Na polskiej scenie enduro nazwiska Kwaśny nie trzeba nikomu przedstawiać. Utytułowany zawodnik i instruktor – ojciec – Roman oraz depczący mu po piętach zdolny syn – Patryk. Jak współpracować, żeby osiągnąć wyznaczone cele, a do tego utrzymać zdrową relację ojciec-syn? O tym dziś w naszym wywiadzie.
Justyna John, 43RIDE: Cześć, no właśnie, jak to jest z tym utrzymywaniem równowagi w relacji ojciec-syn, gdy razem trenuje się do zawodów i razem prowadzi szkolenia?
Roman Kwaśny: Tak na początek to szkoleń razem nie prowadzimy bo tylko ja się tym zajmuję. Jeśli chodzi o treningi to są ciągłe ścianki, a tak poważnie to dobrze mi się z Patrykiem trenuje, możemy połączyć moje doświadczenie z jego młodością.
Patryk Kwaśny: Mówiąc szczerze z tatą trenuje mi się bardzo dobrze, ma duże doświadczenie, jeździ bardzo szybko, a jak się uczyć to najlepiej od najlepszych. Chociaż nie powiem czasami zdarzają nam się zgrzyty…
Kto kogo zaraził rowerową zajawką?
Roman: Do rowerowego enduro to ja cisnąłem Patryka, by zaczął jeździć, bo wcześniej uprawiał motocross i miał świetne wyniki m.in. tytuł Mistrza Polski w klasie MX2 junior i wiele innych tytułów zdobytych w Polsce i za granicą.
Patryk: To tata zaraził mnie rowerem i wciągnął z powrotem w świat sportu.
Czyli co dokładniej było przed rowerami?
Roman: Dużo wcześniej były narty, później przez długie lata grałem w piłkę nożną. Rower to totalny przypadek, na który w wieku 39 lat namówili mnie koledzy i tak się zaczęło. Jak widać, lepiej późno niż wcale 😀
Patryk: Zaczęło się od szkoły sportowej Podbeskidzie Bielsko-Biała i piłki nożnej, później motocross, przez chyba 8 lat, w którym odnosiłem sukcesy, ale o tym tata już wspominał. Następnie przerwa trwająca 8 lat i ostatecznie powrót do sportu, więc można powiedzieć, że wszystko zaczyna się od nowa.
Rowerowa pasja rozwinęła się w biznes – Ty, Romku, prowadzisz szkolenia w Bielsku pod szyldem Treka – skąd pomysł na taką aktywność?
Roman: Szkoleniami zaraził mnie Maciek Pająk z Pomby i tak najpierw we współpracy z Maćkiem, a później już samodzielnie zacząłem organizować szkolenia indywidualne i grupowe na różnych poziomach zaawansowania… na które oczywiście wszystkich serdecznie zapraszam 😉
Poza jazdą na rowerze, jak wygląda Wasze przygotowanie do sezonu? Aktywności poza rowerowe wykonujecie razem, czy staracie się zostawiać sobie przestrzeń?
Roman: W znacznej większości aktywności poza rowerowe wykonujemy osobno, gdyż nasze treningi znacząco się od siebie różnią.
Patryk: Ja mam dedykowany plan treningowy, który realizuję we współpracy z Arturem Hryszko. W zasadzie jedyną aktywnością pozasezonową, którą razem często realizujemy, to skituring i freeride na nartach, po lesie oczywiście.
A jak wygląda sytuacja podczas zawodów? Każdy z Was skupia się w 100% na swoim starcie, czy wspieracie się wzajemnie aż do chwili startu?
Roman: Generalnie to wspieramy się przed startem, pomagamy sobie, często podpowiadamy co nas czeka na danym OES’ie i na co uważać.
Patryk: Szczerze mówiąc to bardziej stresuje się startem taty niż swoim własnym.
W Waszym przypadku ciekawą kwestią są emocje – startujecie w innych kategoriach wiekowych, ale na tych samych trasach. Rodzic niebędący zawodnikiem odczuwa, naturalną przecież, obawę o start syna. A jak to wygląda u Ciebie, Romku?
