Włochy to wręcz idealny kierunek, jeśli zamierzamy połączyć urlop z dobrą dawką jazdy enduro. Jest tam mnóstwo ciekawych miejscówek pełnych tras do tej formy kolarstwa. Jako fan eksploracji tych nieco mniej znanych miejsc, zaciekawiła mnie właśnie Elba. Gęsta sieć tras, którą pokazał Trailforks i stabilna pogoda już w maju zachęciła do sprawdzenia tej niewielkiej wyspy. Na miejscu okazało się, że jazdy jest na tyle dużo, iż całość podzielę na 2 wpisy. Dziś zapraszam na raport ze wschodniej części wyspy, czyli Elba Trail Area.
Elba – Włochy – Co? Gdzie? Jak?
Elba to niewielka, włoska wyspa, o której w Polsce mało kto w ogóle słyszał. Jest częścią Toskanii, a od stałego lądu dzieli ją dystans ok. 12 km. Jedyne większe info rowerowe poza Trailforksem można było do tej pory uzyskać na blogu 1enduro. Jego artykuł nie wychwala tego miejsca jako rowerowe „must see”. Jednak ja szukając miejscówki do pojeżdżenia w przedłużoną majówkę, przeglądając zdjęcia, filmy i inne materiały, stwierdziłem, że może jednak warto pojechać i dać wyspie szansę. Na Elbę z Warszawy mieliśmy do pokonania ok. 1700 km. Z jednej strony daleko, z drugiej jest to chyba najbliższa nam wyspa, którą można podciągnąć pod nieco bardziej “egzotyczną” destynacje. Trasę rozłożyliśmy w czasie i po drodze odwiedziliśmy jeszcze Natisone Bike Arena, które gorąco polecam. Po długiej podróży dotarliśmy do Piombino, skąd odpływają promy do trzech portów na Elbie. Było poza sezonem, więc nie zarezerwowaliśmy biletów na prom wcześniej, zwłaszcza, że te pływają bardzo często często. Sam rejs do Portoferraio trwał godzinę. Za 2 osoby i samochód zapłaciliśmy 68 EUR.
Elba MTB Experience – Cavo
Zanim dotarliśmy na wyspę skontaktowałem się z lokalnym przewodnikiem Elba MTB Experience i to właśnie on wybrał dla nas miejsce pobytu oraz stworzył plan jazdy na prawie cały tydzień. Alessio pochodzi z miejscowości Cavo, a profesjonalnym przewodnictwem rowerowym zajmuje się już od kilku lat. Co więcej, na wzgórzu obok miejscowości ma swój niewielki bike park. To właśnie on zarezerwował nam hotel Maristella, położony praktycznie w sercu Cavo, tuż obok portu i plaży. Miejscowość leży na północno-wschodnim krańcu wyspy. Dopływają tu też bezpośrednio promy z Piombino, ale poza sezonem są to tylko wodoloty, które nie zabierają samochodów na pokład. Jednak jeśli ktoś myśli o jednodniowym wypadzie na wyspę z lądowej Toskanii, też jest to dobra opcja. Cavo to typowa, niewielka, nadmorska miejscowość, która w wysokim, włoskim sezonie (sierpień) bywa ponoć mocno zatłoczona. Ale w maju było stosunkowo pusto. Na miejscu jest spory sklep, kilka dobrych restauracji oraz kawiarni i ogólnie wszystko co potrzebne do miłego spędzenia czasu, bez wielko-kurortowego gwaru i tandetnych atrakcji.
Elba Trail Area
Z moim przewodnikiem Elba MTB Experience spotkałem się po raz pierwszy rano przy śniadaniu. Warto wspomnieć, że jego wybór hotelu Maristella był o tyle dobry, że jest on przyjazny rowerzystom oraz rano serwuje dobre i syte śniadania kontynentalne, a nie tylko włoskiego rogalika i kawę (chociaż one oczywiście też były). Alessio opowiedział mi nieco o wyspie i o planach na nadchodzące dni. Oferuje on zarówno shuttle enduro, jak i wycieczki e-bike. Moja żona, w czasie gdy we dwóch mieliśmy jeździć w trybie e-enduro, zaplanowała sobie biegowe i trekkingowe eksplorowanie wyspy. Ja korzystałem z testowego trailowego elektryka – Marin Rift Zone E1. Przez pierwsze dni jazdy skupialiśmy się na Wschodnio-Północnej części wyspy, czyli strefie Elba Trail Area. Stowarzyszenie o takiej nazwie (do którego należy też mój przewodnik Alessio) utrzymuje trasy w tym regionie i zajmuje się ich oznaczeniem. Sam ten niewielki wycinek Elby oferuje bardzo duży wybór tras o charakterze naturalnego enduro.
