Odkąd pamiętam przyjeżdżała na zawody razem ze Sławkiem. Spokojna, ale potrafiąca dopiąć wszystkie sprawy organizacyjne i jeszcze wesprzeć Sławka przed startem. Jak z perspektywy Agaty Ćwiżewicz – narzeczonej Sławka Łukasika – wygląda przygotowanie do zawodów DH i enduro? Przekonajmy się!

Zdjęcie: Kuba Gzela

Justyna John, 43RIDE: Cześć Agata. Ile to już lat, odkąd jeździsz razem ze Sławkiem na zawody?

Agata Ćwiżewicz: Cześć, hmm… myślę, że około 10.

Jak to się stało, że z partnerki stałaś się także menadżerką Sławka?

Nie nazwałabym siebie menadżerką. Staram się ogarniać jak najwięcej spraw związanych z życiem sportowym Sławka. Wyszło to dosyć naturalnie, przejęłam całą stronę organizacyjną. Teraz zajmuję się większą częścią jego wyjazdów, ogarnianiem papierów itp.

Zdjęcie: Ewa Kania

Czym zajmujesz się zawodowo?

Obecnie pracuję w firmie Arka Perina i Justyny Szczepańskiej, zajmuję się wszystkim co akurat potrzebne, m.in cały sezon spędzam w Bike Parku Czarna Góra, ogarniam część spraw sklepowych oraz obozy dla dzieciaków.

Jak wygląda Wasz typowy dzień treningowy Sławka?

Sławek wstaje wcześnie rano, ja trochę po nim. Zazwyczaj wita mnie świeżą kawką i później koło 10/11 leci na trening. Ja w tym czasie ogarniam sprawy przyziemne. Po treningu Sławek je szybki obiad i w zależności od cyklu treningowego działa dalej. W okresie jesienno-zimowym dzień lub dwa w tygodniu shuttle’uję go na pobliskich miejscówkach.

A w dniach poza treningami? Macie całkowite odcięcie od sportu i tematyki rowerowej, czy cały Wasz świat kręci się wokół rowerów?

Plan treningowy Sławka nie przewiduje za dużo przerw. Nie da się też ukryć, że całe nasze życie opiera się na tej tematyce. Oprócz samych treningów jest oczywiście masa rzeczy do zrobienia, żeby przygotować wszystko do sezonu, a później w trakcie żyjemy od wyjazdu do wyjazdu starając się to wszystko dobrze spiąć.

Jakie emocje towarzyszą Ci przed startami Sławka, w trakcie zawodów i już po?

Muszę przyznać, że im jestem starsza, tym jest to dla mnie trudniejsze. Kiedyś jego starty to była świetna zabawa, spotkania ze znajomymi. Był też oczywiście stres, ale związany tylko z samym przejazdem mierzonym. Teraz jest to dla mnie o wiele bardziej stresujące, nigdy nie wiemy czy wszystko pójdzie “gładko”. W związku z tym, że nie mogę teraz być na każdych zawodach dochodzi do tego element dodatkowy w postaci rozłąki i tego, że już nic nie jest zależne ode mnie. Sławek jest zdany na siebie i w sytuacjach awaryjnych jest mu po prostu ciężej samemu. Przed zawodami martwię się, czy na pewno wszystko załatwiłam, noclegi, zapisy, dodatkowe dokumenty związane z obecną pandemią. W trakcie, to oczywiście stres o jego zdrowie przede wszystkim, ale również o spełnienie jego ambicji. Bardzo nie lubię kiedy coś mu nie wyjdzie, szczególnie jeśli jest to jakiś defekt sprzętu w trakcie zawodów, a w tym roku tego nie brakowało. Po zawodach w zależności od wyniku pozostaje mi albo tylko się cieszyć, albo pocieszać :) 

W tym roku Sławek szturmem wdał się na światową scenę enduro. Jak w związku z tym zmieniły się Twoje zadania? W końcu Sławek nie jest zawodnikiem teamowym i ktoś musi załatwiać wszystkie sprawy organizacyjne.

Dla mnie nie zmieniły się jakoś szczególnie. Ten rok był zdecydowanie inny ze względu na duże problemy z obostrzeniami COVID’owymi. Musiałam ciągle sprawdzać sytuację w krajach, do których podróżował Sławek oraz śledzić update’y organizatorów zawodów, bo prawie na każdym EWS’ie były inne zasady. Musiałam też trochę więcej czasu spędzić na odpisywaniu na maile i wiadomości na instagramie, ale akurat na to nie powinnam narzekać. Cieszę się, że Sławek tak się rozwinął.

Jak radzisz sobie w sytuacjach kryzysów Sławka wynikających z niepowodzeń czy kontuzji?

W takich momentach staram się być podporą. Nie pokazuję słabości, nie ubolewam. Staram się przejść do porządku dziennego i w przypadku kontuzji jak najszybciej szukać pomocy u specjalistów. Jeśli chodzi o porażki, to szybko przekonuję Sławka, że musi działać dalej na wysokich obrotach, bo to nieunikniony element sportu.

Zdjęcie: Kuba Gzela

A sukcesy? Świętujecie, czy szybko przechodzicie nad nimi do porządku dziennego?

Szczerze mówiąc, raczej przechodzimy do porządku dziennego. Oczywiście cieszymy się, ale nie świętujemy jakoś specjalnie. Chyba, że jesteśmy we Włoszech, wtedy dużo jemy!

Macie już wstępne plany na następny sezon i jaka będzie Twoja rola w startach Sławka w 2022 roku?

Plany już są. Teraz jeszcze oczywiście tajne przez poufne. Ciężko w tym momencie mówić, jak będzie wyglądała moja rola w następnym sezonie, być może będę tylko kibicem no i oczywiście pozostanę organizatorką życia domowego :)

Zdjęcie: Monika Marcinkowska

Dziękuję za wywiad i życzę Wam wspólnych sukcesów!

Poczynania Sławka możecie śledzić na: