Wszyscy jesteśmy chorzy! Zawirusowani Cyklozą, bez względu na to czy jeździsz dla siebie, pucharów, marchewek, zdjęć, filmów, instastory, vloga, nagród, medali czy dobrej zabawy – wszyscy jesteśmy pozytywnie chorzy.

Często i gęsto zapominamy w oparach adrenaliny jak z kolegami stąpamy po „kruchym lodzie” życia. Koledzy to słowo klucz w naszej pasji, bez nich nie byłoby wartości w spędzonych wspólnie chwilach na rowerze. To właśnie na kolegach i koleżankach chorych na cyklozę spoczywa niepisana zasada wspierania się w dobrych i złych chwilach.

Gdzieś na północy Polski jest właśnie grupa wspólnie jeżdżąca, kręcąca imprezy, spoty, tripy itd. Wśród nich jest Paweł, który w życiu codziennym jest jednym z nas, chorym na Cyklozę (stopnia nie jestem w stanie stwierdzić jak i on sam). Na co dzień Paweł pracuje blisko rowerów, wyspecjalizował się w ich serwisowaniu, zarówno tych PRO jak i tych zwykłych.

Jakiś czas temu podczas wypadu „jak zawsze” rowerowego przytrafił się upadek, którego konsekwencje ciągną się do dziś. Pokrzyżowane plany, a długi proces dochodzenia do podstawowej formy potrafi niejedną mocną jednostkę podłamać, ale Paweł ma cel.

Zbigniew Nowicki, 43RIDE: Cześć. Fajnie, że znalazłeś dla nas czas! Jesteś jedną z wielu osób, które uległy kontuzjom podczas jazdy na rowerze. Wiele z tych kontuzji (na szczęście) szybko mija, ale są też inne… Jak u Ciebie to wyglądało i wygląda obecnie?

Paweł Klimek: Cześć, pod koniec zeszłego sezonu na wypadzie w Koutach wskoczyłem na długi korzeń, rower położył się na bok i zaliczyłem lot barkiem w drzewo. Uderzenie spowodowało wybicie barku, a w konsekwencji ręka rozciągnęła się na tyle, że zerwałem nerwy tylny i boczny oraz uszkodziłem nerw nadłopatkowy. Obrazowo, nie mogę prostować palców, nadgarstka, przedramienia w łokciu i podnosić ręki do góry. Obecnie jestem po dwóch operacjach. Pierwsza to próba zespolenia nerwów nerwem wyciętym z łydki i uwolnienie pozostałych nerwów z blizn (prawie 14h na stole). Druga to próba przekierowania nerwu dodatkowego do nadłopatkowego, 6h na stole. Niestety druga operacja została wykonana za późno, a pierwsza operacja na chwilę obecną nie przyniosła zbyt dużych rezultatów i z dnia na dzień szanse na poprawę maleją.

Poruszasz się w świecie ludzi, którzy wraz z Tobą pracują w Epicentrum, plus znajomi z okolicy, gdzie razem spędzacie czas nie tylko rowerowo. W społeczności jest siła, która w trudnych momentach pomaga. Czy Ty czujesz jej moc?

Mieszkamy przy otulinie TPK (Trójmiejski Park Krajobrazowy) i są to nasze małe Karpaty. Mamy zbudowanych mnóstwo tras, które klimatem są zbliżone do tych w Koninkach czy w Świeradowie Zdroju. Chodzimy tam razem z moją Asią i synkiem na trekking, a zimą zdarzało się, że i skitury rodzinnie robiliśmy! I jak wiemy Morze Bałtyckie daje duże możliwości, od leżenia na plaży do góry brzuchem, po kitesurfing, z którym na dłuższą chwilę miałem okazję się również zetknąć.

Bardzo duże wsparcie okazała mi Asia! Mimo kryzysów, które miałem ona zawsze mnie z nich potrafiła wyciągnąć. Zawsze należałem do osób, które rzadko proszą o pomoc, ale w tym wypadku bez wsparcia finansowego stałbym w miejscu. Wszyscy zaskoczyli mnie bardzo mocno, przykładem może być tu firma Mad Pig, która w ramach wsparcia wykonała edycję błotników „RIDE 4 PAPEK” w formie „cegiełki”, czy takie sklepy jak Epicentrum, Ski Bike Jacek Piotrowicz i CzapaBikes gdzie można je odebrać. Ilość osób wpłacających na „pomagam.pl” przerosła moje oczekiwania. Jak widać w najtrudniejszych chwilach zawsze znajdą się ludzie, na których można liczyć!

Nie będziemy drążyć tematów nieważnych, powiedz mi czego oczekujesz od siebie w najbliższym czasie, jakie cele sobie stawiasz?

Najważniejszy cel to powrót w jakimś stopniu na rower, żebym mógł nauczyć syna jeździć na rowerze. Drugi cel to powrót do pracy, moją specjalizacją jest amortyzacja i to dawało mi sporo radości z życia.

Jeszcze jeden cel, na który nie mam wpływu, to pozbycie się bóli towarzyszących mi od pierwszego dnia wypadku. Jeśli mieliście np. połamaną rękę, to ja miewam nerwobóle czasami parę razy w miesiącu wywołujące bardzo nieprzyjemne wrażenia.

Życzę Tobie wytrwałości i dużo pozytywnej energii!

Dzięki! Przyda się, nie będę ukrywał, że na chwilę obecną siły i wytrwałości potrzeba mi najwięcej!

Poniżej macie linki akcji znajomych Pawła które mogą pomóc Pawłowi: