Wielkimi krokami zbliża się czas rozstania z jednym z bardziej kontrowersyjnych na polskim (i nie tylko) rynku rowerów – Marinem Wolf Ridge 8. No więc, Marianku, jak nam razem było przez ostatnie pół roku?

Marin Wolf Ridge 8 w szwajcarskim Bike Kingdom Lenzerheide.

Jak opisywaliśmy w pierwszym wrażeniu, polski dystrybutor zapewnił nam możliwość porządnego przetestowania modelu Wolf Ridge 8 w rozmiarze M. Wydawać by się mogło, że dla użytkowniczki mierzącej zaledwie 165 cm wzrostu, rower na 29” kołach z ramą w rozmiarze M będzie niemożliwy do okiełznania. Otóż.. niekoniecznie.

Marin Wolf Ridge 8 / zdjęcie: Marek Chabros

W górę

Zacznijmy od początku, czyli od podjazdów. Zastosowany w modelu Wolf Ridge 8 system zawieszenia na pierwszy rzut oka wydaje się dziwny – jakiś damper, jakaś płetwa, jakiś czerwony guziczek i coś w środku. Kilkukrotnie zaczepiano mnie z pytaniem, czy to elektryk. Prawda jest taka, że Naild R3ACT – 2 Play opisywany jako „posiadający unikalną kinematykę, która minimalizuje potrzebę użycia tłumienia zwrotnego tworząc najbardziej responsywną i jednocześnie efektywną platformę na rynku,” w praktyce daje nam:

  • po 1. odczucie większego skoku niż mamy w rzeczywistości (coś jak zawieszenie zastosowane w Yeti – jak nie wierzycie, sprawdźcie sami, bo w obu przypadkach to działa),
  • po 2. usztywnienie zawieszenia podczas podjazdów i pedałowania.
Podjazdy… Zdjęcie: Marek Chabros

Pierwszą cechę opiszę szerzej w akapicie dotyczącym zjazdu, natomiast odnosząc się do drugiej – działa to tak, że podczas podjazdu albo napędzania na hopę, po jednym obrocie korby z fulla robi Wam się niemal sztywniak. Uwierzcie, że to bardzo przydatna funkcja pozwalająca na zniesienie znienawidzonego przeze mnie procesu podjeżdżania. Mamy więc pierwszy plus dla Mariana.

A czymże jest wspomniany wyżej czerwony guziczek? Służy do wyrównania ciśnienia w zawieszeniu, sygnalizując nam swoje działanie cichym syknięciem. Może ja jestem jakaś lewa, ale różnicy w pracy przed i po nie czuję..

Takie widoki dla #MarianSzkaradek nie były rzadkością.

Koła w rozmiarze 29” są moim małym prywatnym odkryciem i rozważam złożenie jednego, uniwersalnego roweru właśnie na 29”. Na podjazdach jest mi po prostu wygodniej i łatwiej, mniej się męczę i podjazd jako szybciej idzie. Natomiast muszę uczciwie przyznać, że właśnie przy podjeżdżaniu czułam najbardziej rozmiar ramy, bo minimalnie zbyt duża dla mnie Mka powodowała konieczność „wyciągnięcia” nad rowerem podczas siedzenia na siodełku, a tym samym ból w barkach, szyi i lędźwiach. Miewałam też problemy ze sterownością przy pokonywaniu węższych zakrętów pod górę, ale umówmy się – liczyłam się z tym i w idealnie dobranym rozmiarze S nie byłoby tego problemu.

