Połowa sezonu to dobry czas na podsumowania i dalsze plany. Zapytaliśmy managera HR Racing Teamu Szymona Skowrońskiego co u nich słychać i jak ocenia dotychczasowe wyniki.

Zbigniew Nowicki, 43RIDE: Cześć Szymon! Jesteśmy w połowie sezonu, wasz team ma za sobą blisko połowę startów z zaplanowanego kalendarza, co u was, jakie wrażenia, przemyślenia?

Szymon Skowroński, HR Racing Team: Szczerze? jest świetnie. W środku naszego teamu panuje naprawdę dobra atmosfera. Zmiany, które wprowadziliśmy w tym roku, oraz nowe osoby zaproszone do współpracy okazały się strzałem w dziesiątkę. Nigdy w zespole nie było tak dobrego vibe-u, ale myślę, że to głownie dlatego, że wszyscy – zawodnicy, mechanicy, trenerzy, po prostu kochamy razem jeździć i robimy to często miedzy wyścigami. Żeby tworzyć zespół w trakcie wyścigów musimy się dobrze dogadywać w czasie wolnym i tak właśnie jest. 

Brzmi dobrze, jednak cykl Pucharu Świata to poważna sprawa. Jak oceniasz wasze wyniki na ten moment?

Wyniki są adekwatne do możliwości pakietu jakim dysponujemy. Poziom zespołów i zawodników w tym roku gigantycznie wzrósł, juniorki i juniorzy tak naprawdę są tak samo szybcy lub momentami szybsi od zawodników i zawodniczek elity więc dostać się do finału to nie lada wyczyn. Tym bardziej wyniki Amelii Dudek (która praktycznie jest jedną z dwóch dziewczyn z top 10 nie jeżdżącą dla fabryki), czy Mikołaja i Kacpra (którzy mimo debiutu w tym roku i jednak nadal pół prywatnego życia), meldują się w okolicach top 50 i podchodzą do walki bez kompleksów, jest dla nas na tą chwile wielce satysfakcjonująca.

Pomijając aspekt finansowy, teamy UCI nigdy nie są tylko juniorskie. Zawsze w składzie jest jeden lub kilku czynnych zawodników elity z wieloletnim stażem na powtarzających się trasach i transfer wiedzy na temat linii, setupu czy nawet taktyki nie jest rzeczą naturalną. My nad naszą prędkością pracujemy sami od podstaw i tutaj musimy upatrywać straty sekund . Wiemy dlaczego i gdzie tracimy. Analizujemy błędy i wyciągamy wnioski. 

Jak w takim razie oceniasz organizację eventów? Wiele się słyszy w środowisku, że UCI MTB World Series nie jest przyjaznym środowiskiem dla prywatnych teamów.

Faktycznie, słyszałem o tym, że jest tendencja by zmarginalizować udział prywatnych zawodników, ale myślę, że trzeba spojrzeć na problem od drugiej strony. Właściciel praw telewizyjnych planuje stworzyć z tego popularne, międzynarodowe widowisko i zacieśnia współpracę z zespołami zgłoszonymi jako teamy UCI – jako głównymi aktorami tego spektaklu, dążąc do jak największej profesjonalizacji tego sportu. Myślę jednak, że zespoły z „drugiego szeregu ” jak nasz, nie mają się czego obawiać. Natomiast może zdarzyć się sytuacja, że uczestnictwo w zawodach jako typowy prywaciarz bez żadnego wsparcia może być coraz trudniejsze. Będą też rosły koszty tego sportu – już teraz są niemałe. Dla nas dużym krokiem naprzód było zacieśnienie współpracy z Polskim Związkiem Kolarskim, a konkretnie dyrektorem Markiem Rutkiewiczem i panią Agnieszką Smolińską. Wsparcie administracyjne i pomoc w organizacji oficjalnych spraw z delegatami UCI pozwala nam spać spokojnie i ułatwia mocno operowanie na miejscu.

Jesteście dość unikatowym zjawiskiem w naszym kraju – nie ma chyba zespołu, który zalicza wszystkie edycje Pucharu Świata DH. Jak zatem kształtują się wasze relacje ze sponsorami? Czy w ogóle jest realne, żeby finansować starty na tym poziomie tylko z pieniędzy pozyskanych od firm?

Hm… wierzę że tak, ale my nie jesteśmy jeszcze w tym momencie. Gdyby jednak nie wsparcie naszych dwóch głównych strategicznych sponsorów – firm Motul Polska i Farbyonline.eu nasze starty na takim poziomie nie byłyby możliwe. Przedsięwzięcie to jest jednak nadal balansem na linie i gdyby nie cierpliwość firm z nami współpracujących oraz duże wsparcie rodziców dla samych zawodników nasz sezon byłby dużo bardziej skomplikowany. 

Czy możesz powiedzieć coś na temat kosztów?

Za wcześnie rozmawiać o kosztach pełnego sezonu, ale już teraz wiemy, że będzie to kwota sześciocyfrowa. 

Jak oceniasz polską scenę zjazdową? 

Dobrze, bardzo dobrze, choć rzadko mamy z nią bezpośredni kontakt. Uważam jednak, że polskie kolarstwo grawitacyjne ma potencjał. Fajnie byłoby oglądać większą ilość naszych zawodników choćby w Czechach, Słowacji lub w Niemczech, gdzie można zacząć poważniejsze ściganie. Polecam zwrócić uwagę na team BSR Downhill. Oprócz już znanych i szybkich Jana Pająka i Mikołaja Śliwki, mają obecnie mocnego juniora – Igora Franka oraz dwóch bardzo szybkich juniorów młodszych – Szymona Niedzielę i Marata Harazimowicza. O tych gościach jeszcze usłyszymy.

Dziękuje i powodzenia w dalszej części sezonu! 

Dziękuję! 

Śledźcie poczynania HR Racing Team na: