Moje pierwsze starcie z nową polską marką ubrań rowerowych TYGU zaczęłam chyba w dość pomyślnym momencie. Po pierwszych testach marka wprowadziła podobno wiele poprawek, które znacznie ulepszyły ich produkty. Oferta rozrasta się w zawrotnym tempie, a ceny bardzo kuszą! Mam przyjemnośc testować szorty Rover (model uniseks), rękawiczki z tej samej kolekcji oraz bluzkę z damskiej linii Eve. Nie byłam pewna, czy przekonam się do tak ostrego zestawienia kolorystycznego, ale kiedy okazało się jak pięknie komponuje się z moim kaskiem i ulubionymi okularami szybko go polubiłam.

Szorty Tygu Rover

Spodenki dedykowane do enduro to model z serii Rover. Ich najbardziej zaskakującą cechą jest to, że jest to model uniseks. Pasuje zarówno na kobiety jak i mężczyzn. Przyznaję, że byłam do tego nastawiona dość sceptycznie, pamiętając swoje nienajlepsze doświadczenia z noszeniem męskich spodni rowerowych. Te jednak leżą zaskakująco dobrze (choć nie perfekcyjnie, ale są naprawdę ok.). Duża swoboda w regulacji w pasie sprawia, że kobiece biodra się mieszczą, a jazda jest komfortowa.

 

Spodenki to model ¾ o dość szerokich nogawkach które bez problemu mieszczą ochraniacze. Cienki, ale wytrzymały materiał jest od wewnątrz dodatkowo podszyty siatką, a z tyłu wzmocniony jeszcze grubszym poliestrem. Zarówno z tyłu jak i z przodu oran na nogawkach znajdują się panele oddychające z siatki, a na szortach dodatkowo są wycięte dziurki wspomagające przepuszczalność.

Dużym plusem szortów są bardzo głębokie kieszenie. Wszystko co do nich wrzucimy trafia dość nisko na udo, ale dzięki temu w ogóle nie przeszkadza w pedałowaniu (nawet duży telefon). Worek prawej kieszeni wykonany jest z miękkiej polarowej tkaniny, domyślnie przeznaczony na telefon (bądź inne delikatne rzeczy), lewy worek kieszeni uszyty jest z siatki. Gumowane zamki kieszeni to fajny bajer, ale nie wiem czy konieczny w szortach nie dedykowanych na trudne, deszczowe warunki.

Za to absolutnie przesłodkim dodatkiem są końcówki zamków czyli mini gripy rowerowe, obok nich nikt chyba nie przejdzie obojętnie. Piękne i praktycznie, bo świetnie się je odpina w rękawiczkach.

Detale o których producenci rzadko myślą to pętelka do zawieszania spodenek, a także dodatkowy bajer w postaci gumowanych logo wewnątrz, które zapobiegają zjeżdżaniu szortów z tyłka. Szorty są bardzo dobrze przemyślane i odszyte. Ich jakość jest na naprawdę wysokim poziomie.

Pierwsze testy szortów wykonywałam w dość wysokich temperaturach i jedyną wadą okazało się poliestrowe wzmocnienie na pupie, które w ogóle nie przepuszcza powietrza przez co można się nabawić… odparzeń. Podobnie na niekorzyść w cieple działa podszewka z siatki (która nie wiem po co tam jest) oraz frotowe wnętrze prawej kieszeni, działające jak mini termoforek i moim zdaniem jest zupełnie niepotrzebnym bajerem (porysował sobie ktoś kiedyś telefon tkaniną z siatki? A co jeśli ktoś woli wozić telefon w lewej?). Problemy te jednak sprawdzę w niższych temperaturach, co opiszę we właściwym teście.

Koszulka Tygu Eve

Koszulka Eve to bardzo prosty model o raglanowych rękawach ¾. Posiadam rozmiar M, był on sugerowany dla mojego wzrostu (175 cm) na stronie producenta. Jest on dość obcisły, jeśli ktoś woli luźniejsze góry polecam wziąć rozmiar większy niż normalnie. Koszulka wykonana jest z niezwykle przyjemnej tkaniny (tak, poliester też może być przyjemny) rozciągliwej w wielu kierunkach. Tył oraz boki mają tkaninę o większej przepuszczalności i lepiej oddychają.

Nie ma tu żadnych dodatkowych bajerów, zamków, kieszonek itp. I moim zdaniem bardzo dobrze. Dzięki temu Eve jest super wygodna, nic się nie zepsuje, a kobieca kolorystyka spodoba się z pewnością wielu paniom, szczególnie tym które dość maja wszelkich odcieniu różów. Jak na tak zabudowany model sprawdziła się idealnie nawet w bardzo dużym upale, co wróży jej świetlaną przyszłość w mojej szafie :) Z pewnością będzie często zakładana na rower.

Przyznam że na żywo jest dużo ładniejsza i ma żywsze kolory niż na stronie producenta ;) oraz posiada cenę (149 zł) adekwatną do jakości. Dużym plusem jest fakt, że pasuje kolorystycznie do szortów mimo że są wykonane z zupełnie innej tkaniny. Nie pasujące odcienie tego samego koloru między szortami i koszulkami to częsty problem w ciuchach rowerowych (choć może tylko ja na to zwracam uwagę?). Koszulka Eve jest też produkowana w Polsce, co może być dodatkowym atutem.

Rękawiczki Tygu Rover

Rękawiczki z kolekcji Rover to dopełnienie kolorystyczne mojego zestawu. Na mnie pasuje rozmiar S, standardowo noszę M, a czasem nawet L (damskie kolekcje). Na szczęście model ten dostępny jest już od rozmiaru XS. Rękawiczki od wewnątrz podszyte są standardową sztuczną irchą z dodatkowymi wzmocnieniami w strategicznych miejscach – pomiędzy palcem wskazującym i kciukiem oraz w miejscu gdzie najczęściej nabawiamy się odcisków od gripów.

Na kciukach wszyta jest frotka do wycierania różnych płynów ustrojowych ;) Plusem jest wypustka ułatwiająca naciąganie rękawiczek i brak rzepów (nie dość że czepiają się innych rzeczy w praniu to jeszcze najczęściej psują się w rękawiczkach rowerowych). Na palcu wskazującym i środkowym znajdziemy gumowania które bardzo dobrze dogadują się z klamkami hamulcowymi. Zewnętrzna tkanina to fajne połączenie dwóch kolorów i żółtego nadruku. Jak na razie po pierwszych kilkudziesięciu kilometrach nie mają właściwie żadnych śladów użytkowania.

Atutem jest też cena, bo obecnie są przecenione na 84,15 zł co jest naprawdę atrakcyjną ceną.

Oficjalna strona: gotygu.com
Oficjalny fanpage: facebook.com/TYGUapparel
Sklep: gotygu.com, koszulka Eve Yellow 149zł, spodenki Rover Yellow 249zł, rękawiczki Rover Black 84,15 zł

Zdjęcia: Wojciech Zdebski

Pomocne linki: TYGU – kolekcja ubrań PRIME, Gogle TYGU Podium 2018 – pierwsze wrażenie