Na początku sezonu spotkaliśmy się z Arturem i porozmawialiśmy o jego przygotowaniach do startów. Sezon 2016 był dla niego bardzo udany: drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski DH kategorii Masters I oraz Mistrzostwo Polski DH Mastersów. Postanowiliśmy więc ponownie przepytać Artura co sądzi o minionym sezonie oraz jakie ma plany na przyszłość. Panie i panowie, przed Wami Artur Miśkiewicz!

Artur Miśkiewicz: uważam, że każdy powinien stawiać na radość z jazdy rowerem

Justyna John, 43RIDE: Dzień dobry Mistrzu, gratuluję udanego sezonu! Opowiesz nam co nieco o swoich sukcesach w roku startowym 2016?

Artur Miśkiewicz: Hej, dziękuję, to był bardzo dobry sezon. Mój plan na wyniki sportowe był dość prosty: jeździć dobrze, czysto i w miarę możliwości zajmować dobre pozycje. Byłem dobrze przygotowany do sezonu ponieważ sam sobie jestem trenerem i wiem już, który trening jest dla mnie właściwy, a który eliminować. Założeniem było zdobyć jak najlepsze miejsce na Mistrzostwach Polski i tak się udało.

Mieliśmy okazję rozmawiać przed sezonem, patrząc z perspektywy czasu, ciężkie treningi dały efekty?

Tak, pamiętam, widzieliśmy się w Kielcach. Już tam czułem się dobrze na rowerze, starałem się nie przesadzać z treningami. O dziwo zrobiłem w sezonie przygotowawczym najmniej treningów siłowych, a przez cały sezon nie narzekałem na brak mocy. Nie były to jakieś strasznie ciężkie treningi, jestem na takim etapie swojego trenowania, że jak czuję, że słabo mi się jeździ to jest to raczej brak świeżości (przetrenowanie) niż zły trening. Przez wiele lat zapisywałem wszystkie swoje treningi i teraz wiem gdzie był błąd, a gdzie trenowałem właściwie. W moich treningach pomimo, że ciężko w to uwierzyć nie trenuję na ciężarach. Jak widać po wynikach jest to dobry wybór.

Hmm, zainteresowałeś mnie. Jeśli nie ciężary, to co? Skąd takie mięśnie?

Hahah, mięśnie jak mięśnie, duże czy małe, muszą być mocne. A tak serio, to bardziej mogą przeszkodzić duże mięśnie niż pomóc. Duże mięśnie ciężej dotlenić, bo po prostu mają większą objętość. Ja raczej stawiam na małe obwody oraz staram się być zminimalizowany, czytaj: niska waga. Najlepiej czuję się ważąc niespełna 70 kg, a mięśnie które mam, to po pierwsze genetyka, a po drugie ciężka praca przez wiele lat.

Artur Miśkiewicz: uważam, że każdy powinien stawiać na radość z jazdy rowerem

Obalasz mit mastersa z piwkiem w ręku ;) No właśnie, na przestrzeni czasu postrzeganie mastersów zaczęło się zmieniać, z luźnego podejścia i nieodłącznego piwerka na ostre ściganie i profesjonalny trening. Masz na to swoja teorię?