Buca del Bandito
Na pierwszy ogień idzie klasyk i jedna z częściej opisywanych tras na wyspie, czyli Buca del Bandito. Dotarliśmy do niej łagodnym asfaltowym transferem, a następnie bardzo widokową granią. Główna trasa startuje ze szczytu Cima del Monte, który jest najwyższy w tej części wyspy (515 m) i oferuje spektakularną panoramę. Początek trasy to klasyczny, naturalny szlak po skałach. Przyczepność jest dobra więc pomimo sporego nachylenia nie ma tu jakichś super trudności. Następnie trasa odbija w stronę lasu. Tutaj widać już trochę dobudowanych elementów, które zapewniają dobry flow w dość ciasnym lesie. Jest kilka stromych ścianek, trafiają się też krótkie podjazdy. Całość to kawał naprawdę fajnej i urozmaiconej trasy. Po takim wstępie tylko czekałem na więcej.
Mezza Strega i Vignola
Wspięliśmy się z powrotem na przełęcz, skąd odbija trasa Mezza Strega. Najpierw udaliśmy się na kolejny widokowy szczyt, by potem ruszyć bardzo przyjemnym trawersem góry Monte Strega. Jej zbocze było na tyle ukwiecone, że z trudem dostrzegałem trasę, ale klimat był naprawdę niezły. Z kolejnej przełęczy ruszyliśmy w stronę Cavo trasą Vignola. Jest to momentami szybki naturalny singletrail. Warto wspomnieć, że jak w innych regionach Włoch, tak i tu praktycznie wszystkie szlaki są dzielone z pieszymi. Vignola to też słynny pieszy szlak GTE (Wielki Trawers Elby), więc spotykamy tu nieco turystów, ale Włosi i oczywiście mój przewodnik też, po prostu umieją się dobrze zachować i gdy tylko pojawiał się ktoś na horyzoncie, to zwalnialiśmy tak, aby było bezpiecznie i miło dla każdego. Trasa Vignola ma też kilka krótkich podjazdów i jest dość interwałowa. Jej końcówka to techniczna sekcja między skałami. Następnie wróciliśmy do Cavo na pyszny lunch w restauracji Mokambo, gdzie doładowaliśmy nieco rowery, by odwiedzić jeszcze trasy bliżej miasteczka.
Forno alla Vecchia i Amandolo Trail Zone
Po posiłku ruszyliśmy z Cavo na pobliskie wzgórze. Podjechaliśmy łatwą trasą Anello di Capo Vita, by zjechać technicznym singlem wzdłuż wybrzeża. Klimatyczne zatoczki i niesamowite formacje skalne umilają jazdę. Nie jest to może czysty płynny zjazd, ale pod kątem widoków było warto. Na deser pozostały odwiedziny w niewielkim bike parku Amandolo Trail Zone. Trasy nie są tu bardzo długie, ale linie są dobrze przemyślane i płynne. Jest tu też ciekawy zjazd z przyjemnymi hopami i bandami. Takie przypominające bardziej bike park warianty są miłą odmianą od ścieżek o naturalnym charakterze i fajnym uzupełnieniem do jazdy enduro na elbie.
Scalette, Serra i Lagetto Roso
Kolejny dzień zaczęliśmy od zjazdu Scalette. Początkowo szybki trawersujący singletrail w dolnej części przechodzi w techniczny zjazd po skałach. Następnie asfaltową drogą wspięliśmy się na przełęcz, z której rusza pętla Serra. Jest to świetny wariant zwłaszcza na e-bike. Czeka tu kilka technicznych podjazdów, po których można się cieszyć widokami ze szczytu, a następnie fajnym, klimatycznym i długim zjazdem wrócić na przełęcz. Następnie pokonaliśmy trasę Laghetto Rosso, która prowadzi do ciekawej atrakcji lokalnej, Czerwonego Jeziora. Szybki i łatwy singletrail jest momentami trochę wypłukany, ale ma też fajną, nieco bardziej techniczną sekcję.
