Nadeszła jesień, więc najwyższy czas podsumować sezon użytkowania krótkiego zestawu damskiej odzieży rowerowej od marki Leatt, czyli zestawu MTB 2.0.

Przypomnę, że w skład zestawu wchodzą: koszulka z krótkim rękawem, koszulka z długim rękawem, krótkie szorty, rękawiczki oraz lekka kurtka. Z pierwszym wrażeniem możecie zapoznać się w tym miejscu.

Za nami dziwny sezon, pełen deszczowych dni na przemian z upałami powyżej 40 stopni. To oznacza tylko jedno – możliwość porządnego sprawdzenia elementów odzieży Leatta zestawionych ze sobą w różnych konfiguracjach.

Jersey Leatt MTB 2.0

Zacznijmy od koszulki z krótkim rękawem. Koszulka MTB 2.0 uszyta jest z tkaniny przypominającej bawełnę, natomiast na plecach wszyto panel z rozciągliwego materiału o nazwie Moisture Cool. Według producenta tkanina Moisture Cool gwarantuje bardzo dużą przewiewność oraz duży komfort użytkowania. Jak dla mnie cała koszulka uszyta jest z jednego materiału – mięsistego, raczej śliskiego w odczuciu i niespecjalnie przewiewnego. Koszulki używałam w różnych temperaturach, łącznie z upałami i jest idealna w dni z temperaturami w granicy komfortu termicznego – w upały nie radzi sobie za dobrze z przewiewnością. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że krój, dzięki taliowaniu, jest z tych bardziej dopasowanych, więc to też będzie miało wpływ na końcowy komfort jazdy w wysokich temperaturach.

Nie potwierdziły się moje obawy dotyczące zniszczenia podczas prania aplikacji znajdującej się na piersiach – jest w takim samym stanie, jak na początku użytkowania, natomiast materiał w dziwny sposób uległ zmechaceniu. Nie są to pęczki, a małe „kłaczki”, które widać z bliskiej odległości. W mojej opinii koszulka mogłaby być nieco dłuższa, ale ogólnie dobrze sprawowała się zarówno podczas lokalnych jazdek na górce, jak i dłuższych wypadów w górskim terenie. Czy będę jeszcze z niej korzystać w przyszłym sezonie? Pewnie tak, bo mimo wszystko przekonuje mnie miękkość użytego materiału i  komfort jazdy w temperaturach mniej więcej do 25 stopni.

Z koszulkami z długim rękawem sprawa wygląda zdecydowanie lepiej. Materiał po sezonie jazdy i wielu praniach jest w stanie idealnym. Lubię w nim to, że jest miły w dotyku i nie drapie skóry. Dużym plusem koszulki jest możliwość zmieszczenia pod rękawami ochraniaczy na łokcie – materiał jest na tyle rozciągliwy, że nie powoduje pękania szwów w miejscu ochraniacza, a jedynie naciągniecie nitek. Nie ma też dziur w miejscach szwów w samym materiale. Nadal nie jestem zadowolona z długości koszulek – wołałabym kilka cm dłuższy materiał, szczególnie na plecach, za to finalnie zbyt krótkie rękawy nie przeszkadzały mi. Podwijam rękawy podczas jazdy, co jest o tyle ciekawe, że już koszulki typu ¾ nie zdają u mnie egzaminu i taka długość wyjściowa mnie denerwuje (i weź tu dogódź kobiecie ;) ). Zdecydowanie częściej do codziennego użytkowania wybierałam wersję kolorystyczną zieloną (inna sprawa, że w czerwono-granatowej jeździ nasza lokalna Agatka, więc bywało, że na Kazurce wyglądałyśmy identycznie w takich samych kolorystycznych zestawach od Leatta). Dla mnie koszulka z długim rękawem MTB 2.0 jest najlepszym wyborem do jazdy w chłodniejsze dni  – używałam jej: samodzielnie, z ochraniaczami na łokcie pod rękawami, z buzerem na wierzchu, pod kurtką – we wszystkich konfiguracjach sprawdza się świetnie. Gdyby była te kilka cm dłuższa, to byłby ideał do jazdy w chłodniejsze dni, niemniej jestem pewna, że jesienią i wiosną chętnie będę nadal z nich korzystała.

