Pierwsza w historii naszego kraju impreza FMB World Tour złotej rangi odbyła się w mijający weekend w Katowicach. Zawody Red Bull Roof Ride były wyjątkowe i zdecydowanie zapadną w pamięci nie tylko zawodników, ale również kibiców, którzy w liczbie kilku tysięcy zebrali się by dopingować swoich ulubieńców.

Trasa Red Bull Roof Ride / zdjęcie: Roger Wanke

Trasa Red Bull Roof Ride

Pod katowickim Spodkiem została wybudowana wyjątkowa trasa, składająca się z siedmiu przeszkód. Start zlokalizowany został na dachu (!) sąsiadującego z najsłynniejszym budynkiem Katowic, Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Tuż po starcie zawodnicy mieli do pokonania 2m dropa, po którym czekał na nich duży step up. Następnie trzeba było szybko przejechać 90st płaski zakręt w prawo, który ochrzczony został mianem zakrętu Moto GP. Ogromne problemy z pozoru błachym zakrętem miał Alex Alanko, który wypadł z niego dwukrotnie… Tuż po zakręcie czekała z kolei mała hopka oraz drop, który był skokiem z dachu…

Griffin Paulson / zdjęcie: Roger Wanke

Ogromny, zlokalizowany ponad 16 metrów nad ziemią [faktycznie do pokonania na oko 5x5m? – przyp.red.], drop był wejściem na drugą część toru, która usytuowana już była na ziemi. Tu na zawodników czekała ogromna 13-metrowa hopa, a po niej jeszcze dwie kolejne, które dzięki bardzo ostrym wybiciom, dosłownie wystrzeliwały zawodników w kosmos.

Zobaczcie zresztą trasę w szczegółach w wykonaniu Janka Kilińskiego z Dirt It More:

Kwalifikacje

Kwalifikacje do głównej imprezy przewidziane były na piątkowe popołudnie. Niestety plany zostały pokrzyżowane przez pogodę. Wiejący silny wiatr nie pozwalał na bezpieczne pokonanie toru i ostatecznie dopiero na sam koniec dnia niektórzy zawodnicy zdecydowali się wykonać pierwsze przejazdy kwalifikacyjne. Warto zaznaczyć, że mieli ich aż 3. Tym samym kwalifikacje przeniesione zostały na sobotni poranek.

Sam Pilgrim / zdjęcie: Roger Wanke

Wśród 28 zawodników walczących o miejsce w finałowej dwunastce znalazło się kilku polskich zawodników – Przemek Abramowicz, Daniel Zawistowski, Paweł Stachak. Niestety żaden z nich nie dostał się do finałowej rundy, ale chęci walki odmówić im nie można. Specjalne życzenia zdrowia dla „Pana Pawła”, który nie dokręcił flipa na największej hopie i poważnie się uszkodził. Na szczęście zdążył wrócić ze szpitala na finały – zdrowia!

Dawid Godziek / zdjęcie: Roger Wanke

Ostatecznie finałowa lista wyglądała następująco:

  1. Griffin Paulson (Kanada)
  2. Szymon Godziek (Polska)
  3. Paul Couderc (Francja)
  4. Nicholi Rogatkin (USA)
  5. Tom Isted (Wielka Brytania)
  6. Diego Caverzasi (Włochy)
  7. Dawid Godziek (Polska)
  8. Sam Pilgrim (Wielka Brytania)
  9. Max Fredriksson (Szwecja)
  10. Viktor Douhan (Szwecja)
  11. Alex Alanko (Szwecja)
  12. Thomas Genon (Belgia)
Nicholi Rogatkin / zdjęcie: Bartek Woliński

Finały

Przejazdy finałowe ruszyły chwilę po 15.00 i od razu było wiadomo, że będzie tylko lepiej. Thomas Genon, który rzutem na taśmę awansował do finałów pokazał, że wciąż jest bardzo groźny i w pierwszym z trzech finałowych przejazdów pokazał na co go stać. A później było już tylko lepiej. Rywalizacja była bardzo zacięta, a niech świadczy o tym fakt, że ósmego Alexa Alanko od podium dzieliły zaledwie cztery punkty.

Diego Caverzasi / zdjęcie: Roger Wanke

Publiczności przypomniał się natomiast Max Fredriksson, który wykonał niesamowity i bardzo techniczny przejazd, dzięki czemu szybko objął prowadzenie. Pokazując takie triki jak double tailwhip na stepupie, truck driver z dropa czy flip whip na największej hopie mógł w spokoju obserwować rozwój wydarzeń. Do tego stopnia, że odpuścił dwa kolejne przejazdy i ostatecznie zajął drugie miejsce.

Max Fredriksson / zdjęcie: Bartek Woliński

Gdy na starcie pojawił się Dawid Godziek publiczność oszalała po raz pierwszy. Jego najlepszy przejazd składał się z takich trików jak frontflip barspin to no hand, tailwhip z dropa, twister no hander czy cashroll z barspinem, ostatecznie dał mu aż 95pkt i zwycięstwo w imprezie. Z kolei dalszy przebieg imprezy sprawił, że na sam koniec mógł wykonać zwycięski przejazd dla publiczności.

Dawid Godziek / zdjęcie: Bartek Woliński

To niesamowite uczucie wygrać przed własną publicznością! Dziękuję wszystkim za doping, jestem szczęśliwy i bardzo zadowolony z tego, co udało mi się zaprezentować podczas zawodów.

– Dawid Godziek
Szymon Godziek / zdjęcie: Bartek Woliński

Podium uzupełnił starszy z braci Godziek, Szymon. Jego niesamowity powrót do zawodów slopestyle odbył się przed tygodniem podczas Red Bull Copenride, a w Katowicach tylko potwierdził, że jest w mistrzowskiej formie. Przejazd złożony z takich sztuczek jak 720 cork, backflip superman seatgrab czy double backflip sprawił, że rzutem na taśmę wskoczył na trzecie miejsce, spychając z niego Nicholi’ego Rogatkina.

Dawid i Szymon Godziek / zdjęcie: Bartek Woliński

To było moje marzenie, żeby razem z Dawidem stanąć na podium Pucharu Świata w Slopestyle’u. Cieszę się, że ta impreza się udała, że wszyscy zawodnicy mogli zaprezentować swoje przejazdy. Mam nadzieję, że udało nam się zaszczepić wśród kibiców miłość do naszej dyscypliny. Każde takie zawody mega mnie motywują do pracy, więc mam nadzieję, że wkrótce znów staniemy z bratem na podium!

– Szymon Godziek

Ostateczne wyniki Red Bull Roof Ride 2021:

  1. Dawid Godziek (Polska) – 95pkt
  2. Max Fredriksson (Szwecja) – 90
  3. Szymon Godziek (Polska) – 89.83
  4. Nicholi Rogatkin (USA) – 89.66
  5. Griffin Paulson (Kanada) – 89.50
  6. Tom Isted (Wielka Brytania) – 88.00
  7. Diego Caverzasi (Włochy) – 87.00
  8. Alex Alanko (Szwecja) – 85.00
  9. Thomas Genon (Belgia) – 80.33
  10. Sam Pilgrim (Wielka Brytania) – 79.33
  11. Paul Courdec (Francja) – 49.33
  12. Viktor Douhan (Szwecja) – 45.66
Podium Red Bull Roof Ride 2021: 2. Max Fredriksson, 1. Dawid Godziek, 3. Szymon Godziek / zdjęcie: Bartek Woliński

Best Trick

Tuż po finałach przyszła pora na najlepszą sztuczkę. W trakcie kilkudziesięciominutowego jamu zawodnicy mieli dowolność w wyborze przeszkody, na której mieli pokazać coś specjalnego. W tym momencie oczekiwania były bardzo wysokie, a w kuluarach krążyły informacje o naprawdę ciekawych i przełomowych sztuczkach. Niestety ponownie do głosu doszła pogoda, a konkretnie słońce. Przez cały dzień słońce przeplatało się z chmurami, a na best trick zrobiło się praktycznie bezchmurnie. Niestety oznaczało to, że słońce świeci idealnie w twarz zawodnikom pokonującym ogromne przeszkody i z całą pewnością bardzo utrudniło to im pokazanie pełni możliwości.

Ostatecznie najlepszym trikiem imprezy wybrany został twister na największej hopie, którego wykonawcą był Nicholi Rogatkin.

Zwycięzca Best Trick: Nicholi Rogatkin / zdjęcie: Bartek Woliński

Wrażenia

Pierwsza w historii taka impreza w Polsce i od razu było grubo! Trasa na żywo robiła naprawdę konkretne wrażenie, a dodatkowo, świetnym pomysłem było umieszczenie jej pierwszej części na dachu tuż obok Spodka. Dzięki temu, z pozoru normalnej wielkości drop robił ogromne wrażenie, gdy tylko na nim się stało, a co dopiero jak trzeba było go skoczyć. Ta głębia, wysokość i ogrom przestrzeni przytłaczał nie tylko widzów, ale robił też ogromne wrażenie na zawodnikach.

Sam poziom jazdy był bardzo wysoki. Zawodnicy dawali z siebie wszystko i pokazywali, że bardzo ciężko przepracowali okres zimowy. Ostatecznie Dawid z Szymonem okazali się bardzo niegościnni dla swoich rywali, ale to tylko pokazuje jak dobrzy są w tej chwili nasi rodacy. Trochę tylko szkoda, że do finałów nie udało się dostać innym naszym rodakom, ale dzięki temu chłopaki będą mieli motywację do jeszcze cięższej pracy, która z pewnością przyniesie oczekiwane efekty.

Oglądanie zmagań zawodników na takiej trasie było dużym przeżyciem samym w sobie, a ja tylko mam nadzieję, że nie będzie to jednorazowy wyskok, ale że Red Bull Roof Ride stanie się cykliczną imprezą i sprawi, że nasza lokalna scena dirtowa rozwinie się jeszcze bardziej.

– Tomasz Profic, 43RIDE

Replay

Finały
Best Trick