Od wiosny mam przyjemność użytkowania kompletu odzieży marki O’Neal, a konkretnie linii Shocker na rok 2016. Testy przeprowadzałam w różnych warunkach, od pylistych i chłodnych, aż po zasysające błoto. Siłą rzeczy w upał nie jeździłam w komplecie O’Neala, więc daruję sobie testy przewiewności i zachowanie materiału podczas wysokich temperatur ;)

Jeśli nie pamiętacie naszego pierwszego wrażenia (kliknij tutaj”), spieszę przypomnieć, że moja szafa wzbogaciła się o jersey Element Shocker, długie spodnie Shocker oraz rękawiczki Jump Shocker, wszystkie w wersji czarno – białej.

O’Neal Shocker 2016 – podsumowanie
Zdjęcie: archiwum 43RIDE

Zacznę od opisu koszulki. Jersey wykonany jest w 100% z dziurkowanego poliestru. Materiał jest miły w dotyku, nie drażni jak w przypadku niektórych koszulek i co ważne, jest wytrzymały na rozdarcia. Producent zaopatrzył rękawy na łokciach w gąbkowe wzmocnienia, pod którymi bez problemu mieści się ochraniacz. W ogóle jeśli chodzi o krój, rękawy zakończone ściągaczem oraz korpus są luźne i mieści się pod nimi zarówno zbroja, buzer jak i samodzielne ochraniacze (łokcia czy kręgosłupa). Dzięki elastycznemu kołnierzykowi możemy schować pod spód ochraniacz szyi, chociaż nie zdarzyło mi się spotkać nikogo, kto korzystałby z tego patentu podczas użytkowania neck brace’a. Jakoś tak się utarło, że chomąto trzymamy na wierzchu ;) Koszulka sama w sobie jest długa, a tył uszyto dłuższy niż przód, co dla takiego skrzata jak ja mogłoby stanowić problem, ale okazuje się, że jersey podczas jazdy nie zahacza o siodełko. Grafika jest dobrze wykonana, szwy są estetyczne i trwałe, nic się nie rozchodzi podczas prania, czy maltretowania przy spieraniu plam. Duży plus za wytrzymałość materiału i barwnika podczas prania. O’Neal Element Shocker to obecnie moja ulubiona koszulka do jazdy, stosowana zawsze przy chłodniejszej aurze i bezwzględnie podczas błota. Chętnie korzystałabym z wersji bez rękawów, gdyby takowa była w ofercie, ale póki co nie zanosi się na taki rarytas ;)

O’Neal Shocker 2016 – podsumowanie
Zdjęcie: archiwum 43RIDE

Spodnie Shocker nie są typowymi spodniami rowerowymi, pomimo tego świetnie sprawdzają się podczas zjazdów. Krój w udach jest dość luźny, zwęża się przy łydkach, ale na tyle, że spokojnie zmieścimy ochraniacze kolan i piszczeli. Użyty materiał jest lekki, ale wytrzymały. Nie straszne mu haczenie o piny pedałów czy ostrzejsze latające kamienie (w ten sposób załatwiłam swoje poprzednie długie spodnie rowerowe). Spodnie w wewnętrznej części ud uszyto z innego materiału niż reszta, a mianowicie Spandexu, dzięki czemu nie krępują ruchów podczas jazdy i nie naciągają się na ciele. Patent sprawdza się fantastycznie podczas potrzeby większego wykroku nogą np. przy wsiadaniu na rower. Newralgiczne miejsca producent wzmocnił Kevlarem lub dodatkową warstwą materiału, w zależności od miejsca. Podoba mi się siateczkowana podszewka, dzięki której skóra nie ma bezpośredniego kontaktu z szorstkim materiałem. Nogawki zakończone ściągaczem ładnie trzymają moje stare i powyciągane pełne ochraniacze, dzięki czemu zakup nowych mogę odłożyć na kolejny sezon ;) Szwy są mocne i dobrze zszyte, nic się nie rozchodzi, a elementy jak np. regulacja w pasie jest zrobiona w sposób przemyślany i bardzo wygodny. Nie mamy tutaj tradycyjnych rzepów po bokach, a plastikową regulację nad rozporkiem (swoją drogą częściowo sprytnie zakrytym przez materiał). Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to długość nogawki: jak dla mnie są odrobinę za krótkie, bo widać kawałek nogi lub skarpetki podczas jazdy, ale z założenia model jest dedykowany motocrossowi i atv, gdzie nogawkę chowa się w but.

O’Neal Shocker 2016 – podsumowanie
Zdjęcie: Ola Zagórska-Chabros

Rękawiczka Shocker to ostatni element moje kompletu. Uwielbiam je – są lekkie, przyjemne w dotyku i bardzo wygodne. Jeśli oczekujecie od rękawiczek ochrony podczas kontaktu z ziemią czy drzewem, ten model nie jest dla Was. Natomiast jeśli potrzebujecie cienkiej, ale wytrzymałej rękawiczki, która dzięki antypoślizgowej powłoce nie przesuwa się podczas jazdy – dobrze trafiliście. Duży plus za porządny rzep, który nie wyciąga się i nie traci na przyczepności po praniu. Używam ich prawie przy każdej jeździe (na przemian z IONami) i w tym sezonie nie miałam ani jednego odcisku na dłoni. Tak jak pisałam w pierwszym wrażeniu, polecam przymiarkę przed zakupem, bo są dość szczupłe.

O’Neal Shocker 2016 – podsumowanie
Zdjęcie: Rafał Czarnecki

Podsumowując jestem bardzo zadowolona z odzieży marki O’Neal i polecam, szczególnie patrząc na stosunek jakości do ceny. W niczym nie ustępują odzieży konkurencyjnych marek, a zważywszy na moje doświadczenia z motocrossową linią lisiej marki, jakością i wytrzymałością materiału biją je na głowę.

O’Neal Shocker 2016 – podsumowanie
Zdjęcie: Ola Zagórska-Chabros


Dystrybucja O’Neal: enduro-cross.pl
Sklep: shop.43ride.com
Zdjęcia: 43RIDE, Rafał Czarnecki facebook.com/Photo-91, Ola Zagórska-Chabros balkanyrudej.pl