Tegoroczny sezon zawodów Superenduro rozpoczął się od rundy w San Remo. Trasy pierwszego wyścigu były bardzo techniczne, w sam raz na rozpoczęcie włoskiej serii enduro.
Trasa
Wyścig w San Remo był po prostu epicki. Długie i techniczne odcinki specjalne dały szanse zawodnikom na pokazanie pełni swoich umiejętności. To idealne miejsce by pokazać również swoją wytrzymałość. Również pogoda dopisała i w ten weekend było gorąco i słonecznie, co dodatkowo utrudniało zawodnikom rywalizację.
Na szczęście Villaggio dei Fiori w San Remo oferuje również sporo cienia. Strefa techniczna i centrum wyścigu były zlokalizowane tuż przy morzu, wśród drzew. Można było spotkać tam wszystkich partnerów wyścigu – marki Vittoria, Giant, Liv, Endura, Felicia, Evoc, FiveTen czy OTC, a także zawodników i ekipy zespołów.
W międzyczasie w pobliskich górach miały miejsce cztery odcinki specjalne o długości 12km i przewyższeniu 1700m. Wszystkie przygotowane i gotowe przez ekipę resortu San Remo.
Wyścig
Sezon nie mógł rozpocząć się lepiej, a to wszystko dzięki ponad 400 zawodnikom z 14 krajów, którzy stawili się na starcie. To wszystko sprawiło, że rywalizacja była jeszcze ciekawsza, a młodzi zawodnicy mogli się pokazać na tle innych. W czołowej dziesiątce znalazło się aż siedmiu przedstawicieli różnych zespołów, a oprócz nich w zawodach wzięło udział sporo szybkich zawodników z innych krajów. W końcu tegoroczny wyścig Superenduro w San Remo był również eliminacją serii Enduro World Series.
Najszybszym zawodnikiem w kategorii Mężczyźni Open był Florian Nicolai (Canyon Factory Team). Wygrał wszystkie odcinki z czasem 25min 26s. Drugie miejsce ze stratą 59 sekund był Alex Lupato (Cingolani Team), a trzeci był Matteo Raimondi (Gb Rifar Mondraker Asd) +1:01min.
Wśród pań wygrała ubiegłoroczna zwyciężczyni serii Superenduro Laura Rossin (Soul Cycles Racing Team). Drugie miejsce zajęła Carolin Gehrig (Norco Twins Racing Team), która straciła zwycięstwo z powodu minutowej kary za spóźnienie na pomiar czasu. Trzecie miejsce przypadło Chloé Gallean (Lapierre Team).
Również wśród młodych zawodników była bardzo zacięta rywalizacja, a na starcie stanęło ich ponad 40. Najlepsi w swoich kategoriach byli Francesco Mazzoni (Ancillotti Factory Team) oraz Sofia Priori (Ponente Gravity Team). Najszybszym amatorem był z kolei Davide Carissimi (Break Bike Sestri), a amatorką Jessica Bormolini (Gb Rifat Mondraker Asd). Najlepszym zespołem weekendu okazała się ekipa Ancillotti Factory Team, głównie dzięki wspaniałej postawie Simone Pellissero, który zadebiutował w kategorii junior.
W zawodach zadebiutowała również kategoria E-MTB, która została zdominowana przez zawodników z Francji. Na podium stanęli odpowiednio Camille Servant (Tribesportgroup / Rockymountain), Jérôme Gilloux (La Roue Libre Team) oraz Kenny Muller.
Wypowiedzi
Manuel Ducci:
Zawody były dla nas bardzo pozytywne. Z jednej strony cała praca wykonana na trasach przyniosła wiele dobrych opinii, a z drugiej strony cały wysiłek społeczności rowerowej w San Remo nie poszedł na marne. Zawodnicy chwalili nasze trasy i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. To chyba pierwszy raz w historii, gdy jako jedna ekipa zorganizowaliśmy takie zawody i osiągnęliśmy wszystkie nasze cele.
Florian Nicolai:
Znalazłem idealny balans pomiędzy pedałowaniem i zabawą na trasach. Wyścig był trudny i zacięty, a trasy wspaniałe. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać taką formę również w nadchodzących zawodach Enduro World Series.
Laura Rossin:
Jestem bardzo zadowolona z wyniku. Dobrze wykonałam tu swoją pracę i we wspaniały sposób zaczynam sezon. To ważne osiągnięcie dla mnie. Słabo mi poszło na pierwszym etapie, ale potem odnalazłam spokój i pewność siebie, więc jechałam już płynnie do samego końca.