Wiadomo, świat rowerowy ewoluuje. Nie tylko jeździmy na większych kołach i bardziej stawiamy na lekkie rowery, ale też zawody i status zawodnika lub osoby startującej w zawodach jest inny niż kiedyś. Ja postawiłem na ciężką pracę, ponieważ zawsze dążyłem do sukcesu w ten sposób. Lubię rywalizację, tzw. spinkę zawodniczą, dlatego pewnie takie moje nastawienie, niezależnie czy jestem mastersem, elitą czy już weteranem rowerowym. Mam namacalne dowody na to, że idę w dobrym kierunku trenując systematycznie i nie chcę tego zmieniać. Tak jak mówiłem wcześniej, jestem sam sobie trenerem i wiem gdzie odpuścić, a gdzie dołożyć do pieca. Ciężko obiektywnie wypowiadać się o tym, jak powinna wyglądać jazda na rowerze w wykonaniu mastersa. Uważam, że każdy z nas czy to młody człowiek czy już bardziej dojrzały, powinien stawiać na radość z jazdy rowerem. Czy ktoś lubi zjeść kiełbę czy energetycznego batona przed jazdą rowerem, myślę że jest to wybór indywidualny i nie powinno się tego hejtować. Niestety żyjemy w kraju gdzie hejt jest spotykany na co dzień także nie będę sugerował kto co ma robić. Będziemy się ostro ścigać mając 50 lat – dostaniemy hejta, bo po co to robimy w tym wieku? Zjemy kiełbę przed startem zamiast zrobić rozgrzewkę też poleci na nas fala złości. Takie czasy. Wina Tuska! :) Moi starsi koledzy mastersi często świetnie bawią się lepiej bez rowerowej spinki na zawody i to trzeba szanować i często brać z nich przykład.

Masz już plan działania na nowy sezon?

Mam sporo nowych pomysłów, jeden który mogę zdradzić to na pewno chcę jak najwięcej jeździć na motocyklu crossowym i jak najmniej szarpać ciężary. Reszty wszyscy się dowiedzą niebawem.

Doszły mnie słuchy, że będziesz testował kolejny sprzęt ze stajni Mondrakera. Co to będzie?

Jeśli chodzi o rowery to raczej nie zmieni się wiele, choć pewnie już wiecie o moich innych ofertach, ale moje serce bije tylko dla Mondrakera i jedyną zmianą jaka będzie, to zmiana Foxy na Dune. Mam nadzieję, że będę również zadowolony jak to miało miejsce przez poprzednie dwa sezony jeżdżąc na Foxy carbon.

Artur Miśkiewicz: uważam, że każdy powinien stawiać na radość z jazdy rowerem

Czyżby zmiana dyscypliny z downhillu na enduro?

Nie sadzę żebym zmienił dyscyplinę. Zjazdem zajmuję się już od 17 lat i pewnie już tak zostanie. Oczywiście nie tylko zjazd mnie interesuje, dużo jeździłem na Mondrakerze Foxy ponieważ traktowałem ją jak moją małą zjazdówkę i w miejscu gdzie mieszkam była wręcz idealna. Mogłem ostro podjeżdżać, ale tez fajnie polatać. Uważam, że trening rowerowy składa się nie tylko z jazdy zjazdówką, ale też innymi rowerami, a także motorem crossowym, który dał mi w tym roku wiele dobrego. Nie można zapominać oczywiście o bieganiu czy lekkiej siłowni. Natomiast nie jestem zwolennikiem szarpania się z ciężarami, także wybieram trening z ciężarem własnego ciała lub na niestabilnym podłożu. Przez okres 17 lat systematycznego treningu już raczej wiem co mi pomaga, a co szkodzi. Jestem również przekonany iż lepiej wykonać o jeden trening mniej i odpocząć, niż męczyć się każdego dnia na treningach i zastanawiać się dlaczego nie idzie tak jakbyśmy chcieli.

Nie jest tajemnicą, że trzeba się mocno napracować, żeby firmy chciały w kolejnych latach współpracować z zawodnikami. Jak wygląda Twoja współpraca z obecnymi sponsorami?