W dół

Przejdźmy do kwestii zjazdów. Marianku, jak Ty pięknie radzisz sobie na trasach zjazdowych! Cała magia tego roweru dzieje się właśnie na trasach i szlakach prowadzących w dół, na których docenimy zarówno koło 29” jak i długość roweru. Czułe zawieszenie pięknie pokonuje wszelkie dołki, korzonki i kamyczki, a dzięki skomplikowanemu systemowi zawieszenia odczuwacie, jak już wspominałam powyżej, większy skok dampera niż macie w rzeczywistości. W praktyce wygląda to tak, że należy mieć z tyłu głowy konieczność dobrego ustawienia pracy dampera względem amortyzatora, żeby nagle się nie okazało, że wy chcecie coś zrobić ze swoim rowerem i z tyłu macie wrażenie dużego skoku, a przód już wam się domyka. Ja osobiście bardzo sobie to odczucie chwalę i gdyby ktoś zaopatrzył mnie w dwupółkę z przodu, nie czułabym różnicy między zjazdówką, a Marianem. No, może poza stromymi ściankami. Natomiast na tarasach typu flow płyniecie jak na kanapie i z każdym pokonanym na prędkości zakrętem i hopeczką Wasz uśmiech się powiększa.

W przypadku ścianek i innych stromizn należy mieć z tyłu głowy jedną ważną kwestię – kąt główki. Dobre poznanie zachowania roweru i pracy ciałem na nim jest tu kluczowe, bo stromy kąt główki nieco nam przeszkadza w bezproblemowym pokonaniu stromszego odcinka w dół. Chyba żadne z nas celowo nie zamierza fruwać przez kierownicę, bo może się to skończyć różnie. Wyjściem z sytuacji jest mocne wychylenie czterech liter za siodełko i jednoczesne mocniejsze niż zwykle przyciągnięcie przodu do siebie. W ten sposób przeniesiemy środek ciężkości do tyłu, odciążymy przód i zminimalizujemy ryzyko fikoła. Natomiast należy włożyć w tę pracę więcej wysiłku, niż przy rowerach z większym kątem główki.

Zdjęcie: Jakub Wosik

W powietrzu

Jak się natomiast sprawy mają podczas skoków? O, Kochani – to jest coś o co bym tego roweru w życiu nie podejrzewała. Mamy sobie na Kazoorze nasz mały airline, na którym są hopy. I w życiu, nigdy, przenigdy, nie pomyślałabym, że właśnie na takim rowerze, jak Wolf Ridge 8 bez zająknięcia zajmę się skakaniem nowych przeszkód. Ten rower po prostu sam skacze, wystarczy tylko włożyć minimalną siłę w pompowanie nóg i dociągnięcie przodu rękoma. Do tego jest stabilny i nie miota Wami na boki (no chyba, że chcecie – swego czasu pokazywałam Wam na insta filmik z lokalesem Barrym, który giął Mariankiem na prawo i lewo). Jednocześnie dobrze prowadzi się w bandach i wybacza wszystkie niedociągnięcia typu niedoloty, nagłe nerwowe ruchy wywołane obecnością pieszego na trasie itp.

Jeśli miałabym wskazać największe dla mnie zaskoczenie względem modelu Wolf Ridge 8, będzie to właśnie skoczność.

Zdjęcie: Jakub Wosik

Podsumowanie

Zapytacie pewnie, czy polecam Wam ten model. Otóż ja poproszę Was najpierw o zadanie sobie pytania, co zamierzacie na nim robić. Jeśli zamierzacie skupić się na trudniejszych trasach przypominających EWSowe odcinki – na dłuższą metę może Wam nie podpasować jego geometria, a konkretnie stroma główka. Natomiast jeśli szukacie w miarę wszechstronnego roweru, na którym zamierzacie zarówno staczać się równymi bikeparkowymi ścieżkami typu czarnogórski Milky Way albo inne flow liny a’la Petzen , od czasu do czasu zahaczając o dzikie ścieżki, na których Marian będzie miał okazję pokazać Wam, co jego zawieszenie ma do zaoferowania i przy okazji wiecie, że na trasie będzie latane – zdecydowanie nie będziecie zawiedzeni.

