Zaraz po powrocie zapytaliśmy Juniorów z ekipy GoRide Racing Team o wrażenia po kolejnej edycji iXS Pucharu Europy, który tym razem odbył się Kranjskiej Gorze. Oto co udało się nam od nich dowiedzieć:

Kriss Kaczmarczyk, Alex KaszyckiGoRide Racing Team:

Naszym kolejnym, zagranicznym startem była druga runda Pucharu Europy, odbywająca się w niedużej, słoweńskiej miejscowości Kranjska Gora. To małe miasteczko od samego przyjazdu zaskoczyło nas pięknymi, górskimi widokami, zupełnie innymi niż w Mariborze oraz pyszną pizzą :D.

W piątek rano ciężko było nam wstać na zapisy i trackwalk, gdyż byliśmy bardzo zmęczeni po podróży (z Krakowa mieliśmy do przejechania 850 km), którą zakończyliśmy dość późną i obfitą kolacją. Mimo wszystkich przeciwności losu, wstaliśmy z łóżek i już całkiem żwawym krokiem ruszyliśmy pod wyciąg. Po 10 minutach stania w kolejce do zapisów (szło bardzo sprawnie, a i zawodników nie było jeszcze zbyt wielu) poszliśmy na obejście trasy. Przed wyjazdem oglądaliśmy dużo helmet cam’ów, przez co mniej więcej wiedzieliśmy czego się spodziewać. Mimo to już pierwszy element na trasie bardzo nas zaskoczył. Na trasie w Kranjskiej nie ma czasu na jakąś luźną rozgrzewkę. Od samego początku zaczyna się ostra walka, bardzo stroma łupanka po korzeniach. Naprawdę już dawno tak długo nie rozkminialiśmy tak wielu zróżnicowanych elementów. Po track walk’u wiedzieliśmy jedno – trasa mimo że niezbyt długa, jest naprawdę trudna i nie będzie wybaczać żadnych błędów.


Na treningi ruszyliśmy bardzo zmotywowani, ale również nieco onieśmieleni. Pierwsze zjazdy szły bardzo spokojnie, powoli wjeżdżaliśmy się w zaplanowane wcześniej linie szukając na nich jak największej prędkości, która miała nam zapewnić w niedziele dobre miejsca. Taki był plan, ale osobiście w piątek jeździło mi się beznadziejnie. W ogóle nie mogłem złapać odpowiedniej płynności ani tym bardziej prędkości. Zadowolony byłem dopiero po siódmym zjeździe, zaliczyłem więc jeszcze kolejne trzy, aby jeszcze co nieco polepszyć i dopiero wtedy zakończyłem swój trening.



Przed sobotą zdecydowanie lepiej się wyspaliśmy i po śniadaniu, z bojowym nastawieniem, ruszyliśmy na treningi! Już od pierwszego zjazdu dobrze mi się cisnęło, dawno nie miałem takiej formy już na pierwszym zjeździe! Wiedziałem, że jest to bardzo dobry znak przed seeding run’em. Mimo tego przejazd mierzony postanowiłem pojechać bardzo „na spokojnie”, aby było płynnie i pewnie.  Tak też zrobiłem i mimo, że na całej trasie włożyłem może ze 4 korby, a niektóre sekcje jechałem wolniej niż na treningach, to uplasowałem się na 15 miejscu w U19. Wiedziałem, że nie jest źle i że mam spory zapas mocy, więc jeśli tylko następnego dnia pójdzie wszystko zgodnie z planem, to mogę trochę namieszać ;). Wieczorem, żeby się wyczilować skoczyliśmy sporą ekipą nad górskie jeziorko. Oczywiście nie skończyło się na zupełnym relaksie tylko na skokach z wieżyczki do wody…

Niedziela – RACE DAY
Już od samego rana czułem, że się mocno stresuję i denerwuję przed moim popołudniowym startem. Miałem jednak nadzieję, że pierwsze treningowe przejazdy mnie wyluzują. Niestety tylko jeszcze bardziej zagrały mi na nerwach – kompletnie nic mi nie siedziało. Dopiero ostatni, czwarty zjazd poszedł w miarę tak jak chciałem. Przed najważniejszym przejazdem tego weekend’u postanowiłem, że przejadę się dwa razy bocznymi, łatwymi traskami. To była bardzo dobra decyzja, dzięki której dobrze się rozgrzałem i złapałem luz przed startem. Jadąc na przejazd finałowy słuchałem muzyki na słuchawkach i bardzo się nakręcałem, żeby zjechać jak szybko tylko się da.

 

Niestety zaraz po starcie popełniłem spory błąd wypadając z linii. Potem chcąc nadrobić stracony czas kolejny błąd i zatrzymałem się na drzewie, tracąc całą prędkość przed najszybszym i najbardziej płaskim elementem na trasie. Reszta szła całkiem dobrze do momentu w którym wypięła mi się noga, przez co wyleciałem z trasy. Mimo tego, gdy dotarłem na metę mogłem być zadowolony, bo wskoczyłem na hot seat. Wkurzać  zacząłem się dopiero, kiedy zaczęli objeżdżać mnie inni zawodnicy, a ja zacząłem się zastanawiać ile tak naprawdę czasu straciłem. Ostatecznie uplasowałem się na ósmej pozycji.

Mój team’owy kumpel Alex startował w kat. U17. Cały weekend razem trenowaliśmy podpowiadając sobie nawzajem różne linie i transfery. Możliwe, że nieco z tym przekombinowaliśmy bo Alex również kilkukrotnie wypadł ze swoich wcześniej obranych linii i był dość niezadowolony ze swojego przejazdu. Ostateczne zajął 22 pozycję w kat. U17.

Niestety, taki jest racing – nieprzewidywalny. Ale przez to jest taki super!

Mimo niezadowalającego mnie wyniku uważam, że był to świetny weekend spędzony na rowerze w kozackiej miejscówce. Dużo wyniosłem z tego startu: aby przede wszystkim nie napalać się na wynik i nie porównywać się aż tak bardzo do innych zawodnikach na treningach!

A już za dwa tygodnie rewanż we Włoszech. To będzie również trzeci IXS w tym roku, więc może do trzech razy sztuka?

__________________________
Oficjalna strona: ixsdownhillcup.com
Pełne wyniki: racement.com
Zdjęcia: Jacek Słonik Kaczmarczyk