Moja przygoda z zawodami trwa już 17 lat, był to mój siedemnasty sezon ścigania się, więc nie muszę się już integrować w polskiej kolarskiej rodzinie. Latami pracowałem na zaufanie czy to kolegów czy firm, z którymi współpracowałem lub nadal współpracuję. Mogę śmiało obalić mit, że trzeba być młodym dobrze zapowiadającym się sportowcem żeby mieć sponsorów. Jest to znów śliski temat ponieważ część rowerzystów uważa, że mieć sponsora to przysłowiowe faux pas, a inni wręcz marzą o posiadaniu sponsora. W moim przypadku wygląda to tak, że współpracuję z różnymi firmami, które siedzą w sporcie (nie tylko kolarstwo), reklamuję ich, testuję produkty, jestem aktywny na portalach społecznościowych. Firmy sugerują, aby tak było, także nie są to moje pochwały, że właśnie dostałem paczkę od firmy X, tylko firma ma taki plan na marketing. Staram się dbać o swoich sponsorów, więc niektóre współprace trwają już kilka dobrych lat. Musimy pamiętać, że trzeba dać dużo od siebie, aby przyciągnąć potencjalnego partnera, a nie czekać tylko aż firma da środki lub produkty. Stąd nasz odwieczny problem i śmiech w kuluarach o sponsoringu za 10% zniżkę na wybrane produkty firmy X. Dajmy coś od siebie, a następnie oczekujmy czegoś co pomoże nam w naszym kochanym sporcie.

Artur Miśkiewicz: uważam, że każdy powinien stawiać na radość z jazdy rowerem

Obserwuję Twoją działalność poza zawodami, mocno współpracujesz w władzami miasta Zgierz, a ostatnio miałeś okazję gościć w jednej ze szkół podstawowych. Zarażasz dzieciaki swoją pasją?

Pomysł odwiedzenia szkół był zupełnie przypadkowy i to nie ja na niego wpadłem. Zaproponowała mi go jedna z nauczycielek zgierskiej szkoły. Poszedłem tam charytatywnie i opowiadałem o sporcie oraz zarażałem pasją (niekoniecznie downhillem). Myślę, że dzieci widząc super rower oraz osobę, która charyzmatycznie opowiada o sporcie, są w stanie skupić uwagę choćby na 30 minut. Pomysł ze szkołami tak się rozwinął, że byłem już w kilku szkołach i na pewno jeszcze kilka odwiedzę. Lubię opowiadać o przygodzie jaka mnie spotkała i jak to wyglądało od początku. Czyli raczej ciężej i bez większych sukcesów… Co do trenowania dzieci, to na chwilę obecną trenuję przede wszystkim w klubie fitness osoby, które chcą zredukować swoją wagę lub poprawić swoją kondycję. Myślę, że na tym się skupię najbardziej. Oczywiście nie zamykam się na propozycje, jeśli ktoś mi zaproponuje współpracę na innym szczeblu, na pewno ją przemyślę.

Czas na ulubione pytanie każdego sportowca – jakie masz plany na nowy sezon?

Sezon 2017 już niebawem się zacznie, ale nie mam jeszcze ustabilizowanego kalendarza. Zapowiadają się natomiast spore zmiany sponsorskie, jendak niestety na tą chwilę nic nie mogę zdradzić. Rok 2016 był dla mnie dobrym rokiem i jednocześnie okresem, w którym chciałem przekonać do siebie niektóre firmy, które wcześniej nie były w branży rowerowej.

Artur Miśkiewicz: uważam, że każdy powinien stawiać na radość z jazdy rowerem

Zdradzimy nasz pomysł na współpracę?

Razem jeździmy w ubraniach i ochraniaczach firmy O’Neal, więc wraz z Panią Redaktor mamy w planach zrobić kilka testów tych świetnych produktów, ale o tym już w nowym roku.

Stary rok dobiega końca, w nowym szykujemy dla Was nowe materiały, czy chciałbyś coś przekazać naszym czytelnikom?

Korzystając z okazji chciałbym na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia życzyć wszystkim czytelnikom 43RIDE spokojnych świąt, spędzonych w zdrowiu oraz rodzinnej atmosferze, kolejny zaś rok niech będzie czasem pokoju oraz realizacji osobistych zamierzeń oraz abyśmy mieli jak najwięcej frajdy z jazdy rowerem.

Dziękuję za rozmowę!


Zdjęcia: archiwum Artura Miśkiewicza