Zdjęcie: Marek Chabros

Pamiętajcie, że producent oferuje nam rower na karbonowej ramie, o którą jednak trzeba troszkę zadbać, wyposażony w kilka komponentów pod szyldem Marina, które absolutnie nie są złej jakości, ale docelowo można pomyśleć nad zamianą pod swoje preferencje. Ja widziałabym w tym rowerze karbonową kierownicę z niższym wznosem i koniecznie piankowe gripy (widzicie je w teście, bo od razu założyłam swoje ulubione ESI, ale kupując rower dostajecie zwykłe gumowe, które są miękkie ale to nie to samo). W testowanym przeze mnie egzemplarzu Marina Wolf Ridge 8 wszystkie komponenty poza gripami i pedałami (których w ogóle nie dostajecie przy zakupie) są seryjne. Ciekawa jestem, co Wy myślicie na temat takiej oryginalnej konstrukcji – napiszcie nam, czy wolicie standardowe, raczej nie wyróżniające się rowery, czy jesteście zwolennikami nietypowych rozwiązań.

Zdjęcie: Marek Chabros

Specyfikacja roweru

  • rama: Marin Wolf Ridge karbon, Naild R3ACT 2 Play 160mm
  • amortyzator przedni: Rock Shox Lyrik RC 29″ 160mm boost 51mm offset
  • amortyzator tylni: Rock Shox Monarch R DebonAir 200x57mm
  • korba: SRAM Descendant 32t
  • wkład suportu: SRAM GXP BB92
  • przerzutka: SRAM GX Eagle 12spd
  • manetka: SRAM GX Eagle 1×12
  • łańcuch: SRAM GX Eagle 12spd
  • kaseta: SRAM XG-1275 12spd 10-50t
  • hamulce: Shimano XT M8000 z tarczami 203/180mm
  • kierownica: Marin Mini Riser alu 780mm
  • chwyty: Marin Locking (na czas testu zmieniliśmy na ESI Chunky)
  • mostek: Marin 3D 45mm
  • stery: FSA No.42/ACB
  • sztyca: KS LEV SIO 150mm (w roz. S 120mm)
  • siodełko: WTB Volt Race
  • pedały: brak (na czas testu Shimano XT M8040)
  • koła: piasty Formula z obręczami Stan’s No Tubes Flow MK3 29″
  • opony: WTB Vigilante TCS Light Fast Rolling 29×2.3″ / WTB Breakout TCS Light Fast Rolling 29×2.3″
  • waga zmierzona: 14.5kg z pedałami
Zdjęcie: Marek Chabros

Geometria ramy

  • rozmiar ramy: S (160-168cm) / M (168-178cm) / L (178-188cm) / XL (188-193cm)
  • stack: 626.5 / 626.5 / 635.8 / 658.6mm
  • reach: 415 / 435 / 462.2 / 475.8mm
  • kąt główki: 66.5st
  • długość główki: 90 / 90 / 100 / 125mm
  • kąt rury podsiodłowej: 73.5st
  • długość rury podsiodłowej: 390 / 420 / 465 / 525mm
  • długość górnej rury: 575 / 595 / 620 / 637.5mm
  • wysokość suportu: 336mm
  • offset suportu: -37mm
  • długość tylnych widełek: 435mm
  • przekrok: 701 / 711 / 754 / 800mm
  • baza kół: 1155 / 1175 / 1206 / 1229mm

Rower Marin Wolf Ridge 8 można kupić w naszym sklepie shop.43ride.com – 23 999,99zł

Więcej informacji: Marin Wolf Ridge 8 2020

O marce Marin

W Marin, wierzymy, że życie jest lepsze z rowerem. Nasza marka narodziła się w kolarskiej mekce, jeździmy po tych samych ścieżkach i szlakach co rowery innych najlepszych na świecie marek. Po ponad 30 latach kontynuujemy z tą samą dziecięcą fantazją i fascynacją, która pchnęła nas kiedyś w świat rowerów. Naszą misją jest to abyś wsiadł na rower i chcemy mieć pewność, że będziesz się dobrze bawić. Dlatego dajemy ci duży wybór rowerów – od egzotycznych w pełni zawieszonych maszyn aż do miejskich połykaczy kilometrów. Nieważne czy jesteś hardkorowym zjazdowcem czy po prostu dojeżdżasz do pracy, jesteś taki jak my, więc chcemy się z Tobą przejechać.

Oficjalna strona: marinbikes.com
Media: facebook, instagram, youtube, vimeo