Wyniki Polaków
W zawodach wzięła udział całkiem spora ekipa z Polski. Arkadiusz Perin (Arek Bike Center) w kategorii PRO zajął 24 miejsce, Marcin Motyka (Marin Team Poland) był 43, Mateusz Baliński (KKW Whyte Nexelo Wałbrzych) uplasował się na 54 pozycji, a jego kolega z teamu Łukasz Szymczuk zajął miejsce nr 100. W podziale na kategorie Motyka był 4 w Masters 1-2, a w Mężczyznach Open: 19. Perin, 29. Baliński. W kategorii Elite Sport Men Łukasz Szymczuk zajął 28 lokatę.
Katarzyna Burek (Arek Bike Center) była bliska świetnego rezultatu. Otrzymała jednak 5-minutową karę za spóźnienie przyjazdu do miasteczka po ostatnim oesie. Tym samym zamiast piątej lokaty spadła na ósmą.
Arkadiusz Perin i Katarzyna Burek
Arkadiusz Perin:
Zawody poszły mi dobrze i źle zarazem. Zająłem 24 miejsce w kategorii PRO, mogłem powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Jednak bez własnego mechanika na takich zawodach nie ma szans. W sobotę przed zawodami siedzieliśmy przy rowerach do 23, a powinniśmy w tym czasie już spać. Następnego dnia czekało nas ponad 7 godzin ścigania… Kasia również mogła zaliczyć podium, więc generalnie dobrze, ale niesmak pozostaje.
Teoretycznie miałem startować w swojej kategorii Masters 1, gdzie byłbym drugi. Widziałem jednak na liście startowej Floriana Nicolai’a i chciałem się z nim pościgać. Tym bardziej, że cztery lata temu tu w San Remo stałem z nim na jednym podium. Jednak prowadząc własną firmę i nie mając czasu na odpoczynek, to była zupełnie inna bajka i inne cele.
W Polsce są zupełnie inne zawody, dużo lżejsze, a trasy o 100% łatwiejsze, na dojazdówkach można ziewać. Od startu do mety zawody trwały dla mnie 6:38h, a średnie tętno miałem na poziomie 143. Podjazdy pod oesy jechałem już na progu wytrzymałości… wody wypiłem ponad 6 litrów, pokonałem 55km w siodle i 2800m przewyższenia, same oesy to średnio 12min ścigania.
Katarzyna Burek:
Ktoś, kto przyjechał do Włoch pierwszy raz, by zmierzyć się z trasami mógł się zaskoczyć. OSy były naprawdę trudne technicznie, głównie kamieniste, a gdy robi się sucho, kamienisto-piaszczyste… i mega kręte! Organizatorzy, tam gdzie było to możliwe, dosłownie dorabiali zakręty, żeby przypadkiem nie nabrać zbyt dużej prędkości. I to mi się podobało! Dzięki temu trasy zyskały na poziomie trudności. Kamienistość oraz długość OS-ów sprawiły, że były to też zawody bardzo wymagające pod względem siłowym i wytrzymałościowym.
Do tego doszły długie, choć dla mnie przyjemne, asfaltowe dojazdówki. Kto nie pracuje nad wytrzymałością, nie ma szans na walkę z czołówką. Włosi dużo uwagi poświęcili na zabezpieczenie tras. Obsługa była widoczna w każdym newralgicznym miejscu, informująca gwizdkami o niebezpieczeństwie. Zawodnicy nie mogli narzekać także na zaopatrzenie. Na trasie znajdował się jeden bufet, ale przejeżdżaliśmy przez niego 3 razy, a tam panowała obfitość w owoce, słodkie przekąski oraz wodę i inne napoje.
Duże wrażenie robiło miasteczko zawodów, gdzie namioty porozstawiali sponsorzy i drużyny z całego świata. Można tam było zauważyć, że teamy są bogatsze nie tylko w sprzęt, ale i ekipę. Mechanikom robota paliła się w rękach. Zawody wywarły na mnie pozytywne wrażenie i dostarczyły mi wielu emocji. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę poprawić wynik!!!
—
Oficjalna strona: superenduromtb.com
Zdjęcia: Francesco Bartoli Avveduti /Superenduromtb oraz Arek Bike Center