Krótkie spodenki Leatt MTB 2.0

Szorty 2.0. były najczęściej wykorzystywanym przez mnie elementem zestawu – lekkie, wygodne i przewiewne, sprawiały, że korzystałam z nich nie tylko podczas jazdy na rowerze, ale też do chodzenia. Chociaż z tym chodzeniem w nich na co dzień trzeba pamiętać, że wizualnie „kuperek” wynikający z niezbyt trafnego kroju na pupie nie wygląda estetycznie. Wystarczy założyć spodenki do dłuższej bluzy i problem (wizualnie) znika. Lubię w nich wszystko poza krojem górnej części. Pojemne kieszenie mieszczą drobiazgi przydatne podczas jazdy: telefon, chusteczki, czy klucze. Materiał jest rozciągliwy i cienki, ale jednocześnie wytrzymały, co sprawia, że szorty są bardzo wygodne podczas jazdy w wysokich temperaturach. Macie w planach całodzienną wycieczkę rowerową albo jazdę na prostych single trackach? W takim razie spodenki 2.0 będą idealne.

Nie podoba mi się sposób, w jaki uszyto spodenki w górnej części – jak zaznaczałam w pierwszym wrażeniu, spodenki nie są głębokie, więc wymagają wzięcia rozmiaru większego i dopasowania szerokości obwodu pasa rzepami. Przez to pojawiają nam się nieestetycznie zmarszczenia pod paskiem i ten nieszczęsny „kuperek”, który nie przeszkadza w jeździe, ale wizualnie wygląda źle. Życzyłabym sobie podwyższenia stanu spodni o kilka cm i zaprojektowania szwów na pupie nie na półokrągło, jak obecnie, a zrobienia normalnego szwa jak w zwykłych spodniach. Tym bardziej, że i tak mamy tu szew przechodzący przez środek pupy, więc nie widzę sensu udziwniania. Długość nogawek przy moim wzroście jest optymalna – materiał nachodzi o kilka cm na ochraniacze na kolana i na zawija się pod nimi. Obecnie, z uwagi na panująca aurę, szorty powędrowały na dno szafy, ale od wiosny, ze względu na ich uniwersalność, czeka je intensywne użytkowanie.

Rękawiczki Leatt MTB 1.0

Rękawiczki nie są moim zdaniem mocną stroną kolekcji – idealnie sprawdzają się do zwykłej jazdy po bułki i z powrotem lub wycieczek w lżejszym terenie, ale raczej do rzadszego prania niż intensywnej eksploatacji. Zacznijmy od plusów – lekki i przewiewny materiał w części wierzchniej daje duży komfort jazdy nawet przy wysokich temperaturach. Użyty od strony dłoniowej mięsisty materiał a la cienki zamsz jest przyjemny w dotyku, nie robią się w nim dziury, a struktura zapewnia dobry chwyt gripa. Trzeba jednak zaznaczyć, że rękawiczki rozciągają się na stałe, więc po jednej jeździe macie trochę większy rozmiar niż zamawiałyście. Brakuje mi rzepa do regulacji szerokości – wtedy problem rozciągnięcia nie byłby aż tak odczuwalny. W poprzednim artykule opisywałam już przeboje z rozmiarówką i moje XS nie jest już XSką. Mam porozciąganą część dłoniową, a z materiału na palcach wychodzą nitki. Uważam, że przy codziennym używaniu tych rękawiczek, nie wytrzymałyby całego sezonu rowerowego. Co jest o tyle smutne, że wizualnie rękawiczki bardzo mi się podobają i dobrze mi się z nich jeździ. Pomimo obaw o zawijanie się materiału i powodowanie odcisków, nic takiego nie miało miejsca. Czułam komfort nawet w największe upały i z przyjemnością korzystałam z tych rękawiczek podczas wycieczek enduro czy codziennej jazdy na Kazurce. Ale wiem, że mogłyby być lepsze. Pełna nadziei czekam więc na kolejne modele rękawiczek skierowane do kobiet. Swój ideał na niższe temperatury już znalazłam, czas na świętego Graala wśród lekkich modeli.