Dragut, Calendiozo, Calcinaia i Monte Grosso
Nieco wyżej od trasy do Czerwonego Jeziora znajduje się wariant Dragut. Zjazd zaczęliśmy z zamku, który położony jest na szczycie powyżej startu trasy. Trasa ta moim zdaniem jest jedną z lepszych w tej części wyspy. Prowadzi przez gęsty las, gdzie znajduje się sporo, dobrze wykorzystanych zagłębień terenu. Jest ciekawie i technicznie. Następnie skierowaliśmy się do krótkiej pętli Calendiozo, która fajnie wykorzystuje dawne wyrobiska kopalni. Stamtąd wróciliśmy szybkim singlem Calcinaia. Ostatnim wariantem w tej okolicy jest trasa Monte Grosso. To bardziej techniczny, kręty zjazd w stylu naturalnym. Nie ma tam miejsca na nudę.
Elba Trail Area z Elba MTB Experience
Oczywiście powyżej opisane trasy nie wyczerpują tematu. Opcji jest tak wiele, że spokojnie można je objeżdżać przez tydzień. W ciągu pierwszych trzech dni, na tych wyżej wymienionych trasach, zrobiliśmy ponad 100 km w terenie i ok. 4000 m przewyższeń. Wierzę, że Alessio pokazał mi to, co najlepsze, zwłaszcza, iż pochodzi z Cavo, zna tą okolicę jak własną kieszeń i sam uczestniczy w utrzymywaniu ścieżek. Warto nadmienić, że trasy te są dobrze oznaczone w terenie. Takie wycieczki enduro są świetną opcją na dokładne poznanie Elby. Zwłaszcza, że ogromną zaletą wyspy jest jej różnorodność. Teren od mocno skalistego, przez gęsto zarośnięte lasy, aż po widokowe trawersy. Rodzaj skał po których jeździmy jest zupełnie inny na wschodniej i jeszcze inny na zachodniej części wyspy. Miłośnicy tras o bardziej naturalnym charakterze mogą się tu naprawdę porządnie wyjeździć. W sumie na całej Elbie jest ponad 300 km wytyczonych tras. Na moje kolejne dni jazdy Alessio zaplanował wycieczki w inne regiony rowerowe wyspy, czyli Elba Ovest, Portoferraio i Lacona. O nich przeczytacie w kolejnym artykule. Wielkim nieobecnym tego planu jazdy był przylądek Capoliveri, który jest znany głównie fanom XC. Michał z 1enduro również „ostrzegał” mnie, że enduro to raczej nie tam, więc odwiedziliśmy tą część wyspy tylko na piechotę, w celach czysto turystycznych.
Elba – jaki sprzęt?
Ja od samego początku celowałem w trasy enduro i mój przewodnik Alessio też dobrze czuje ten klimat, więc śmigaliśmy po najbardziej zjazdowych i technicznych trasach na wyspie. Obaj korzystaliśmy z elektryków. Ja miałem trailowego Marina Rift Zone E1 o skoku 140/140 i kołach 29″ i pomimo początkowych obaw, jego charakter świetnie się wpasował w te trasy. W kilku momentach przydałoby się nieco więcej skoku, ale przez zdecydowaną większość czasu bardziej zabawowy i zwinny charakter trailówki mi bardzo odpowiadał. Pomimo typowej wagi elektryka, dało radę nim bardzo fajnie manewrować na czasem bardzo ciasnych agrafkach. Przyjemnie można było też czasem sobie polatać. Miałem jeszcze do wyboru swoje analogowe enduro, ale ono cały pobyt na Elbie przeczekało w pokoju. Zdecydowanie najskuteczniejszym rowerem do eksploracji takiej sieci ścieżek jest E-bike. Można pobawić się zarówno na zjazdach, jak i na niektórych podjazdach. Część z tras jest też mocno interwałowych. Przy większej ekipie w grę wchodzi oczywiście też opcja shuttle busa, ale dalej trzeba liczyć się z tym, że momentami trzeba będzie dokorbić swoje. Sprzętowo myślę, że najlepszą opcją będą rowery pokroju trail i enduro. Koniecznie trzeba pamiętać o konkretnych oponach odpornych na starcie ze skałami różnego rozmiaru i kształtu.
Elba turystycznie i kiedy odwiedzić?
Popołudniami, po dobrej dawce jazdy eksplorowaliśmy Elbę wspólnie z żoną na piechotę i samochodem. O tym, co zobaczyliśmy możecie przeczytać na naszym turystycznym blogu. Nie zabrakło nam czasu na przejażdżkę charakterystyczną gondolą, zdobycie najwyższego szczytu wyspy oraz oczywiście na słodki chillout na plaży i chłodzenie się w morzu. Całość dopełniły miejscówki polecane przez Alessia, pyszna włoska kuchnia i lokalne wina. Ogólnie tak nam się spodobało, że pobyt przedłużyliśmy dwukrotnie i z planowanych 7 dni, na Elbie spędziliśmy w sumie 10. My wybraliśmy się tu na początku maja. Trafiliśmy na dobrą i głównie słoneczną pogodę, chociaż pojawił się też jeden dzień deszczowy, jeden z konkretną burzą po południu i jeden szaro-buro pochmurny. Poza tym słonko, ciepło i sucho. Temperatury nie były niskie, ale spokojnie dało się dobrze pojeździć bez przegrzania organizmu. Według Alessia z Elba MTB Experience, najlepszy okres na jazdę na Elbie to właśnie maj-czerwiec oraz wrzesień-październik. Ciekawostką jest też fakt, że spokojnie można fajnie pojeździć też zimą. Śnieg trzyma się tu dłużej tylko na najwyższym szczycie wyspy. Poniżej rzadko kiedy temperatura spada poniżej 10 stopni. Oczywiście jest wtedy bardziej deszczowo, ale część bardziej skalistych tras zachowuje dobre warunki do jazdy. Miesiąc w którym koniecznie trzeba unikać wyjazdu na Elbę to sierpień, kiedy większość Włochów ma wolne, a to właśnie oni głównie kochają tu wypoczywać.
Elba MTB Experience – Podsumowanie części pierwszej
Mi osobiście wyspa bardzo przypadła do gustu. Mnóstwo fajnych szlaków, które dają naprawdę dużo zabawy z jazdy. Oczywiście nie jest to jazda taka, jak w bikeparku i trzeba liczyć się z naturalnym charakterem większości tras. Momentami zdarzają się luźne kamienie, czy głęboko wypłukane fragmenty. Jednak dalej jazda jest płynna i wszystkie warianty oznaczone jako trasy są przejezdne w 100%. Jeśli ktoś woli szaleć po górskich szlakach niż po wygładzonych flow line’ach i bikeparkach to będzie się tu świetnie bawił. Wschodnia część wyspy, Elba Trail Area, to głównie królestwo takich naturalnych linii z których moim top 3 będzie: Buca del Bandito, Dragut i Serra. Środkowa i zachodnia część wyspy ma nieco inny klimat i zupełnie inny teren, o czym możecie przeczytać w drugiej części wpisów z Elby. Dobrą jazdę miałem zagwarantowaną przez Alessio z Elba MTB Experience, który tak dobierał trasy, aby tworzyły ciekawe pętle. Zawsze potrafił też wskazać najlepsze i najciekawsze miejsca na wyspie, doradzić gdzie dobrze zjeść, a także czego unikać. To właśnie lokalesi, którzy współtworzą takie miejsca, wiedzą o nich najwięcej, a nie przyjezdne firmy, które wcześniej zrobiły 1 czy 2 wypady na rekonesans. #RidewithLocals
O Elba MTB Experience
Elba MTB Experience to niewielki projekt prowadzony przez prawdziwego rowerowego pasjonatę – Alessio, który urodził i wychował się na wyspie. Zna nie tylko każdy zakątek jego rodzinnego Cavo, ale też wszystkie trasy z innych regionów Elby. Nie ogranicza się tylko do jazdy, ale również czynnie uczestniczy w budowie nowych wariantów lub w utrzymaniu obecnych ścieżek. W swojej ofercie ma przewodnictwo wycieczek e-bike, usługę shuttle busa, a jeśli potrzeba to zorganizuje też wypożyczenie roweru, dobry nocleg oraz może ułożyć cały plan eksplorowania Elby. Alessio specjalizuje się w wycieczkach enduro i sprawnie prowadzi przez najtrudniejsze trasy na wyspie.
Oficjalna strona: elbamtbexperience.it
Media: Facebook, Instagram