Roman: Generalnie to trudna sytuacja, gdyż z jednej strony muszę się skupić na sobie, a z drugiej bardzo przeżywam i denerwuję się startem Patryka. To taki moment, gdzie emocje biorą górę, przez co ciężej utrzymać koncentrację na trasie, a to bardzo ważne, gdyż jak wiecie, nie jest łatwo lecieć pełnym piecem przez las wąską leśną ścieżka z przeszkodami.
A w drugą stronę? Jak to jest, kiedy startuje się w jednych zawodach z ojcem?
Patryk: Stres jest podwójny, bo nie dość, że sam chcę zaliczyć dobry przejazd i na tym się skupić, to jednocześnie trzymam kciuki i myślę o jak najlepszym i bezpiecznym przejeździe taty.
Zdobycie przez Was vice-mistrzostwa w enduro w 2021 roku w swoich kategoriach to ewenement na skalę światową. Jakie to uczucie, że zarówno ojciec jak i syn są w czołówce tego samego sportu?
Roman: To nie jest dobre, a świetne uczucie! Pełna satysfakcja, kiedy kończysz zawody na pudle, co więcej Twój syn też staje na podium w tak ważnej imprezie jak MP – to jest fantastycznie!
Patryk: To wyśmienite uczucie, kiedy możesz się z własnym ojcem ścigać jak równy z równym na tak wysokim poziomie i razem świętować sukcesy.
No dobrze, to teraz strategiczne pytanie – czy przy świątecznym stole dominuje tematyka rowerowa? 😊
Roman: Hehe… nie, absolutnie nie, bo mama Patryka by nas chyba zlinczowała 😜🤣
Patryk: Z racji tego, że tematyka rowerowa przebija się u nas każdego dnia to w święta staramy się o tym nie rozmawiać, bo mama by nas zabiła… 😜😂🤣
Romku, w zeszłym roku widywaliśmy Cię na e-bike’u. Jakie masz plany na sezon 2022? Na jakim rowerze będziesz jeździł i czy planujesz starty tylko w enduro, czy również w DH?
Roman: Od kilku już lat współpracuję ze sklepem Trek Bielsko-Biała i jestem ambasadorem marki Trek. To wyjątkowi ludzie i firma, która w swojej ofercie posiada doskonały rower enduro, na którym wygrałem wiele zawodów w Polsce i poza granicami naszego kraju. W tym sezonie nadal będę jeździł i startował na Trek Slash 9.9 2022. To rower, który na zjeździe daje mi wszystko czego potrzebuje.
Patryku, 2022 rok będzie stał pod znakiem enduro czy downhillu i jaki będzie Ci towarzyszył sprzęt?
Patryk: W sezonie 2022 planuje starty w obu dyscyplinach w Polsce i za granicą, jak wszystko dobrze się ułoży. W enduro będę startował na rowerze Trek Slash przygotowanym przez Trek Bielsko-Biała, a w DH moim sprzętem będzie nowa zjazdówka Treka Session 9, który również przygotował dla mnie Trek Bielsko.
Patryku, z racji tego, że Twój Tata jest zawodnikiem, uważasz, że jest Ci łatwiej w sporcie, czy postrzegasz to raczej jako utrudnienie?
Patryk: Jest mi zdecydowanie łatwiej jeśli chodzi o dostępność sprzętu i całego tego otoczenia. Jeśli chodzi o samą jazdę, to jest zdecydowanie trudniej, bo każdy patrzy na mnie przez pryzmat ojca, który często wygrywa zawody, więc presja i oczekiwania są większe.
Romku, jako ojciec-zawodnik, jaką radę dałbyś pełnemu obaw rodzicowi, którego dziecko zaczyna swoją przygodę z ekstremalnymi odmianami kolarstwa?
Roman: Generalnie to sprawa indywidualna każdego z nas rodziców. Z jednej strony chcesz by syn/córka uprawiała sport, z drugiej jest ta obawa o kontuzje, bo nie ma co mówić – enduro to trudna, ekstremalna dyscyplina kolarstwa górskiego. Ja wychodzę z założenia, że jeśli dziecko ma pasję, to trzeba się tylko cieszyć i umożliwić mu jej uprawianie. Więc nie ma co się obawiać, tylko trzeba wyposażyć je w dobry kask i ochraniacze, a wszystko będzie dobrze.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w nowym sezonie!