Kurtka Leatt MTB 2.0

Na koniec zostawiłam wisienkę na torcie, czyli lekką wodoodporną kurtkę o parametrach: wodoodporność 5.000mm, oddychalność 5.000g/m². Nasze tegoroczne rowerowe wakacje w Livigno i Serfaus upłynęły pod znakiem zimna i bagna, więc kurtka nie dość, że była narażona na opady i zabrudzenia, to jeszcze na częste pranie i suszenie w suszarce bębnowej. Niestety, zamiast profesjonalnego płynu do prania odzieży technicznej, musiałam uprać kurtkę w zwykłym płynnym mydle i szybko wysuszyć. W tym miejscu zaznaczę, że producent nie zaleca takiego suszenia (konsultowaliśmy przed praniem z przedstawicielem Leatta), więc użycie suszarki odbyło się na własną odpowiedzialność, ale nie mieliśmy wyboru. Klejenie szwów nie puściło, materiał nie uległ zniszczeniu, nie stracił też właściwości wodoodpornych. Niemniej nie róbcie tego i my też kolejny raz nie będziemy. Podczas używania kurtki, większe zabrudzenia ścierałam mokrą ściereczką, a większe, wymagające prania, były traktowane zestawem do odzieży z NikWaxa, którego używam od lat.

Wygodnym rozwiązaniem okazał się pasek z napem znajdujący się w połowie długości zamka, który pomimo rozpiętej kurtki trzyma jej poły w ryzach. Często z niego korzystam, zarówno jeżdżąc na rowerze, jak i używając kurtki podczas codziennych aktywności na świeżym powietrzu. Ciekawym patentem jest umieszczenie na kapturze magnesu, który: po pierwsze pozwala na jego estetyczne zwinięcie, a po drugie, jeśli umieścicie drugi magnes na kasku, sprawi, że nałożony na kask kaptur nie będzie się przesuwał i ochroni Waszą głowę przed deszczem. Umieszczona na piersi koszulka jest całkiem pojemna, więc zmieścicie nie tylko telefon czy klucze, ale też np. mapę.

Kurtkę nosiłam także pod buzerem, co naraża odzież na wytarcia na barkach. Pomimo tego jest jak nowa, nie nosi śladów użytkowania – ani na materiale ani na szwach. Lubię w niej jeździć, bo jest szeroka i przewiewna, chociaż muszę zaznaczyć, że założona na zwykłą bluzę podwija się podczas jazdy. Z koszulką wykonaną z materiału technicznego pod spodem (jersey, termo itp.) już tak bardzo się nie podwija. Materiał faktycznie jest oddychający – przy jeździe w zapiętej kurtce nie czułam się jak w saunie. Podoba mi się też, że jest na tyle cienka i miękka, że przy nagłym wzroście temperatury, można ją zdjąć, zawiązać na kierownicy i jechać dalej.

W obecnej chwili nie wyobrażam sobie wyjazdu rowerowego bez zabrania ze sobą kurtki MTB 2.0.

O marce Leatt

Leatt® oferuje produkty praktycznie do każdego sportu akcji. Ochraniacz karku Leatt-Brace® jest wielokrotnie nagradzanym produktem, a w połączeniu z kaskiem fullface oferuje świetne zabezpieczenie przed złamaniami odcinków szyjnych kręgosłupa. Został zaprojektowany dla użytkowników motorów, rowerów, pojazdów ATV, skuterów śnieżnych i wszelkich innych pojazdów wymagających kasku na głowie.

Oficjalna strona: leatt.com
Dystrybucja:
olekmotocykle.pl
Media:
facebook, instagram, youtube, twitter