’a w powietrzu. Jednak zamiast próbować odblokować kolejne ostre transfery wolałem wrócić na typowo leśne linie, które na tym rowerze dawały też dużo zabawy.

KTM Macina Kapoho Master – Na szlaku

Jazda szlakowa po naturalnych ścieżkach górskich to zdecydowanie najlepsze terytorium dla KTM Macina Kapoho Master. Wyżej położony suport nieco upośledza rower w wyczuciu band na większej prędkości, ale za to pozwala na jazdę w naturalnym terenie bez obaw o haczenie korbami, czy zębatką albo silnikiem o przeszkody. Można dość swobodnie przetoczyć się przez spore uskoki. Stroma podsiodłówka pozwala uzyskać optymalną pozycję podczas technicznych pojazdów. Jednocześnie rower jest po prostu wygodny przy pokonywaniu nawet dużych dystansów. Na zjazdach zawieszenie radzi sobie dobrze zapewniając zarówno komfort, jak i odpowiednią trakcję opon. Na płaskich fragmentach nie ma nadmiernego efektu bujania zawieszenia i blokadę tyłu włączałem tylko na asfaltowych podjazdach. Na długich trawersach czuć było też odpowiednią sztywność boczną całej konstrukcji. KTM nie daje wymówek do odpuszczania na takich trasach, wręcz zachęca do bardziej agresywnej jazdy. Kiedy pędzimy prostą przecinką w dół po luźnych kamieniach, nie jest to może najbardziej stabilny rower, ale za to odwdzięcza się zabawowym charakterem na bardziej technicznych fragmentach zjazdów. Jedyne, co bym chciał zmienić w KTM Macina Kapoho Master, to sztyca regulowana. Oryginalna ma 150 mm skoku i zdecydowanie przydała by się tu dłuższa.

KTM Macina Kapoho Master – Podsumowanie

Podsumowując moje doświadczenia z jazdy KTM Macina Kapoho Master, to jestem bardzo zadowolony z tego, jak się sprawował. Rower pozytywnie mnie zaskoczył jeśli chodzi o jego możliwości w ostrzejszym terenie i pozwolił się bardzo fajnie pobawić w różnym terenie. Nawet na tych trudniejszych trasach było lepiej, niż się spodziewałem, ale oczywiście mowa tu o jeździe nie po najlepszy czas na Stravie, tylko po prostu o zabawę w terenie. Jednak jego prawdziwym domem są wyrypy po trasach naturalnych i typowa jazda szlakowa. Konstrukcja KTM’a jest stosunkowo prosta, ale też wytrzymała, sztywna i wydaje się być naprawdę solidna. Rower który testowałem, miał za sobą już ponad 2700 km i ja dorzuciłem mu kolejne 350 km. Po za typowo eksploatacyjnymi problemami zużycia napędu i opon, wszystko działało bez zarzutu. KTM wydaje się być mocno dopracowaną konstrukcją, która jest godna zaufania podczas całodniowych wypraw. System Boscha sprawował się bez zarzutów, a jego progresywne tryby wspomagania bardzo mocno przypadły mi do gustu. Duża bateria i duży zasięg idealnie pasują do wycieczkowego charakteru KTM Macina Kapoho Master. Jeśli planujesz elektryczne wyrypy po szlakach, to jest to mocna propozycja do rozważenia. W tej konkretnej wersji wyposażenia na prawdę nie ma zbytnio się do czego przyczepić, poza wspomnianą już nieco krótką sztycą regulowaną. Dobra informacja jest też taka, że przed podjęciem decyzji o zakupie, możecie samemu wypożyczyć rowery KTM w miejscach takich jak Rowerowa Dolina w Piwnicznej Zdrój lub wypożyczalnia Pamir Bike w Szczyrku i sprawdzić je w akcji.

O marce KTM

KTM rozwija się od dziesięcioleci by stać się jednym z istotnych graczy na globalnym rynku rowerowym. Obecnie jest on producentem oferującym pełną gamę rowerów wraz z szerokim spektrum rowerów o napędzie elektrycznym. Jedna rzecz jednak nigdy się nie zmieniła: KTM nadal buduje rowery w swojej siedzibie w Mattighofen i ma prawo do używania symbolu – Made in Austria.

Oficjalna strona: ktm-bikes.at
Dystrybucja: ktm-rowery.pl / trwsport.pl
Media: facebookinstagram